Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Łagodny, wyrozumiały, serdeczny

Treść

Telewizyjną transmisję z ogłoszenia wyboru kardynała Josepha Ratzingera na Papieża i Jego ukazania się na głównym balkonie bazyliki watykańskiej obejrzało 15,5 miliona Włochów. Poinformowała o tym telewizja publiczna RAI, która poza transmisją z placu św. Piotra poświęciła zakończeniu konklawe wiele programów informacyjnych i publicystycznych.
Włoskie media zasadniczo życzliwie przyjęły wybór księdza kardynała Josepha Ratzingera na Papieża. Wielu publicystów broni Ojca Świętego Benedykta XVI przed oszczerstwami, jakich dopuszczają się przedstawiciele obyczajowej ekstremy. Włoski pisarz i publicysta katolicki Vittorio Messori zdecydowanie rozprawił się na łamach dziennika "Corriere della Sera" ze stereotypami na temat nowego Papieża. W artykule pt. "Jaki tam pancerny kardynał. Mój Ratzinger jest łagodny" Messori stwierdził z ubolewaniem, że nienawiść ideologiczna pewnych kręgów przedstawia go jako "nieludzkiego fanatyka ortodoksji". "Prawdziwy Ratzinger, nie ten mityczny, należy do ludzi najbardziej łagodnych, wyrozumiałych, serdecznych, wręcz nieśmiałych, jakich kiedykolwiek poznałem. Mógłbym powtórzyć to, co powiedziałem niedawno na procesie beatyfikacyjnym arcybiskupa Alvaro de Portillo, prałata Opus Dei, który był pierwszym następcą św. Escrivy de Balaguera: 'Kapłan, któremu po kilku godzinach rozmowy, odłożywszy długopis i notes, miało się ochotę zwierzyć, albo nawet i wyspowiadać'" - napisał włoski publicysta, zapewniając, że nowy Papież jest "człowiekiem obdarzonym wyrafinowanym poczuciem humoru, gotowym do uśmiechu".
Vittorio Messori przypomniał, że wbrew "czarnej legendzie Inkwizytora" najsurowszą karą, jaką kardynał Ratzinger wymierzył teologowi wyzwolenia Leonardowi Boffowi, "była kawa, na którą zaprosił go do swego gabinetu i prośba, aby na rok przerwał rzekę wywiadów, oświadczeń i manifestacji". Messori jest m.in. autorem książki-wywiadu z kard. Josephem Ratzingerem pt. "Raport o stanie wiary", która ukazała się w 1985 r.
KWM, KAI

"Nasz Dziennik" 2005-04-22

Autor: ab