Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica?
Treść
Plac Krasińskich i kolumna Zygmunta, Aleje Ujazdowskie w Warszawie oraz wileński plac Teatralny czy widok na Wilejkę, a także zdjęcia z Rygi i Mińska to tylko niektóre ze stu dużych fotografii, jakie przedstawia anglojęzyczny portal internetowy. Fotografie te z napisem "Rosijskaja Imperia" zostały umieszczone obok zdjęć wielkich metropolii Rosji carskiej takich jak Moskwa czy Petersburg.
Zdaniem historyków, przedstawianie miast stricte polskich jako należących do Rosji jest jednoznaczne z próbą fałszowania prawdziwych kart historii.
Portal "English Russia" to blog anglojęzyczny poświęcony wydarzeniom, jakie zachodzą w Rosji i krajach byłego Związku Sowieckiego, takich jak: Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Kazachstan, etc. Dla autorów strony są to państwa "rosyjskojęzyczne".
Warto też dodać, że na stronie internetowej nie została umieszczona żadna informacja dotycząca tego, kto jest jej administratorem. Po prawej stronie można odnaleźć tylko zakładki odsyłające czytelnika do adresów e-mailowych autora strony. Nie został natomiast podany żaden numer telefoniczny ani adres autora portalu. Pod zakładką "Author" nie zamieszczono też żadnego konkretnego nazwiska.
Zdaniem medioznawców z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, brak takich danych jest wykorzystaniem pewniej luki prawnej w prawie prasowym. Otóż ustawa z 26 stycznia 1984 roku o prawie prasowym nie określa szczegółowo, jakie dane autor (w tym wypadku portalu internetowego) musi przedstawić. Ważne jest jedynie to, by podane dane były czytelne i rozpoznawalne przez odbiorcę. W tym przypadku chodzi o adres e-mailowy, a więc o adres czytelny, ale - jak podkreśla prof. Krystyna Czuba - nie każdy posiada dostęp do e-maila. Jej zdaniem, fakt nieujawniania bliższych danych rodzi obawę, że na stronie internetowej mogą pojawić się dowolne, nie zawsze zgodne z prawdą, treści.
Zdaniem prof. Stanisława Borkackiego, historyka Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, nie można przedstawiać Warszawy czy Wilna jako miast stricte należących do imperium rosyjskiego. Mimo faktu, iż po dokonaniu zaboru Rzeczypospolitej przez trzy państwa ościenne, miasta te znalazły się pod jurysdykcją carską. Zostały one bowiem zagarnięte w celu podporządkowania przez Rosję terenów RP, ale pozostały nadal miastami polskimi. Wskazuje na to m.in. to, że kwitł w nich ruch konspiracyjny będący zaczątkiem kolejnych narodowych powstań.
To również miasta, w których toczyła się akcja wielu powieści okresu zaborów, takich jak "Lalka" Bolesława Prusa czy też "Dziady" Adama Mickiewicza, dramatu, który powstał w wileńsko-kowieńskim okresie życia autora.
Historycy podkreślają też zgodnie, iż przedstawione na pocztówkach symbole to upamiętnienia kojarzące się stricte z Polską. A aumieszczenie ich obok fotografii dużych carskich metropolii takich jak Moskwa czy Petersburg to podtrzymanie wielowiekowej tendencji wschodniego sąsiada w ekspansywnej polityce wobec innych narodów. Kontrowersyjna wydaje się przy tym nazwa portalu będąca wynikiem połączenia dwóch pojęć: "english" i "russia", co przywołuje na myśl dwa wielkie imperia: Rosję i Anglię, znane z prowadzenia ekspansywnej polityki zagranicznej. A sam fakt identyfikowania miast polskich z Rosją przez umieszczenie ich zdjęć na portalu obrazuje powszechną tendencję spłycania, a nawet fałszowania prawdziwej historii.
- Czytelnicy anglojęzyczni mają widocznie dość słabo rozbudowaną pamięć historyczną. Na arenie międzynarodowej uznawano te miasta rzeczywiście jako należące do Rosji, ale tu trzeba pamiętać, że zostały one przez nią zagarnięte. Należałoby tu też podkreślić, że Warszawa była miastem leżącym w Królestwie Polskim, które na mocy Kongresu Wiedeńskiego z 1815 roku, który był przecież układem międzynarodowym, miało mieć instytucjonalną niezależność wobec zaborcy, mimo zachowania tytułu cara jako króla polskiego. Nie było więc ono częścią składową Rosji aż do klęski Powstania Śtyczniowego, czyli do roku 1863, kiedy to anulowano jego wszelkie możliwe instytucjonalne odrębności i Królestwu Polskiemu nadano miano przywiślańskiego kraju - komentuje dr hab. Mieczysław Ryba z Katedry Historii Nowożytnej KUL.
Podkreśla też, że Wilno po rozbiorach zostało również wcielone do Rosji, czego niestety Kongres Wiedeński nie zmienił. Miasto to podobnie jak Warszawa dostało się w granice Rosji w wyniku zaborczej polityki grabieżców.
Warto przy tym podkreślić, że nie wszystkie zdjęcia umieszczone na portalu internetowym są rozpoznawalne. Tylko na niektórych obok napisu "Rosijskaja Imperia" można odnaleźć napisy w języku polskim. Inne są czytelne dzięki symbolom, jakie na nich figurują. I tak Warszawę można poznać m.in. po znanej każdemu kolumnie Zygmunta.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-02-28
Autor: wa