Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kulczyk zmienny jest

Treść

Niespełna 24 godziny wystarczyły, by znacząco poprawić poczucie bezpieczeństwa Jana Kulczyka. W oświadczeniu wygłoszonym przez jego pełnomocnika we wtorek czuł się na tyle zagrożony, by wnioskować o przesłuchanie za granicą. Następnego dnia, znów za pośrednictwem "Financial Times", poinformował, że stawi się 30 listopada przed komisją. Zastrzegł, że "o ile mu pozwoli stan zdrowia".
Kolejny dzień z rzędu londyński "Financial Times" poświecił swoje łamy kwestii wezwania Kulczyka przed sejmową komisję śledczą. Tylko dla tej gazety najbogatszy Polak znajduje czas na wypowiedzi. A te są sprzeczne z jego oświadczeniem.
"Jeśli tylko mój stan zdrowia pozwoli na lot do Warszawy, to stanę 30 listopada przed komisją" - mówi Kulczyk. Jak ma się do tego zdanie wypowiedziane ustami jego pełnomocnika mecenasa Jana Widackiego: "w obawie o swoje bezpieczeństwo, wnoszę, aby przesłuchanie mnie odbyło się w Londynie lub w innym uzgodnionym miejscu za granicą". Z jakich to powodów ustało zagrożenie, którego obawiał się biznesmen? A może rację mają posłowie, których wykluczenia z komisji domagał się Kulczyk?
- To zemsta za treści ujawnione przeze mnie podczas przesłuchania Zbigniewa Siemiątkowskiego - twierdzi Roman Giertych. Przypomnijmy, że w czasie ostatnich zeznań byłego szefa Agencji Wywiadu Giertych dość szczegółowo pytał świadka, czy zachowanie Kulczyka w kontekście spotkania z Władimirem Ałganowem w Wiedniu wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 130 kodeksu karnego (szpiegostwo).
Mecenas Widacki zapowiedział, że złoży do częstochowskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez Giertycha przestępstwa. Miałoby ono być związane z jego spotkaniem z Kulczykiem w dniach 5-6 września br. na Jasnej Górze.
- Kulczyk powiedział, że ma dokumenty w sprawie PKN Orlen i chce je przekazać, następnego dnia zjawił się jednak bez nich - tłumaczył Giertych. - Jeśli posiada nagranie tej rozmowy niech je opublikuje - mówił na specjalnej konferencji prasowej Giertych. Polityk Ligi Polskich Rodzin dziwi się, że Kulczyk składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dwa miesiące po zdarzeniu.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2004-11-12

Autor: kl