Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Las - wspólne bogactwo

Treść

Naukowcy są zgodni, że państwo lepiej gospodaruje bogactwem, jakim są lasy, bo las nie jest inwestycją, która się szybko zwraca. Prywatny właściciel natomiast nastawiony jest na szybki zysk. Już niedługo szansą na rozwiązanie tych sprzecznych interesów mogą stać się intensywne plantacje leśne. O problemach leśnictwa dyskutowali w Krakowie m.in. leśnicy i naukowcy w ramach konferencji naukowej pn. "Polskie lasy i leśnictwo w Europie".

Po II wojnie światowej lesistość Polski wynosiła 20 proc. - Dziś wynosi ona 28 proc. i w ciągu najbliższych kilku lat osiągnie 30 proc. - zaznaczył Janusz Zaleski, zastępca dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Mimo to nasz kraj, podobnie jak niemal cała Europa, nie należy do leśnych potentatów. Największe zalesienie w tej części świata mają kraje skandynawskie oraz Rosja.
Jak zauważają leśnicy, lasy ze względu na długi okres zwrotu nakładów i niską stopę zysków nigdy nie były atrakcyjnym przedmiotem inwestycji kapitałowych. Dlatego dużym zagrożeniem jest oddanie ich w ręce prywatnych przedsiębiorców, nastawionych na szybki zysk. Powiększanie dochodów z lasu oznacza zazwyczaj zwiększanie wyrębów, a to ostatecznie zwraca się przeciwko właścicielowi. Taka gospodarka uszczupla dobra publiczne, co w konsekwencji zwraca się przeciwko społeczeństwu. Jak podkreślają leśnicy, możliwe jest prowadzenie na wydzielonych obszarach intensywnej gospodarki leśnej, na zasadach plantacji. Zaznaczają, że idee prywatyzacji jedynie destabilizują politykę leśną, zakłócają długoletnie plany produkcyjne i strategiczne. - Lasy nie powinny podlegać polityczno-gospodarczym wahaniom i przetargom. Lasy Państwowe gospodarują własnością nas wszystkich, są apolityczne i wymagają stabilizacji większej niż w innych branżach - uważają leśnicy.
Wagę pozostawienia lasów pod rozważną opieką państwa podkreślił także prof. dr hab. Kazimierz Rykowski z Instytutu Badawczego Leśnictwa. Przypomniał o ważnej funkcji lasów jako systemu podtrzymania życia naszej planety. - Dwie trzecie lasów pierwotnych przestało istnieć. Nie jest to ułomność, a cena cywilizacji - mówił prof. Rykowski. Zauważył, że najwięcej lasów "znika" tam, gdzie notowany jest niski wskaźnik rozwoju ekonomicznego. Tam państwa odsprzedają światowym firmom koncesje na wycinkę olbrzymich połaci leśnych. Taką politykę stosują m.in. Surinam, Gabon, Papua Nowa Gwinea, Kambodża.
- Można powiedzieć, że tam lasy dzielą się już na dwie kategorie: chronione oraz podlegające koncesjom - stwierdził prof. Rykowski. Niestety, powierzchnia tych chronionych jest znikoma. W lasach tropikalnych duże szkody w drzewostanie wyrządza sam transport, a nie wycinka drzew. Dzieje się tak, gdyż drzew nadających się do wycinki jest stosunkowo mało, jednak, by do nich dotrzeć, niszczy się inną roślinność. W ten sposób szlaki wywozowe stają się kanałami erozyjnymi. Ziemia spływa rzekami do mórz, powodując wymieranie wybrzeży. Taką polityką degradacji może powstrzymać coraz bardziej rozwijający się przemysł plantacyjny. Według prognoz w 2020 r. ciężar sprostania zapotrzebowaniu przemysłu na drewno przechyli się z kompleksów leśnych właśnie na plantacje. Niestety, na razie, w wielu miejscach na świecie gospodarka lasami sprowadza się jedynie do walki z głodem i ubóstwem.
Marcin Austyn

"Nasz Dziennik" 2004-12-02

Autor: kl