Kto zdyscyplinuje prezydenta?
Treść
Przed komisję śledczą było wezwanych wczoraj dwóch świadków - Emil Wąsacz, minister Skarbu Państwa w rządzie AWS i Unii Wolności, oraz prezydent Aleksander Kwaśniewski, który po raz drugi nie stawił się na wyznaczony przez posłów termin.
Posłowie przyjęli uchwałę, w której zwrócili się do Prezydium Sejmu o podjęcie kroków prawnych wobec prezydenta, a także o wskazanie prokuratorowi generalnemu, by wyciągnął odpowiednie wnioski z tej sytuacji. - Pismo nadesłane przez minister Jolantę Szymanek-Deresz nie jest usprawiedliwieniem, gdyż nie stanowi informacji na ten temat, a jest kontynuacją argumentów i wywodów prawnych dotyczących braku obowiązku stawiennictwa się prezydenta - stwierdził w imieniu ekspertów mecenas Maciej Plebanek.
Następnie przez cztery godziny posłowie odpytywali Wąsacza. W połowie przesłuchania poseł Platformy Obywatelskiej Konstanty Miodowicz złożył nawet wniosek o... zakończenie przesłuchania i przeproszenie świadka za niepotrzebne wezwanie go przed komisję. Pozostali posłowie nie podzielili jednak jego zdania. - Nie może być tak, że jedynie ministrowie lewicowych rządów będą przesłuchiwani - tak motywował wezwanie Wąsacza poseł Andrzej Aumiller (UP).
Były minister skarbu mówił m.in. o konieczności wprowadzenia regulacji, w których rzeczywiście państwo pokaże, że zależy mu na zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego. Co ciekawe, o tej samej potrzebie wspomniał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" były szef Nafty Polskiej Maciej Gierej. Nigdy jednak nie pojawił się projekt takiej regulacji. Bez niej faktyczna dywersyfikacja jest mocno utrudniona w przypadku spółek takich jak PKN Orlen, gdzie Skarb Państwa jest tylko jednym z akcjonariuszy. - Nikt nie może zmusić zarządu PKN Orlen, by kupowali np. znacznie droższą ropę, byleby nie z Rosji, bo oni są rozliczani przez akcjonariuszy z zysków spółki - mówił Gierej. Poseł Roman Giertych (LPR) dopytywał Wąsacza o wycenę akcji PKN Orlen (ustalono cenę 20,5 zł za akcję). - Przecież niewiele wcześniej poczyniono inwestycje na ponad 9 mld zł, a spółka została wyceniona na 2 mld zł? - pytał Giertych. - Inwestycje mogą obniżać wartość spółki, jeśli obniżają zysk - mówił świadek, tłumacząc to "ryzykiem inwestycyjnym". Dodał, że w tym wypadku zainwestowanie takich pieniędzy w urządzenia do odsiarczania ropy "nie do końca było trafne". - Jedno ryzyko inwestycyjne powoduje, że nie ma pieniędzy na służbę zdrowia, bo tamte urządzenia kupiono za 6 mld zł z pieniędzy spółki, a długi szpitali to 8 mld zł - odparł Giertych. Wąsacz gorąco protestował przeciw takiemu stawianiu sprawy, bo to "nie te same pieniądze".
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2005-03-16
Autor: ab