Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lekarze przyłączają się do protestów

Treść

Pomimo napływających z Egiptu informacji o uspokojeniu sytuacji w stolicy kraju Kairze, a także o powrocie turystów do najbardziej znanych miejsc, takich jak np. piramidy w Gizie, protesty opozycji nie ulegają osłabieniu. Wczoraj do manifestujących na placu Tahrir oficjalnie przyłączyli się przedstawiciele służby zdrowia. Strajk podjęli lekarze, którzy również domagają się ustąpienia prezydenta Hosniego Mubaraka.
Dyrekcja głównego szpitala w Kairze poinformowała, że został on tymczasowo zamknięty po tym, jak wczoraj rano około 3 tys. pracowników tej placówki opuściło ją i postanowiło przyłączyć się do protestujących na placu Tahrir. Wczoraj oficjalnie jako grupy zawodowe do strajku generalnego wezwali związkowcy reprezentujący pracowników zakładów tekstylnych, a także prawnicy oraz kierowcy autobusów w całym kraju.
Lekarze i pracownicy największego stołecznego szpitala Qasr al-Aini zdecydowali się przyłączyć do protestów ze względu na - ich zdaniem - regularne gwałcenie praw obywateli, do którego dochodzi w Egipcie. - Tu nie chodzi o nasze płace, ale o to, że trwanie tych osób przy władzy jest niedopuszczalne i że chcemy odzyskać naszą wolność - cytują pracownicę szpitala Sohę Mohammed agencje prasowe.
Do ponownego nasilenia protestów, pomimo uspokajających sygnałów ze strony władz i informacji o normowaniu się sytuacji w kraju, doszło m.in. ze względu na słowa nowego ministra spraw zagranicznych Egiptu Ahmeda Abula Gheita, który w odpowiedzi na apel Stanów Zjednoczonych o przyspieszenie przekazania władzy w Egipcie stwierdził, że Waszyngton nie powinien mieszać się w sprawy jego kraju.
Protesty wzywające prezydenta Hosniego Mubaraka do zrzeczenia się władzy trwają w Egipcie od 25 stycznia. Determinacja manifestantów wydaje się bardzo duża, niezmiennie bowiem twierdzą, że nie zaprzestaną demonstracji, dopóki głowa państwa nie opuści sprawowanego urzędu. Ale nie dochodzi już w Kairze do takich starć jak w ubiegłym tygodniu, spokojniej jest także w kurortach nad Morzem Czerwonym i innych miejscach turystycznych, jak piramidy w Gizie, dokąd wracają obcokrajowcy.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-02-11

Autor: jc