Lekarze coraz bliżej strajku
Treść
Na poniedziałek i wtorek lekarze specjaliści z Podkarpacia zapowiedzieli ponowną akcję protestacyjną przeciwko zbyt niskim zarobkom i złej sytuacji w służbie zdrowia. Z informacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy na Podkarpaciu wynika, że z urlopów na żądanie tym razem skorzysta co najmniej tysiąc medyków.
Protest obejmie kilkanaście szpitali i ZOZ-ów, m.in. wojewódzkie placówki w Rzeszowie, Przemyślu i Krośnie. Do akcji włączą się także medycy z ZOZ-ów w Jarosławiu, Lesku, Mielcu, Jaśle i Leżajsku. Podobnie jak podczas protestu 20 lutego br. i tym razem szpitale pracować będą tak jak w dni świąteczne. Odwołane zostaną planowe zabiegi operacyjne, a przyjmowani będą jedynie pacjenci z zagrożeniem życia. Zamknięte mają być także przychodnie specjalistyczne i pracownie diagnostyczne. W ten sposób lekarze chcą zaprotestować przeciwko zbyt niskim zarobkom. Domagają się 30-procentowej podwyżki płac. Ich roszczenia poparli przedstawiciele Okręgowej Izby Lekarskiej, którzy w sobotę obradowali w Ropczycach. Ze specjalistami w pełni solidaryzują się także lekarze rodzinni, którzy wyższe stawki na podstawową opiekę zdrowotną wywalczyli na początku stycznia br. Tymczasem większości dyrektorów podkarpackich ZOZ-ów nie stać na podwyżki płac dla lekarzy specjalistów. Dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie Janusz Solarz doskonale rozumie desperację środowiska lekarskiego, ale - jak twierdzi - uwzględnienie żądań płacowych pogrążyłoby szpital w długach. Ponadto spełnienie postulatów płacowych tylko jednej grupy zawodowej (lekarzy) z pominięciem pielęgniarek i tak nie rozwiązałoby problemu, a wprost przeciwnie - groziłoby konfliktami w środowisku medycznym. Dlatego dyrektor Solarz uważa, że potrzebne są kompleksowe rozwiązania, a konflikt powinien być rozwiązany na wyższym szczeblu.
Tymczasem determinacja lekarzy jest coraz większa. Jak powiedział nam dr Zdzisław Szramik, szef Zarządu Regionu Podkarpackiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, argumenty o złej sytuacji w służbie zdrowia i braku pieniędzy na podwyżki płac słychać już od kilkunastu lat, jednak nic z tego nie wynika. - Zdajemy sobie sprawę, że nawet w obecnym systemie 30-procentowa podwyżka płac jest możliwa, natomiast generalnie konieczna jest zmiana całego systemu, bo w obecnym już nic nie da się zrobić. Nie może być tak, że pacjenci, płacąc składki, często oczekują na świadczenia miesiącami, a nawet latami, personel medyczny jest wykorzystywany i dyskryminowany ekonomicznie, a większość placówek medycznych ma wieczny deficyt. Nie oszukujmy się, służba zdrowia w Polsce jest niedofinansowana i nie można tego dłużej ukrywać. Jako lekarze mamy już dosyć tego stanu i dalej nie będziemy tego tolerować - tłumaczy Zdzisław Szramik. W przypadku niespełnienia żądań w drugiej połowie marca lekarze przystąpią do strajku. - Na początku nie będziemy wypełniać druków, które są podstawą do rozliczenia z NFZ, zaprzestaniemy wydawania wszelkich zaświadczeń pacjentom, łącznie ze zwolnieniami lekarskimi, które będziemy wypisywać na zwykłych drukach, a nie drukach ZUS-owskich, tzw. ZLA. Ponadto będziemy wydawać recepty bez kodów paskowych, a jeżeli i to nie przyniesie skutku, zamkniemy szpitale, tzn. będziemy leczyć tylko tych pacjentów, którzy przebywają na oddziałach, nie przyjmując nowych - zapowiada szef Zarządu Regionu Podkarpackiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2006-03-13
Autor: ab