Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kvitova za mocna

Treść

Urszula Radwańska nie "pomściła" swojej starszej siostry, Agnieszki. Wczoraj w meczu drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa przegrała z Czeszką Petrą Kvitovą 1:6, 3:6.

Na palcach jednej ręki można policzyć tenisistki, z którymi do tej pory nie udało się Agnieszce zwyciężyć. Kvitova należy do tego grona. W trzech starciach między nimi zawsze górą była Czeszka. Urszula, wychodząc na kort, doskonale o tym wiedziała i chciała przerwać złą passę spotkań z tą rywalką. Poza tym miała szansę na życiowy sukces, a trzecia runda zagwarantowałaby jej kwalifikację olimpijską. Dla niej zmagania w Paryżu pod tym względem były decydujące. I młodsza z sióstr zaczęła świetnie. Pewnie wygrała pierwszego gema, w kolejnym prowadziła 30:15. Potem jednak Kvitova włączyła wyższy bieg, wykorzystała swoją fizyczną przewagę i błyskawicznie Polce "odjechała". Radwańska nie podejmowała ryzyka, grała zbyt pasywnie, a Czeszka to bezlitośnie wykorzystywała. W pierwszym secie wygrała aż 29 z 46 piłek. W drugim krakowianka podjęła walkę. Zagrała agresywniej, lepiej, ale nie na tyle dobrze, by poważniej zagrozić rywalce. Przegrała 1:6, 3:6, pożegnała się z turniejem i nie zyskała pewności, czy pojedzie do Londynu. Uczestniczki wyłoni ranking opublikowany tuż po French Open, zawodniczka jest na styku.
Urszuli się nie udało, a jeszcze wczoraj w stolicy Francji dużo mówiło się o środowym zwycięstwie Agnieszki z Venus Williams. Podkreślano znakomitą dyspozycję Polski, jej pewność siebie, spokój, jednocześnie zadając pytanie, czy oto mamy do czynienia ze zmierzchem instytucji, jaką przez lata były amerykańskie siostry. Młodsza, Serena, pożegnała się z Rolandem Garrosem już w pierwszej rundzie, Venus w kolejnej. Być może w Paryżu faktycznie prysnęły ich wątłe nadzieje. My cieszyliśmy się z kolejnej kapitalnej partii Radwańskiej. - Wynik wyglądał nieźle (6:2, 6:3), ale wbrew pozorom nie było wcale łatwo - powiedziała Polka, która teraz zmierzy się z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową. Będzie to ich trzynasty pojedynek, krakowianka wygrała tylko trzy. - Grywałyśmy ze sobą często, ale dawniej. Z Venus też miałam niekorzystny bilans, a na korcie nie miało to żadnego znaczenia. Każdy mecz jest odrębną historią - dodała nasza tenisistka. Kuzniecowa co prawda ma na koncie triumf w Paryżu, ale w 2009 roku. Dziś to Agnieszka jest trzecia w światowym rankingu, a Rosjanka 28. - Trochę się pozmieniało od naszego ostatniego pojedynku - skwitowała nasza reprezentantka.

Piotr Skrobisz

Nasz Dziennik Piątek, 1 czerwca 2012, Nr 127 (4362)

Autor: au