Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lekarz zdecyduje o zabójstwie

Treść

Portugalscy lekarze po miesiącach oporu ulegli w końcu rządowym naciskom i zezwolili na daleko idące ustępstwa w kwestii zabijania poczętych dzieci. Proaborcyjni politycy pod płaszczykiem zmiany języka medycznego chcą doprowadzić do legalizacji tego niecnego procederu w tym kraju.



Zgromadzenie Ogólne Lekarzy Portugalii postanowiło bardzo mocno zliberalizować swój kodeks etyczny. Poddali się w ten sposób propozycjom środowisk proaborcyjnych skupionych wokół rządu, które na zeszłotygodniowych spotkaniach z przedstawicielami środowisk medycznych zaproponowały "nowy język" odnoszący się do wszystkich kwestii związanych z aborcją. Aborcjoniści zapowiedzieli, że według nowych standardów, nie będzie wolno używać słów potępiających niszczenie ludzkiego życia w łonie matki. Nie będzie też można negatywnie oceniać ginekologów, którzy pomagają matce w zabójstwie dziecka. Ponadto proponuje się, by już nigdy więcej nie precyzować, kiedy owo życie się zaczyna.
Istniejący do tej pory kodeks lekarski jednoznacznie głosił: "Praktykowanie aborcji jest bardzo ciężkim problemem etycznym". Stwierdzał także, iż "absolutnie nie ma możliwości, aby to życie przerwać w sposób nienaturalny tuż po jego rozpoczęciu". Usunięcie tej kwestii i pozostawienie lekarzowi decyzji, kiedy zaczyna się życie dziecka, w rzeczywistości w bardzo prosty sposób pozwala lekarzom na zabijanie w łonie matki dzieci poczętych w dowolnie ustalonym przez nich momencie. - Każdy lekarz w oparciu o aktualne naukowe dowody, zalecenia Zgromadzenia Ogólnego Lekarzy i etyczne zasady rozwagi sam określa, kiedy to życie się zaczyna - twierdzi przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Lekarzy Pedro Nunes.
Żądania środowisk katolickich i licznych organizacji pro-life domagających się uznania każdego życia już w momencie jego poczęcia wyśmiewane są przez pseudonaukowców i lekarzy. Nowy język medyczny został zatwierdzony jednomyślnie przez Radę Wykonawczą i zostanie poddany pod ostateczne głosowanie we wrześniu.
ŁS, MBZ
"Nasz Dziennik" 2008-07-15

Autor: wa