Lepszy wyrok niż obietnice
Treść
Adwokaci poszkodowanych w katastrofie budowlanej krytykują działania kierownictwa MTK
Międzynarodowe Targi Katowickie nakłaniają poszkodowanych do wycofywania pozwów. Prawnicy ofiar katastrofy budowlanej sprzed roku ostrzegają, że jest to krok przedwczesny.
W zeszłym tygodniu zarząd katowickiej firmy poinformował o utworzeniu Funduszu Pamięci Ofiar Katastrofy w MTK. Spółka zapowiedziała, że przeznaczy część swych zysków na odszkodowania dla osób, które ucierpiały w wyniku zawalenia się hali MTK. W ciągu 5 lat ma do nich trafić - według zapewnień kierownictwa firmy - 30-40 mln zł.
Warunkiem przystąpienia do funduszu jest jednak wycofanie przez poszkodowanych pozwów złożonych przeciwko spółce. - Pozwy przeciwko MTK nie wpływają dobrze na wizerunek firmy. Nie będziemy wywierać presji na poszkodowanych, ale czas przystąpienia do funduszu będzie również ograniczony - mówił 25 stycznia Grzegorz Słyszyk, pełnomocnik ds. prawnych MTK.
Propozycja zarządu MTK zbulwersowała przedstawicieli niemieckiej kancelarii Vehlow *Wilmans, która reprezentuje 70 poszkodowanych rodzin. - Pan Słyszyk robi wszystko, aby obronić MTK przed pozwami cywilnymi, ale tak naprawdę nie jest w stanie obiecać, że stanie się coś konkretnego - irytuje się Paul Kucharski.
Prawnicy z Hamburga obawiają się, że śląska firma obiecuje "gruszki na wierzbie". - Przecież MTK nie miało do tej pory zysków, a więc skąd nagle te pieniądze? - docieka w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Kucharski.
Jego zdaniem środki dla ofiar katastrofy powinny pochodzić nie tylko od spółki. - Dlaczego nie mówi się o współwinnych katastrofie, którzy - w przeciwieństwie do MTK - mają z czego zapłacić? Dlaczego chroni się Skarb Państwa i Powiatowy Inspektorat Budowlany w Chorzowie, który dopuszczał halę do użytku? - pyta Kucharski.
Kancelaria Vehlow * Wilmans nie zostawia suchej nitki na propozycji szefostwa MTK. - Należy ludziom odradzać zgłaszanie się do tego funduszu i podpisywanie zobowiązań, że nie będzie się oddawać spraw do sądu - przekonuje Paul Kucharski.
- Trzeba skarżyć, bo innego wyjścia nie ma. I to nie MTK, tylko ubezpieczyciela hali - spółkę Allianz, Skarb Państwa (który był udziałowcem MTK w momencie tragedii - przyp. red.) oraz większościowego udziałowca targów z Cypru - wylicza Kucharski. - Przy składaniu wniosku o pozwolenie na budowę załącznikiem jest przecież polisa ubezpieczeniowa. Kto przeoczył, że w przypadku feralnej hali była ona za niska (wynosiła 5 mln zł - przyp. red.)?
- Przeoczył czy chciał przeoczyć? Dlaczego więc Allianz nie pouczył MTK - jak to jest w prawie - że suma ubezpieczenia jest za niska? - dziwią się niemieccy adwokaci. - A co z odszkodowaniami za straty rzeczowe? W wielu wypadkach poniesione straty pozbawiły małe rodzinne firmy podstaw egzystencji. O tym jakoś nikt dziś nie mówi - dodają prawnicy.
Oferta MTK nie wzbudziła również entuzjazju wśród członków śląskiego stowarzyszenia "Wokanda", które bezpłatnie pomaga poszkodowanym w wyniku zawalenia się hali. - Cieszę się, że powstał fundusz pomocy ofiarom. To krok w dobrym kierunku. Jednak w Polsce podstawą do uzyskania odszkodowań ciągle jest wyrok sądowy. Dlatego, póki co, sceptycznie podchodzę do propozycji wycofania pozwów - mówi Marcin Marszołek, prezes "Wokandy".
W styczniu zeszłego roku pod ruinami hali MTK zginęło 65 osób. Hamburska kancelaria szacuje, że straty około tysiąca poszkodowanych wynoszą 150 mln zł.
(PLIN)
MTK MAJĄ ZAPŁACIĆ ZA ROZBIÓRKĘ
W ciągu trzech lat Międzynarodowe Targi Katowickie mają zwrócić Skarbowi Państwa koszty rozbiórki hali, która przed rokiem zawaliła się, zabijając 65 osób. Taką decyzję wydał wojewoda śląski Tomasz Pietrzykowski.
Jak podało wczoraj biuro prasowe wojewody, targi są winne budżetowi państwa ponad 2 mln zł. Rozbiórka hali kosztowała ponad 1,8 mln zł, resztę długu stanowią odsetki.
Pełnomocnik targów mecenas Grzegorz Słyszyk - zastrzegając, że nie zna jeszcze szczegółów decyzji - uważa to za "bardzo pozytywny sygnał w kierunku definitywnego rozwiązania problemu tzw. kosztów rozbiórki". Spółka chciała rozłożenia zwrotu długu na sześć lat. (PAP)
"Dziennik Polski" 2007-01-31
Autor: wa