Lawina pozwów przeciw lekarzom
Treść
Ponad 75 proc. lekarzy ze specjalnością wiążącą się z niskim ryzykiem i aż 99 proc. lekarzy ze specjalizacją wysokiego ryzyka musi liczyć się z pozwem o błąd w sztuce lekarskiej - wynika z prognoz opublikowanych w renomowanym czasopiśmie medycznym "New England Journal of Medicine".
Do zaprezentowanych w magazynie wniosków doszli naukowcy pracujący pod kierunkiem dr. Anupama Jeny z Massachusetts General Hospital i Harvard Medical School po przeanalizowaniu danych dotyczących lekarskich nadużyć z 14 ostatnich lat, odnotowanych przez firmy ubezpieczeniowe. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę lekarza, który ma 30 lat i dopiero rozpoczyna karierę specjalistyczną o wysokim stopniu ryzyka, to jest niemal na 100 proc. pewne, że do 65. roku będzie musiał zmierzyć się z roszczeniami pod swoim adresem - podkreśla dr Anupam Jena. W grupie lekarzy narażonych na największe ryzyko występowania wobec nich z roszczeniami autor analizy w "New England Journal of Medicine" wymienia: neurochirurgów, chirurgów układu krążenia i chirurgów ogólnych. Z kolei grupa najniższego ryzyka to: lekarze ogólni, pediatrzy i psychiatrzy.
Z przeprowadzonych przez badaczy obserwacji wynika, że znaczny odsetek, bo aż 7,4 proc. lekarzy wszystkich specjalizacji, już podczas studiów medycznych każdego roku dopuszczał się różnego rodzaju nadużyć.
Analizy wykazały ponadto, że choć ryzyko nadużyć ze strony lekarzy jest wysokie, to jednak około 80 proc. składanych przez pacjentów roszczeń nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji finansowych na rzecz strony skarżącej. Mimo że konsekwencje finansowe błędów są niewielkie w porównaniu z ryzykiem, to jednak - jak zauważa się w analizie - lekarz może zapłacić bardzo wysoką cenę w inny sposób. - Istnieją znaczne koszty związane z tymi roszczeniami. Nie są to tylko koszty obrony, ale także straty w produktywności, kiedy lekarze przeznaczają czas na swoją obronę. Cierpią na tym ich pacjenci, którzy nie mogą umówić się na wizytę ze swoim lekarzem. Do tego dochodzą także skutki stresu i możliwość zniszczenia reputacji - wylicza autor badań.
Portal ABC News opisuje przypadek dr. Jeffreya Segala, neurochirurga, który został pozwany - jak sam podkreśla - z błahego powodu. Mimo że lekarz został oczyszczony z zarzutów, to jednak spędził dwa lata na obronie i zapłacił za to "bardzo wysoką cenę emocjonalną". - Nigdy nie czułem się, jakbym wszystko wygrał. Czułem się tak, jakbym stracił - powiedział po oczyszczeniu z zarzutów. Po tym incydencie dr Segal założył firmę, która pomaga lekarzom walczyć w sądach z fałszywymi oskarżeniami. Jak podkreśla, choć często są absurdalne, to jednak znacząco odbijają się na psychice.
Stanowisko to potwierdza także inny specjalista, Marshall Kapp. - Jest to ogromny problem w kategorii psychologii lekarzy i w praktyce medycznej - mówi dyrektor Centrum Innowacyjnej Współpracy w dziedzinie medycyny i prawa na Florida State University College of Medicine w Tallahassee. - A także ogromne obciążenie w zakresie kontaktów lekarzy z pacjentami. Lekarze są bardziej ostrożni i mniej skłonni do angażowania się w budowanie relacji z pacjentami, traktując ich raczej jak potencjalnych przeciwników - wyjaśnia Kapp w rozmowie z ABC News.
Eksperci podkreślają, że w tym obszarze konieczna jest reforma, by sprawiedliwość była w zasięgu zarówno lekarzy, jak i pacjentów, którzy zasługują na odszkodowania za rzeczywiste błędy lekarzy. Segal proponuje, by wyjąć te kwestie spod jurysdykcji tradycyjnego systemu sądowego. Na ten postulat nie zgadza się grupa American Association for Justice, która walczy o sprawiedliwość dla osób poszkodowanych w wyniku niedbalstwa lub nieodpowiedniego działania lekarzy.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-08-26
Autor: jc