Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kult św. Benedykta w Polsce

Treść

Osobliwością kultu św. Benedykta jest propagowanie medalików z krzyżem, zwanym „karawaka”. Zwyczaj przyszedł z Zachodu w dobie kontrreformacji i zyskał w Polsce popularność.

Kult św. Benedykta w Polsce opiera się mocno na liturgii Kościoła. Obchody, teksty, śpiewy i zwyczaje pochodziły z zewnątrz, ale zostały przyjęte, następnie zaś rozwinęły się, nabywając nieraz miejscowego kolorytu. Kościół pomieścił imię św. Benedykta w kalendarzu. Główna uroczystość przypada w dniu 21 marca, upamiętniając jego śmierć. Formularze mszalne pochodzą ze średniowiecza. W Polsce nie dodano do nich niczego, jak tylko troskę o wystawność. Święto miało wysoką rangę, obchodzono je z oktawą. W Tyńcu zwyczaj kazał przy tej okazji dekorować kościół, stawiano nawet obraz św. Benedykta na wielkim ołtarzu. W XVIII w. spotykamy wiadomość, że uchodził za współpatrona kościoła, z należną dumą przechowywano tu jego relikwię. Nie wiadomo, czy pochodziła z Monte Cassino, czy z Francji. Świętowano w chórze, lecz opat dnia tego dawał wystawniejszy obiad, wymagał tego zwyczaj obowiązujący jak prawo.

Drugi raz świętowano w dniu 11 lipca. Wiązało się to z francuską tradycją o przeniesieniu relikwii św. Benedykta do Fleury nad Loarą. Święto pod nazwą „Translatio” figuruje w staropolskich kalendarzach od XI w. począwszy. Przeciw temu protestowało Monte Cassino, toteż włoskie księgi liturgiczne nie przyjęły święta lub nazywały je co najwyżej „wspomnieniem”. Polska znalazła się na skrzyżowaniu wpływów. W tynieckim egzemplarzu Mszału krakowskiego z 1532 r. liturgia owego dnia została zamalowana białym tuszem. Wspomniany już o. Wojciech Płocki w książeczce Błogosławieństwo zakonu (1623) dał teksty przekonujące o tym, że grób i relikwie św. Benedykta pozostały na Monte Cassino. Niemniej kongregacja polskich benedyktynów w 1765 r. zabiegała o rangę duplex I classis cum octava dla tego święta, które jednak nazwano tylko wspomnieniem. W dniu tym, uroczyście podczas liturgii, zgromadzenia odnawiały swe śluby.

Niezależnie od tych uroczystości czczono św. Benedykta we wszystkie wtorki. Brewiarz przeznaczał na to specjalne officium z czytaniem księgi Dialogów, obowiązywał też osobny formularz podczas Mszy Świętej kult św. Benedykta miał też swój wyraz codzienny. Po komplecie – dla uproszenia sobie szczęśliwej śmierci – recytowano antyfonę Stans in oratorio (Stojąc w oratorium).

W oparciu o liturgię rozwijał się kult prywatny. Reprezentuje go modlitewnik o. Jacka Jabłońskiego Dni święte od Boga ubłogosławione 1736 (też po łacinie). Autor przeznaczał książeczkę „osobliwie benedyktyńskiej profesji osobom”. Dniem czci św. Benedykta był nadal wtorek. Autor pomieścił tu specjalne godzinki, litanię i modlitwy, proponował też prywatne odnowienie ślubów. W rachubę wchodziła tzw. septenna z rozłożeniem modlitw i praktyk pobożnych na siedem kolejnych wtorków. Zalecane przez o. Jacka teksty powracały jeszcze w innych drukach ówczesnych i rękopisach. Sam autor współpracował z reformą Mireckiego; wolno przypuścić, że był też gorliwym czcicielem św. Benedykta, któremu poświęcił osobny panegiryk Dissertus orator, drukując go w 1736 r.

Osobliwością kultu św. Benedykta jest propagowanie medalików z krzyżem, zwanym „karawaka”. Zwyczaj przyszedł z Zachodu w dobie kontrreformacji i zyskał w Polsce popularność. Istnieje kilka przedrozbiorowych druków o tych krzyżach, ich użytku, przywilejach i sposobie ich błogosławienia. Rozprawkę taką przetłumaczył i wydrukował o. Chryzostom Zdrowski z Tyńca – Skutki i moc krzyżów – karawak i medalów św. Benedykta (1685) oraz o. Roman Zawadzki – Medal na taksie i próbie Opatrzności Boskiej: siła ważący albo moc i skutki medalu – krzyża Ojca i Patriarchy Benedykta św. (1745). Nadużywano nieraz takich medali do magicznych praktyk, np. przy chorobach bydła lub wyrobie masła. Widocznie na wyobraźnię działały łacińskie formuły pomieszczone dokoła krzyża. Medal zyskał sobie pewną popularność: w czasie ostatniej wojny pod Nowym Sączem św. Benedykta zwano „gestapowcem”, bo nigdy gestapowiec nie przeszedł przez drzwi, nad którymi wisiał taki medalik. Zwyczaj święcenia medalików i noszenia ich zachował się dotąd.

Praktykowano również inne modlitwy i gesty, np. wspólne lub prywatne nawiedzania ołtarza, trudno jednak je wszystkie wyśledzić i opisać. Z liturgią łączą się kazania, pośrednio zaś medytacje. Oba te rodzaje, licznie reprezentowane w literaturze, wiążą się ze sobą. Kazania świąteczne i rozmyślania wyrażały kult świętych – w obecnym wypadku kult św. Benedykta, rozszerzając jego sławę wśród pobożnych.

