Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lepsza kara niż inwestycja

Treść

Warszawska spółka Metalexport woli zapłacić resortowi skarbu karę około ośmiu milionów złotych, niż zainwestować we własną firmę - białostocką Fabrykę Przyrządów i Uchwytów Bison-Bial S.A. W umowie prywatyzacyjnej Metalexport zobowiązał się przeznaczyć na inwestycje w zakładzie 12,5 mln zł. Jednak wszystkie terminy realizacji tych zobowiązań dawno minęły, a zadłużony na 100 mln zł Bison-Bial niezwłocznie potrzebuje finansowego zastrzyku. Szefowie Metalexportu otwarcie przyznali, że nie zamierzają zainwestować nawet przysłowiowego grosza we własną fabrykę, którą notabene sami w dużym stopniu zadłużyli. Odpowiadają za to przed sądem, do którego zostali pozwani przez resort skarbu.
- Skarb Państwa za niewywiązanie się z umowy prywatyzacyjnej wobec Bison-Bial pozwał Metalexport w warszawskim sądzie okręgowym o zapłatę kary umownej. Odbyła się już pierwsza rozprawa w tym procesie. Resort domaga się od Metalexportu kary w wysokości 70 procent od niezapłaconej kwoty, czyli około 8 mln zł - powiedział nam Krzysztof Rutkowski, dyrektor delegatury Ministerstwa Skarbu Państwa w Białymstoku. Dodał, iż dziwi się postawie właścicieli Bison-Bialu, ponieważ jeżeli Skarb Państwa wygra sprawę, zasądzone 8 mln zł nie trafi do białostockiej fabryki, ale do resortu w Warszawie. Czy nie lepiej więc było zainwestować we własną fabrykę kwoty, do której się zobowiązano i mieć te pieniądze u siebie?
Zarząd Metalexportu o swoich zamiarach zaniechania doinwestowania fabryki Bison-Bial powiadomił jakiś czas temu resort Skarbu Państwa w oficjalnym piśmie. Z jego treści wynika, iż warszawska firma nie zrealizuje swoich finansowych zobowiązań wobec Bison-Bialu z powodu fatalnej sytuacji zakładu. Nie udało nam się nawiązać kontaktu z żadnym z przedstawicieli zarządu Metalexportu, wszyscy byli nieuchwytni.
- Akcjonariusze spółki w kwietniu tego roku postanowili podnieść kapitał fabryki o 12,5 mln zł najpóźniej do 10 września, ale do realizacji zobowiązania nie doszło. Rada Nadzorcza czy Skarb Państwa, który jest przecież udziałowcem firmy, nie informują nas, co zamierzają z tym faktem zrobić, a sytuacja jest poważna - powiedział nam Andrzej Kornaś, zastępca przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność".
Białostocka Fabryka Przyrządów i Uchwytów rozpoczęła produkcję w 1948 r. Jej podstawowe wyroby to oprzyrządowanie do obrabiarek. Duży popyt na te produkty pozwolił na budowę filii zakładu w Bielsku Podlaskim, a następnie w Kolnie.
Pomimo załamania eksportu na rynkach wschodnich i wstrzymania gwarancji płatniczych rządu dla eksporterów na początku lat 90. firma kontynuowała inwestycje i pozyskiwała nowych odbiorców na całym świecie.
Kryzys przyszedł w 1997 r., po całkowitym załamaniu głównego odbiorcy wyrobów fabryki, czyli rynku wschodniego. Większościowym właścicielem spółki stała się wówczas inna państwowa firma - Metalexport. Kilka lat później, dokładnie w roku 2000, cała grupa kapitałowa Metalexport, a więc i Bison-Bial, została sprzedana przez Skarb Państwa firmie Mex-Inwest należącej do Piotra Büchnera.
Transakcja kupna Metalexportu przez firmę Mex-Inwest była dla kupca bardzo korzystna. Za 51 procent udziałów grupy kapitałowej Metalexport, w skład której wchodziło kilkanaście spółek krajowych i zagranicznych, zapłacił on Skarbowi Państwa jedynie 27 milionów złotych. Co dziwniejsze, sam warszawski biurowiec należący do Metalexportu, znajdujący się przy ulicy Mokotowskiej, został wyceniony na 40 milionów złotych.
Od roku 2001 wyroby Bison-Bial S.A. eksportowane były wyłącznie za pośrednictwem spółek należących do Metalexportu. Spółki te brały produkowany w Bison-Bialu towar i bez problemów go sprzedawały. Jednak z zapłatą dla fabryki zwlekały bądź nie płaciły jej wcale, mówiąc, że towar zalega w magazynach i nie można go sprzedać. W tym czasie Bison-Bial, nie otrzymując pieniędzy za swoje wyroby, musiał jednak kupować surowce potrzebne do ich produkcji i płacić pracownikom. Brał więc kredyty i popadał w długi. Jego wierzyciele to głównie banki, ale też instytucje takie jak MPEC, ZUS, zakład energetyczny czy urząd miejski. Obecne zadłużenie zakładu to około 100 mln zł. Na pewno byłoby ono mniejsze, gdyby ze swoich zobowiązań wobec Bison-Bialu wywiązał się jej właściciel - Metalexport. Przypomnijmy, że w umowie prywatyzacyjnej miał on obowiązek do końca 2003 r. wpłacić na konta białostockiej fabryki 12,5 mln zł.
W związku ze spowodowaniem tego zadłużenia białostocka prokuratura okręgowa oskarżyła o działanie na niekorzyść Bison-Bialu w sumie 9 osób. Wśród oskarżonych jest sześć osób z byłego kierownictwa tej fabryki (prezesi, wiceprezesi, członek zarządu), jak również dyrektorzy i prezesi Metalexportu.
Obecnie w białostockiej Fabryce Przyrządów i Uchwytów Bison-Bial S.A. prowadzony jest program naprawczy. Firmę ratuje rosnący eksport (około 80 procent produkcji). Połowa z tego wysyłana jest do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku, druga część trafia na rynki europejskie. Odzyskiwany jest rynek rosyjski - aktualnie trafia tam ponad 10 procent eksportu. Fabryka Bison-Bial w Białymstoku oraz w Kolnie i Bielsku Podlaskim zatrudnia około 1000 pracowników.
Adam Białous, Białystok

"Nasz Dziennik" 26-10-2004

Autor: Ku8a