Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lagarde już się zgłosiła

Treść

Minister finansów Francji Christine Lagarde jest pierwszą osobą, która oficjalnie zgłosiła swoją kandydaturę na stanowisko dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Szanse francuskiej polityk na objęcie tego stanowiska wydają się na pierwszy rzut oka duże, jako że tradycyjnie tę funkcję od 1946 roku powierza się Europejczykowi. Przeciw takiemu rozwiązaniu protestują jednak Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA, czyli kraje tworzące tzw. grupę Brics, postulujące, aby zmienić dotychczasowe niepisane ustalenia i nie powierzać tego fotela osobie pochodzącej ze Starego Kontynentu.

Christine Lagarde oświadczyła wczoraj, że będzie kandydować na szefa MFW, aby zastąpić na tym stanowisku Dominique´a Straussa-Kahna. Zadeklarowała też, że jest "absolutnie spokojna", jeżeli chodzi o aferę Tapiego, w której posądza się ją o udzielenie pomocy Bernardowi Tapiemu w celu wyłudzenia przez niego wielomilionowego odszkodowania. Ten fakt ma być według wielu ekspertów przeszkodą w objęciu przez nią fotela szefa MFW. Lagarde poinformowała, że jej kandydaturę popiera wiele krajów. Według niej, nie ma powodów, by szefem tej organizacji nie został Europejczyk. - Bycie Europejczykiem nie jest koniecznie atutem, ale nie jest też przeszkodą - powiedziała.

Jednak przedstawiciele grupy Brics stwierdzają, w wydanym wspólnie oświadczeniu, że kierowanie się przy wyborze szefa MFW jego pochodzeniem podważa wiarygodność tej instytucji. "Jesteśmy zaniepokojeni wygłaszanymi publicznie oświadczeniami niektórych przedstawicieli europejskich władz wysokiego szczebla, że stanowisko dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego powinno być nadal zajmowane przez Europejczyka" - wyrażają swoje obawy członkowie grupy. "Ostatni kryzys finansowy, który wybuchł w krajach rozwijających się, uwypuklił konieczność zreformowania międzynarodowych instytucji finansowych, a tym samym odzwierciedlił rosnącą rolę krajów rozwijających się w światowej ekonomii" - czytamy dalej.

Z drugiej strony politycy państw europejskich wyrażają przekonanie, że to właśnie osoba z tego kontynentu powinna zastąpić Francuza Dominique´a Straussa-Kahna, który ustąpił z zajmowanego stanowiska po postawieniu mu przez amerykański wymiar sprawiedliwości zarzutów o seksualne wykorzystanie 32-letniej pokojówki z Nowego Jorku i próbę gwałtu na niej. Jego rodaczkę Christine Lagarde wymieniano jako faworytkę w wyścigu do tego lukratywnego fotela. W związku z obawami krajów rozwijających się, które chcą mieć jak najwięcej do powiedzenia na światowej scenie politycznej, jej akcje w tym wyścigu nieco spadają.

Jak podkreślają komentatorzy, oświadczenie państw Brics jest wyzwaniem rzuconym Europie, w którym kraje te chcą zaprezentować siebie jako podmioty będące co najmniej równoprawnymi partnerami dla Europy i równorzędnymi rywalami w starciu o obsadzanie kluczowych stanowisk w międzynarodowych instytucjach. Oświadczenie to stwarza też spory kłopot zarówno dla 24 członków Rady Wykonawczej MFW, jak i władz w Waszyngtonie, które mają ostateczny głos, jeśli chodzi o mianowanie szefa tej organizacji. Zwolennicy zmiany tradycyjnego podejścia i obsadzania tego fotela Europejczykiem, nazywają je "postkolonialnym reliktem", który jest "przeciwny wszystkim dobrym zasadom zarządzania globalnymi instytucjami". Za Christine Lagarde zapewne będzie lobbował prezydent Francji Nicolas Sarkozy podczas szczytu G8 w Deauville.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik 2011-05-26

Autor: jc