Lesiak kolegą Wachowskiego
Treść
W pewnym okresie Porozumienie Centrum i Ruch dla Rzeczypospolitej były uznawane za ugrupowania ekstremistyczne - przyznał podczas przesłuchania w prokuraturze były szef UOP i minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski. Protokoły tych przesłuchań znajdują się w kolejnych ujawnionych tomach dokumentów z procesu płk. Jana Lesiaka.
Zeznający w prokuraturze w 1998 r. Andrzej Milczanowski powiedział, że mógł zwracać się o dostarczenie informacji na temat działalności politycznej Jarosława Kaczyńskiego. Były minister spraw wewnętrznych tłumaczył prokuratorom, że "rząd legalnymi środkami powinien gromadzić informacje, które obce służby mogłyby wykorzystać do szantażu", dodając, że w kategorii takich danych mieszczą się informacje dotyczące sfery osobistej. "W pewnym czasookresie niektóre przejawy działalności polityków Porozumienia Centrum były traktowane jako przejawy działań ekstremistycznych" - stwierdził Milczanowski, za przykład podając demonstrację z 4 czerwca 1993 r. oraz palenie kukły prezydenta. Podobnie "w pewnym czasie niektóre przejawy działalności polityków Ruchu dla Rzeczypospolitej były tak oceniane".
Milczanowski stwierdził, że Lesiak, były funkcjonariusz SB, został zatrudniony w UOP, gdyż uznano, że będzie on przydatny oraz dzięki pozytywnej opinii Jacka Kuronia. Jerzy Konieczny dodaje na temat Lesiaka: "wiem, że miał jakieś kontakty z Kancelarią Prezydenta, konkretnie z Mieczysławem Wachowskim". Ukrywali oni przed nim łączący ich stopień zażyłości. Zespół Lesiaka "mógł i korzystał oczywiście z osobowych źródeł informacji i stosowane były również podsłuchy".
Bo znali "tajemnice"
Były szef UOP Jerzy Konieczny poinformował prokuraturę o poleceniu z 1992 r., które wydał Milczanowski o operacyjnej kontroli spotkań odbywanych na terenie całej Polski przez Jana Olszewskiego, Antoniego Macierewicza, Piotra Naimskiego oraz Jana Parysa. Uzasadnieniem tego miała być obawa ujawnienia tajemnic państwowych, które te osoby poznały, sprawując funkcje publiczne. Szyfrogramy zawierające to polecenie trafiły do delegatur UOP w całym kraju. Przez kilka miesięcy po upadku rządu Olszewskiego utajnieni funkcjonariusze UOP dokonywali "biernej dokumentacji" tych spotkań, także na taśmach wideo. Całą akcję podsumowano następująco: "obawy nie potwierdziły się".
Zeznania Koniecznego ujawniają kulisy tzw. akcji plakatowej. Po pojawieniu się w Warszawie plakatów antyrządowych on i Milczanowski zostali wezwani do premier Hanny Suchockiej, która powiedziała, że plakaty są zagrożeniem dla stabilności gabinetu i trzeba coś z tym zrobić. Na tym spotkaniu obecny był także Jan Rokita, szef Urzędu Rady Ministrów. Konieczny powiedział, że wraz z ministrem zaproponowali zalepianie plakatów. Szef kontrwywiadu Konstanty Miodowicz (poseł PO), któremu polecono wykonanie tej akcji, wysłał do niszczenia plakatów 5-6 funkcjonariuszy. W związku z plakatami UOP chciał także dokonać przeszukania lokali należących do niektórych partii politycznych, lecz prokuratorzy odrzucili wniosek.
Z utajnionego stenogramu jednego z posiedzeń rządu z sierpnia 1993 r. dowiadujemy się, że rok wcześniej Rada Ministrów debatowała na temat przerwania strajku w FSO poprzez przerwanie zorganizowanego dowozu żywności. Planowane "rozwiązania siłowe" wobec "jakiegoś strajku" potwierdza Konieczny. Na tym posiedzeniu Jan Rokita (PO) apeluje, aby rząd wpłynął na władze telewizji publicznej, by ta nie "szkalowała" ministrów tego rządu.
W ujawnionych aktach jest też zeznanie W.F. - byłego funkcjonariusza UOP i przez krótki okres członka zespołu Lesiaka. Powiedział on, że usłyszał od innych członków zespołu, iż "osoby, które są przeciwne aktualnej władzy, są czy będą rozpracowywane". W.F. stwierdza: "nie sądzę, by Lesiak mógł podejmować działania zmierzające do rozpracowywania niektórych polityków z własnej inicjatywy", był bowiem asekurantem i z każdym świstkiem biegał do swoich przełożonych.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2006-10-18
Autor: wa