Legia świętuje tytuł
Treść
I stało się - po trzech latach dominacji piłkarzy krakowskiej Wisły mistrzowski tytuł zdobyła Legia Warszawa. Zadecydowała o tym wygrana legionistów w Zabrzu z Górnikiem - dzięki temu zachowali pięciopunktową przewagę nad "Białą Gwiazdą", a do zakończenia rozgrywek pozostała tylko jedna kolejka. Ale za to jaka - na Łazienkowskiej w bezpośrednim meczu spotkają się nowy mistrz i wicemistrz kraju. Szkoda, że przedostatnia seria spotkań kończyła się w atmosferze skandalu.
Legia jest niesłychanie konsekwentna. W pięciu kolejnych pojedynkach raz zremisowała 2:2, a cztery razy zwyciężyła - za każdym razem po 1:0. I choć styl tych wygranych nie był nadzwyczajny, choć były one skromne i niekiedy dość szczęśliwe - po prostu były. W środę swoją bramkę zdobył wreszcie nieskuteczny wiosną Piotr Włodarczyk. Pewnie było to jedno z najważniejszych, jeśli nie najważniejsze trafienie w jego życiu. Nieważne, że w końcówce meczu warszawiacy bronili się chaotycznie i rozpaczliwie, że niżej notowani gospodarze mieli dużą przewagę - istotne, że Legia dowiozła wygraną do końca i została mistrzem Polski. Czy zasłużenie? Jeśli wiosną wygrywa się prawie wszystko (poza jednym remisem w Kielcach) - to jak najbardziej. Wędrówka do celu wiedzie różnymi drogami, legioniści wybrali dobrą. Tytuł zdobyli.
Szkoda tylko, że po spotkaniu w Zabrzu doszło do gorszących scen na trybunach. Kibice obu drużyn starli się ze sobą, byli ranni, także wśród policjantów. Stróże porządku musieli użyć armatek wodnych i strzelb na gumowe naboje. Górnik na pewno zostanie surowo ukarany...
Podobnie jak Wisła Kraków. Część fanów "Białej Gwiazdy" nie mogła pogodzić się ze stratą tytułu i po zakończeniu zwycięskiego boju z Arką Gdynia (3:1) wbiegła na boisko. Gdyby jeszcze podbiegli tylko do swych pupili, sprawa może by im uszła płazem. Gorzej, że zaatakowali również schodzących do szatni graczy gości, kilku z nich zostało pobitych. Wisłę na pewno spotkają surowe sankcje, zresztą klub nie ukrywa, iż się z nimi liczy. Niewykluczone, że wynik środowego pojedynku zostanie nawet zweryfikowany jako walkower dla Arki; niemal na sto procent stadion przy ul. Reymonta zostanie zamknięty.
Jutro piłkarze ekstraklasy rozegrają ostatnią kolejkę. Choć najważniejsze rozstrzygnięcie zapadło już w środę, emocje towarzyszące potyczce Legii z Wisłą nie zmalały. Wciąż są ogromne, podobnie jak zainteresowanie pojedynkiem dwóch najlepszych drużyn w kraju. To będzie wielki bój o prestiż, jednocześnie starcie trenerskich indywidualności - Dana Petrescu i Dariusza Wdowczyka - które ostatnio nie szczędziły sobie "uprzejmości". Miejmy tylko nadzieję, że spotkanie upłynie w godnej i sportowej atmosferze. Już w środę emocje - te niezdrowe - ostudził nieco Petrescu, który stwierdził krótko: - Drużyna, która wygrywa prawie wszystkie spotkania, mistrzostwo zdobywa zasłużenie.
W ostatniej kolejce kilka spotkań toczyć się będzie - i dobrze! - o konkretną stawkę. O miejsce trzecie, premiowane grą w europejskich pucharach, walczą Zagłębie Lubin i Amica Wronki. Na razie w lepszej sytuacji są lubinianie, którzy mają na koncie o dwa punkty więcej. W sobotę obie drużyny zmierzą się na wyjeździe z rywalami, którzy teoretycznie nie grają o nic (czyli nie grożą im ani puchar, ani spadek) - Zagłębie z Cracovią, a Amica z Bełchatowem. Ale wbrew pozorom nie będą to łatwe pojedynki, ba! - wszystko się w nich będzie mogło zdarzyć.
O uniknięcie baraży rywalizują Arka (ma obecnie 27 pkt), Górnik Zabrze (29) i Górnik Łęczna (30). Żeby było ciekawiej, obie drużyny górnicze zagrają w bezpośrednim starciu w Łęcznej! Faworyta trudno wskazać, bo będący niby w najlepszej sytuacji Górnik Łęczna mocno odczuwa skutki środowej klęski we Wronkach (0:6). Jeśli nie zdąży się pozbierać, może mieć spore kłopoty.
Program 30. kolejki: Arka Gdynia - Polonia Warszawa, Cracovia Kraków - Zagłębie Lubin, GKS BOT Bełchatów - Amica Wronki, Górnik Łęczna - Górnik Zabrze, Groclin Grodzisk Wlkp. - Kolporter Korona Kielce, Odra Wodzisław - Wisła Płock, Pogoń Szczecin - Lech Poznań (wszystkie mecze o 17.00), Legia Warszawa - Wisła Kraków (20.30).
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-05-12
Autor: ab