Kazania z XVII i XVIII w. nazywa się panegirykami, bo polegały one zwykle na przesadnym wychwalaniu. Z ujęciem tematu harmonizował język wypowiedzi. Bibliografia wylicza dwadzieścia polskich panegiryków ku czci św. Benedykta. Pierwsze z nich ogłosił o. Fabian Birkowski, dominikanin (1628). Domyślić się można, że korzystał przy tym ze wzorów włoskich, bo tematem kazania jest dyscyplina. W owym czasie słowo to znaczyło po prostu rózgę, której asceci używali do biczowania się celem pokuty. Właśnie włoska sztuka przedstawiała św. Benedykta z taką rózgą. Kazanie o. Birkowskiego było powściągliwe w porównaniu z późniejszymi. Nawet tytuły tych kazań mówią same za siebie. Autorzy wyszukiwali przedziwne słowa, aby dać wyraz swej swady. Jeden z druków ks. Szymona Starowolskiego nosi tytuł: Wielki Patriarcha Zachodniego Kościoła, Benedykt Święty Starego Testamentu Patriarchom przyrównywany na kazaniu w kościele św. Krzyża na Łysej Górze (1641). To „przyrównywanie” wywodziło się z Dialogów św. Grzegorza i z liturgii; w kazaniach tych oryginalności nikt nie szukał, natomiast zadziwiały tytuły. Ojciec Stanisław Sanner, filipin z Gostynia, wygłosił kazanie Jesuethopea to jest Jezusowych abrys obyczajów w Benedykcie świętym w lubińskiej klasztornej bazylice kazaniem wystawiony (1680). Wieloznaczne aluzje brzmią w tytule, który o. Pius Solary, dominikanin, nadał swej wypowiedzi: Phase id est transitus Domini: triumfalne przejście z poraju do raju Benedykta Wielkiego przy dorocznej uroczystości w kościele płockim Wojciecha św. kazaniem panegirycznym ogłoszone (1701). Transitus – to nazwa święta, Poraj – jak mniemano – był to herb św. Wojciecha, patrona klasztoru.

Podobne kazania głosili też inni kaznodzieje w różnych opactwach, niektóre z nich wydrukowano. W kościele w Tyńcu przemawiali: o. Anioł Górzyński (1716), o. Maurus Mirecki (1727), bezimienny (1745), ks. Klemens Chodykiewicz (1764), ks. Józef Putanowicz (1763) i o. Andrzej Lipiewicz (1770), w Lubiniu – o. Jan Radomiński (1720) i o. Cyprian Zakiewicz (1756), na Świętym Krzyżu – o. Jacek Jabłoński (1736), w Nieświeżu – o. Michał Paszkiewicz (1742), w Tuchowie – o. Benedykt Ostański (1780), w Kościelnej Wsi – o. Jerzy Miske (1721); u benedyktynek w Sandomierzu – o. Franciszek Koczorowski (1734), w Przemyślu – o. Grzegorz Ostrowski (1790), w Wilnie – o. Stanisław Kmita (1745); u cystersów w Koronowie – o. Hiacynt Mieszkowski (1729). Drukowanie tych kazań wiąże się z ambicjami poszczególnych opactw albo dygnitarzy, którym je dedykowano. Kaznodzieje zwykle pochodzili spoza benedyktynów, niełatwe mieli zadanie, by głosić chwałę św. Benedykta wobec jego mnichów. Nieraz więc puste słowa zasłaniały bezradność mówcy. Panegiryki XVII i XVIII w. rażą tym bardziej, że św. Benedykta cechowała przede wszystkim prostota. Inną pomocą przy wnikaniu w myśl św. Benedykta były medytacje – wśród nich medytacje na temat Reguły. Propagowała je matka Mortęska, lecz rozmyślania benedyktynek pozostały przeważnie w rękopisie. W XVIII w. drukowano już podręczniki dla medytujących, m.in. o. Gaudentego Pikulskiego Rok bogomyślny (1765), gdzie autor czwartą część całości poświęcił problemom benedyktyńskim. Wszakże najbardziej typowym był podręcznik do rozmyślań Duch św. Benedykta (t. 1–2, 1764–1765). Zawiera on pracę anonimowego benedyktyna ze Szwajcarii w przekładzie o. Karola Andrzejowskiego z Lubinia. Po wstępnej nauce medytacji następują teksty już rozpracowane na kolejne dni w roku. Głównym tematem są sprawy Reguły benedyktyńskiej. Autor ułożył je systematycznie, dając niewątpliwie dobrą doktrynę. Szczególnie ciekawe są karty przeznaczone na uroczystości św. Benedykta, chociaż zwroty do niego trafiają się nieustannie i przy wielu innych sposobnościach. Autor pisał przede wszystkim dla mniszek benedyktynek – w tym czasie o. Karol był spowiednikiem w ich wileńskim klasztorze. Wydrukował on wiele książek ascetycznych i rozmyślań, będących tłumaczeniami bądź też dziełami oryginalnymi. W sumie wydrukował więcej niż wszyscy benedyktyni razem w okresie przedrozbiorowym. Kilka jego prac pozostało w rękopisie. Literatura ta, panegiryki jak i medytacje, znajdowały chętnych czytelników.

Fragment książki Święty Benedykt. Wiedza o nim i przejawy jego kultu w dawnej Polsce

Paweł Sczaniecki OSB (1917–1998), benedyktyn z opactwa świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tyńcu, proboszcz tyniecki, historyk liturgii, badacz dziejów tynieckiego opactwa. Wyniki jego badań w wielu dziedzinach do dzisiaj pozostają niezastąpione.

 

Żródło: cspb.pl, 21

Autor: mj