Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kultura i komiksy

Treść

Nasza polska kultura, pomimo tego, że nieustannie kroczy w dół po równi pochyłej, to wciąż wielka kultura. Będzie taką tak długo, jak długo będziemy ignorować komiks - tę postać kultury, która od pół wieku dominuje w USA, a od lat świeci triumfy na zachodzie Europy.

Zwrócił już na to uwagę Zygmunt Kałużyński w swojej książce, wydanej w 1993 r., pt. "Bankiet w domu pocieszonego", zauważając, że w dziedzinie kultury "kupiliśmy" wszystko, co wymyślił Zachód w ostatnim stuleciu: powieść kryminalną, western, jazz, rock, science fictions, ale nie "kupiliśmy" komiksu. Co prawda przez wiele lat pewną popularnością wśród nastolatków cieszyły się przygody Tytusa, Romka i Atomka oraz (trochę póęniej) rysunkowe opowieści o Kajku i Kokoszu, ale było to, kulturowo, marginalne. Komiksowa wersja przygód Kaczora Donalda pociągała u nas tylko maluchy.
Nigdy nie było w Polsce (i chyba już nie będzie) komiksowego szaleństwa - pokolenia, które "czyta" tylko komiksy i pochłania je tonami. W USA miliony ludzi obcowały tylko z tą obrazkową kulturą nowej jaskini. Na zachodzie Europy wydawano w setkach, tysiącach kilkusetstronicowe opowieści o Batmanie czy Człowieku Pająku.
O skali problemu niech zaświadczy tylko jeden przykład. Znajomy Polak z Norwegii opowiadał mi, jak to jego szef (człowiek, oczywiście, z wyższym wykształceniem) zapytał go, czy zna ostatnie przygody Kaczora Donalda. Początkowo nie mogli się dogadać, bo Polak myślał, że się przesłyszał lub ęle zrozumiał. Wreszcie Norweg wyciągnął ze swojego dyrektorskiego biurka komiks i pokazał go Polakowi. Ten zdziwiony powiedział: "Moja córka, która ma 12 lat, przestała się tym interesować już kilka lat temu". Tym razem to Norweg był zdziwiony. Zwiedzając Oslo, zwróciłem więc uwagę na to, jak wiele jest na tamtejszym rynku komiksów.
Czyżby Zachód zdziecinniał? A może to efekt tamtejszego wygodnictwa - intelektualne, posunięte do absurdu lenistwo? A może na tym polega demokracja - na zrównaniu wszystkiego, również kultury, już nie tyle do parteru, ile do sutereny? Amerykanie leczą się z kompleksu niższości, a Europa ma swoje nowe mity już nie greckie ani rzymskie, tylko nowojorskie (to w Nowym Jorku tworzył król komiksu, twórca Batmana Robert Kane).
Może jednak będzie trochę lepiej. Nie na darmo Mel Gibson powiedział w swoim czasie: "Już jestem bardziej popularny niż Kaczor Donald". Może jego "Pasja" otworzy jakieś drzwi, jakiś nowy rozdział w historii tej biednej, upadającej kultury europejskiej?
Stanisław Krajski

"Nasz Dziennik" 2006-06-22

Autor: ab