Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Łapówka dla posłanki

Treść

Ćwierć miliona złotych warte było dla posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława W. ustawienie przetargu na nieruchomość, której wartość szacuje się na kilkadziesiąt milionów złotych. Oboje zostali zatrzymani przez CBA w momencie przyjmowania łapówki. Posłanka Sawicka, kandydująca do Senatu, w momencie interwencji funkcjonariuszy w dłoniach trzymała torbę wypełnioną pieniędzmi. Kilka godzin później zarząd główny Platformy Obywatelskiej zadecydował o jej usunięciu z partii. Miesiąc przed zatrzymaniem parlamentarzystka na swoim blogu umieściła wpis krytykujący CBA za rzekome "zbieranie haków".

Jak wynika z naszych ustaleń, do wczorajszego poranka cieszyła się pełnym zaufaniem władz Platformy Obywatelskiej. Jako kandydata na senatora rekomendował ją m.in. senator Stefan Niesiołowski. Sawicka ze startu do Senatu wczoraj jednak zrezygnowała. Tego samego dnia jednogłośną decyzję o skreśleniu jej z listy członków partii podjął również zarząd główny PO.
Po poniedziałkowych zatrzymaniach śledztwo w sprawie posłanki i burmistrza przejęli poznańscy prokuratorzy z Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej Wydział VII Zamiejscowy w Poznaniu.
Jak ustaliło dochodzenie CBA, Sawicka oraz burmistrz Helu Mirosław W. chcieli otrzymać ćwierć miliona złotych za korzystne rozstrzygnięcia w przetargu na zakup wartej kilkadziesiąt milionów złotych nieruchomości położonej na Półwyspie Helskim.
- Oboje wpadli w momencie przyjmowania łapówki. Burmistrz Helu wziął 150 tysięcy złotych. Posłanka zażądała 100 tys. zł za pośrednictwo w procederze - ujawnia Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Te 100 tys., których zażądała Sawicka, to "opłata" za pośrednictwo w dotarciu do burmistrza Mirosława W. i ustawienie zakupu nieruchomości pod budowę kompleksu rekreacyjno-hotelowo-wypoczynkowego.
Sprawa, w której została zatrzymana posłanka, dotyczy 2-hektarowej działki na Helu. Jak poinformował sekretarz miasta Hel Marek Dykta, CBA interesowało się planem zagospodarowania przestrzennego dotyczącego działki po byłej jednostce straży granicznej. Zdaniem helskich urzędników, nie ma możliwości "ustawiania" przetargów. Dykta powiedział PAP, że wyjaśniał CBA, iż nie ma możliwości obejścia prawa, bowiem burmistrz jest tylko wykonawcą uchwał rady miasta. Zastępca burmistrza Helu Jarosław Pałkowski poinformował natomiast, że w tym roku nie była planowana sprzedaż jakichkolwiek nieruchomości.

Z teczką pod pachą
Jak wynika jednak z ustaleń CBA, w pierwszej połowie roku Sawicka poszukiwała biznesmenów zainteresowanych inwestycjami na Helu.
- Pani poseł występowała tutaj w roli pośrednika. Miała "dogranego" burmistrza i poszukiwała przedsiębiorców, którzy byliby zainteresowani jej ofertą i wyznaczoną przez nią "stawką" - mówi nasz informator związany z CBA.
Te informacje były weryfikowane przez CBA i w efekcie funkcjonariusze rozpoczęli operację kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej, której finał nastąpił w poniedziałek wieczorem. Pierwszą część łapówki - 50 tys. zł - Beata Sawicka przyjęła 8 września, dzień po decyzji Sejmu o samorozwiązaniu. Drugą część - również 50 tys. zł - w poniedziałek w hotelu w Gdańsku. Tam też, chwilę później, z torbą pełną pieniędzy została zatrzymana przez funkcjonariuszy CBA. Godzinę wcześniej, w gdyńskiej restauracji, ze 150 tys. zł łapówki wpadł Mirosław W. Właśnie wychodził z teczką wypchaną pieniędzmi pod pachą. Odjechać samochodem już jednak nie zdążył.
- O fakcie zatrzymania posłanki poinformowany został marszałek Sejmu. Wyraził zgodę na przeprowadzenie czynności w niezbędnym zakresie z zastrzeżeniem, że po ich zakończeniu posłanka ma zostać zwolniona, a on o tym fakcie poinformowany. Tak też się stało - twierdzi Tomasz Frątczak.
Kilka godzin po zatrzymaniu Sawickiej zarząd główny PO jednogłośnie podjął decyzję o usunięciu jej z partii. Sama parlamentarzystka zrezygnowała z kandydowania do Senatu. Sawicka zamierzała startować do Senatu w okręgu legnicko-jeleniogórskim.
- Nie przesądzamy o winie Beaty Sawickiej. Chcemy, aby ta sprawa w uczciwym postępowaniu, jeżeli będzie trzeba - procesie, została wyjaśniona i wierzymy, że tak będzie - powiedział Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO.
Schetyna podkreślił jednak, że informacje, które zarząd partii otrzymał już w tej sprawie, okazały się wystarczające do podjęcia decyzji o usunięciu Sawickiej z PO. Jak wynika z jego wypowiedzi, informacje takie uzyskał od samej posłanki, nie chciał jednak - odpowiadając na pytania dziennikarzy - potwierdzić, czy oznacza to, że przyznała się ona do winy,
Premier Jarosław Kaczyński zapewnił, że zatrzymanie posłanki nie ma związku z trwającą kampanią wyborczą i jest jedynie "pewnym przykrym zbiegiem okoliczności". Tymczasem szef PO Donald Tusk mimo wcześniejszej deklaracji Schetyny ocenił, iż PiS chce korzystać w kampanii wyborczej "z tego typu sytuacji".
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w prowadzonym przez siebie blogu internetowym w zamieszczonym miesiąc temu wpisie posłanka ostro krytykowała działania CBA i Ministerstwa Sprawiedliwości, zarzucając im zbieranie haków na dziennikarzy i opozycję. "To, co ostatnio dzieje się w Polsce, pomimo że jeszcze niedawno wydawało się, że dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości znacznie uodporniły nas na absurd, jest kompletnie niedorzeczne i całkiem bez sensu" - ironizowała na łamach internetu posłanka zatrzymana w poniedziałek w aferze korupcyjnej.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-10-03

Autor: wa