Kto zmoże "ruską siłę"
Treść
W środę, w Dniu Jedności Narodowej, rosyjska telewizja państwowa pokazała ekranizację utworu Mikołaja Gogola "Taras Bulba". Film przedstawia powstanie szesnastowiecznych Kozaków z Siczy Zaporoskiej przeciwko Rzeczypospolitej.
Współproducent filmu nakręconego na podstawie powieści Gogola, RTR, postanowił go wyemitować w dniu rocznicy wypędzenia z Moskwy w 1612 r. Polaków. Czasami dzień ten nazywany jest dniem wyzwolenia spod okupacji polsko-litewskiej i szwedzkiej. Akcja filmu toczy się w "trudnym okresie historii kozactwa". W samym centrum intryg politycznych znalazła się rodzina szanowanego Kozaka Tarasa Bulby, który przeżył głęboki osobisty dramat. Jego syn, Andriej, pokochał córkę polskiego magnata i chce uciec z Siczy. Rozdarty między uczuciem a obowiązkiem Taras oznajmia synowi ostatnią ojcowską wolę - czytamy w zwiastunie filmu.
Siedząc przed telewizorami w dzień nowego święta, które zastąpiło fetowaną do niedawna rewolucję październikową, Rosjanie mogli zobaczyć, jakich to bestialstw na ludności ukraińskiej dopuszczała się szlachta polska: wynajmowała cerkwie prawosławne karczmarzom żydowskim, a do uprzęży zamiast koni brała ukraińskich chłopów. Sam Taras Bulba otrzymał zawiniętą w całun, zmarłą z wycieńczenia i poćwiartowaną przez Polaków żonę. W filmie zobaczymy też szczegółowo pokazane tortury i śmierć jego drugiego syna, który do końca był wierny swojej ojczyźnie. Polacy są przedstawiani jako bezwzględni i zimni oprawcy. Oprócz nieszczęśliwie zakochanej córki magnata, która zresztą umiera w trakcie porodu. "Nie chciałbym przy oglądaniu tego filmu, by obok mnie znajdował się któryś z moich zagranicznych znajomych. Czułbym się haniebnie. Totalny nazizm rosyjski w najgorszym wydaniu. I nie jest ważne, na ile ten film jest bliski opowieści Gogola czy historii. I Gogol nie jest jednoznaczny, i historia ma wiele kwestii spornych. Film wielu mocno rani. Ale sztuką nazwać go nie można. Wstyd mi się utożsamiać z ludźmi, którzy robią takie filmy" - napisał jeden z rosyjskich internautów po obejrzeniu "Tarasa Bulby".
Do filmu mają też zastrzeżenia Ukraińcy - o to, że Rosjanie zabrali im bohaterów, pozbawiając ich zresztą ojczystego ukraińskiego języka.
Obraz ten zebrał również negatywne opinie krytyków filmowych. "Oglądając film, odniosłam wrażenie, że nieszczęścia rodaków stały się dla Kozaków powodem do grabieży bogatych polskich miast, gdzie często żyli ludzie, którzy nawet nie mieli pojęcia o cierpieniach prawosławnych. Kozacy przecież wcale nie chcieli iść szturmem na Warszawę" - pisze krytyk filmowy Swietłana Stiepnowa. Przypomina, że w czasie wyprawy kozackiej na Rzeczpospolitą Turcy napadli na opustoszałą Sicz, grabiąc ją i paląc. Kiedy Kozacy dowiedzieli się o tym, część z nich wyruszyła do domu, zostawiając towarzyszy broni na pastwę wojsk polskich, które bez problemu rozprawiły się z nimi. Zdaniem Stiepanowej, film pokazuje jednoznacznie, że Kozacy zaporoscy byli zwykłymi rozbójnikami i rzezimieszkami.
Jeżeli chodzi o dotychczasowe sukcesy zawodowe reżysera filmu Władimira Bortki, to tematyka bandycka jest mu jak najbardziej bliska. Wyreżyserował popularny serial "Bandycki Petersburg". Na ekranizację powieści Gogola dostał od władz 516 mln rubli. "Gazeta Petersburska", miesięcznik wydawany przez Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe "Polonia" im. Adama Mickiewicza, zaznacza, że fabuła filmu bardzo odbiega od ducha powieści Mikołaja Gogola. Praktycznie niemi u Gogola Polacy, u Bortki są bardzo rozmowni, cyniczni, pełni nienawiści i lęku przed Kozakami. Jednym słowem - wrogowie. I widz masowy zaczyna w to wierzyć - czytamy w gazecie.
Znamienne, że film kończy się słowami jak najbardziej przypominającymi frazy, jakimi operują dzisiejsi przywódcy Kremla: Czy znajdą się na świecie tacy ludzie, takie ognie i taka siła, która zmogłaby siłę ruską?
Wiesław Sarosiek
"Nasz Dziennik" 2009-11-07
Autor: wa