Lato było budujące
Treść
Rozmowa z Łukaszem Kruczkiem, drugim trenerem reprezentacji Polski w skokach narciarskich
Za nami kolejny sezon Letniego Grand Prix - jak Pan go ocenia?
- Bardzo dobrze. Wielu zawodników punktowało, zajęliśmy wysokie, drugie miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów. Adam Małysz uplasował się na drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej, choć nie startował we wszystkich konkursach. Pod koniec świetnie prezentował się Kamil Stoch.
Co - Pana zdaniem - było najlepsze, a co mogło rozczarować?
- Nieco nas rozczarował fakt, że ostatecznie nie zdecydowano się przeprowadzić testów nowej formuły - z trzema, a nie dwoma seriami konkursowymi. Skoki zbliżają się bowiem do takiej granicy, za którą trzeba będzie wymyślić coś nowego, aby uatrakcyjnić konkurencję. Nie wiemy oczywiście, jak w praktyce wyglądałby ów pomysł, czy by się sprawdził, czy też nie. Warto jednak było spróbować i żałujemy, iż tak się nie stało. Test pokazałby bowiem wszystkie wady i zalety, a tak jesteśmy w tym samym miejscu.
A co było najlepsze? Naprawdę zbudowała nas druga lokata w klasyfikacji drużynowej.
Pierwszy raz rozmowy o tym, co dobre, nie musimy rozpoczynać od Adama Małysza - pod koniec LGP fantastycznie zaprezentował się bowiem Kamil Stoch. Czy to oznacza, że jego talent wreszcie eksploduje?
- Ależ ja myślę, że już zimą Kamil skakał naprawdę dobrze i potwierdzał, iż może dołączyć do światowej czołówki. Nieraz zajmował bardzo wysokie miejsca w mocno obsadzonych konkursach, teraz tylko potwierdził możliwości. Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się czegoś miłego z jego strony, ale nie myśleliśmy o konkretnych miejscach. To nasza zasada. Skoki są nieobliczalne, czasami zajęta lokata nie obrazuje formy i klasy zawodnika. Niemniej już po pierwszych treningach przed konkursem w Oberhofie czuliśmy, że Kamil może być wysoko, nawet na podium.
Co ważne - w Oberhofie i Klingenthal świetnie skakał w drugich seriach, czyli wytrzymywał presję i stres. A głowa w skokach ma gigantyczne znaczenie.
- Na pewno. Ale wiara w swoje możliwości jest kluczem do sukcesu we wszystkich dyscyplinach, nie tylko w skokach...
...które - o czym musimy pamiętać - są dyscypliną zimową, a nie letnią. Wierzy Pan, że Kamil i zimą będzie spisywał się równie dobrze?
- Kamil jest w stanie na stałe zagościć w czołowej dziesiątce Pucharu Świata. A będąc w niej, od czasu do czasu może sprawiać miłą niespodziankę - oby jak najczęściej.
Adam Małysz z wiadomych powodów nie zdołał wygrać całego cyklu, ale jego występy trzeba uznać za udane.
- Jak najbardziej. We wszystkich konkursach, w których startował, nie wypadał poza podium. To znaczące. Ale trzeba zaznaczyć, że w żadnym z nich nie był w wysokiej formie, bo po prostu być nie mógł. Konkursy miały bowiem miejsce w specyficznym okresie treningowym. Dopiero teraz zaczynamy budować taką formę, aby w pierwszych zimowych konkursach od razu startować z wysokiego pułapu.
Małysz i Stoch to zdecydowani liderzy naszej reprezentacji, jak Pan ocenia postawę innych, młodych, ale zdolnych?
- Tak się wydaje, ale u młodych zawodników charakterystyczna jest ogromna nieregularność. W pewnym etapie sezonu mogą skakać dobrze i sprawiać niespodzianki, by nagle, z dnia na dzień, stracić całkowicie formę i nie kwalifikować się do pięćdziesiątki. Musimy być na to przygotowani. Popatrzmy na Thomasa Morgensterna. Austriak jest jednym z najlepszych skoczków świata, odnosi wielkie sukcesy, ale zdarzają się konkursy, w których zajmuje miejsca pod koniec trzydziestki. Młodość ma swoje prawa, wahań formy nie da się uniknąć. Dlatego trzeba pracować cierpliwie, bo niczego nie da się podgonić czy zbudować przez jeden dzień.
Nasi młodzi reprezentanci mają to szczęście, że mogą na co dzień podpatrywać prawdziwego mistrza w swoim fachu - to bezcenny kapitał.
- Bezcenny, ale moim zdaniem, jeszcze nie do końca wykorzystany.
Jak będą przebiegały przygotowania do sezonu zimowego i jakie cele zawodnicy dostaną do zrealizowania?
- Wszystko zależy od pogody. Zaczynamy już patrzeć w niebo i szukać pierwszego śniegu. Na pewno jednak nie będziemy wykonywać żadnych nerwowych ruchów, jeśli go zabraknie. Po prostu wrócimy wówczas na skocznie igielitowe, które będą w tym roku długo udostępniane. Systemu treningów nie zmieniamy, przykład Adama pokazuje, że wybraliśmy właściwą drogę. A jeśli chodzi o cele - dla każdego zawodnika będą inne. Bardzo byśmy chcieli, aby udało się nam powiększyć liczbę startujących w danym konkursie skoczków do pięciu, może nawet sześciu. Każde miejsce więcej w Pucharze Świata to ogromne ułatwienie w perspektywie kolejnych okresów przygotowawczych. Ale to już w rękach i nogach zawodników. Chcielibyśmy przede wszystkim sprawić jak najwięcej radości kibicom - to jest nasz cel.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-10-10
Autor: wa