Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ktoś osłania agentów

Treść

W roku 1992 głośna była tzw. lista Macierewicza, która wywołała popłoch w Sejmie i stała się powodem odwołania rządu Jana Olszewskiego. W tym roku mieliśmy już tzw. listę Wildsteina, czyli katalog wyniesiony z Instytutu Pamięci Narodowej, a teraz mówi się o tzw. liście Nizieńskiego. Czy jej ujawnienie doprowadzi do równie potężnej afery?
Czym jest dokument nazwany już "listą Nizieńskiego"? Były Rzecznik Interesu Publicznego miał sporządzić indeks osób, które złożyły oświadczenia lustracyjne, a co do których zaszła jakakolwiek wątpliwość, czy są one prawdziwe. Wyjaśnijmy, że obowiązek składania oświadczeń stwierdzających, czy dana osoba była tajnym i świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL, ciąży na parlamentarzystach, kandydatach na prezydenta, posła czy senatora, ministrach, innych wysokich urzędnikach państwowych, sędziach czy adwokatach. Jak udało nam się dowiedzieć, Bogusław Nizieński w chwili zakończenia pracy jako RIP był w trakcie zbierania dokumentów w 588 sprawach, w których jego zdaniem zachodziło podejrzenie kłamstwa lustracyjnego. Nie ukończył ich ze względu na upływ kadencji, a także znaczące opóźnienia w przekazywaniu dokumentów do jego biura, głównie pochodzących z archiwów wojskowych.
Zdaniem Nizieńskiego, lista została przekazana jego następcy. Ale Włodzimierz Olszewski temu zaprzecza. - Nie ma żadnej listy, są tylko kartoteki - mówi.
Innego zdania są przedstawiciele Ruchu Patriotycznego, którzy dzień po dniu ujawniają kolejne nazwiska znajdujące się w dokumencie. Mają tam być nazwiska Longina Pastusiaka, Zbigniewa Siemiątkowskiego czy Jacka Piechoty - czołowych polityków SLD. - Oczekujemy, że ci panowie złożą do IPN wnioski o przyznanie statusu pokrzywdzonych i tym samym oczyszczą się z zarzutów - domaga się Antoni Macierewicz. Jego zdaniem, wyraźnie widać, że nadal trwa "krycie agentów" - zarówno w polityce, jak i w mediach.
Żaden z wymienionych polityków SLD nie zamierza podjąć się weryfikacji oskarżeń pod swoim adresem. Wydaje się, że mogą spać spokojnie, bo niestety wygląda na to, że także RIP nie będzie się spieszył z wnioskami do Sądu Lustracyjnego. I to pomimo że ustawa nakłada na rzecznika obowiązek złożenia takiego wniosku już wówczas, gdy istnieje wątpliwość co do jego prawdziwości. Jeśli chodzi o te 588 nazwisk, takie wątpliwości właśnie istnieją.
Ruch Patriotyczny zapowiada, że jeśli Rzecznik będzie utrzymywał, iż "lista Nizieńskiego" nie istnieje, złoży wniosek do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zniszczenia dokumentu urzędowego.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-09-07

Autor: ab