Kto zawalił kampanię?
Treść
Poważne błędy w procesie decyzyjnym, popełnione przez kierownictwo sztabu wyborczego PiS w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, ukierunkowanie całej kampanii na jeden, nieprzekonujący wyborców problem, niedofinansowanie kampanii w terenie, zbyt drogie spoty telewizyjne, "przeceniona" kampania centralna i błędne decyzje o udziale Jarosława Kaczyńskiego w debacie z Donaldem Tuskiem - to podstawowe przyczyny porażki wyborczej PiS. Tak wynika z raportu przygotowanego przez specjalną komisję Adama Lipińskiego, jaki w sobotę przedstawiono Radzie Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Choć w dokumencie nie pada żadne nazwisko, to jednak wskazuje się na odpowiedzialność osób kierujących kampanią, w tym szefa sztabu Adama Bielana. Część polityków PiS obawia się jednak, że Kaczyński nie zdecyduje się na wyciągnięcie personalnej odpowiedzialności, a błędy mogą zostać powtórzone już podczas kolejnych wyborów. Raport specjalnej komisji, która pod kierunkiem wiceprezesa partii Adama Lipińskiego badała przyczyny porażki wyborczej PiS, był najbardziej oczekiwanym przez działaczy terenowych dokumentem w partii. Część regionalnych polityków PiS już w trakcie kampanii informowała kierownictwo o licznych błędach, braku odpowiednich środków na prowadzenie kampanii, kumoterskim ustawianiu list. Efekty dały się szybko zauważyć. Na liście wyborczej do Senatu nie znalazł się były premier Jan Olszewski, do Sejmu nie wszedł jeden z bardziej popularnych polityków PiS na Śląsku Jędrzej Jędrych, a wynik wyborczy partii Kaczyńskiego w Poznaniu, gdzie kampania praktycznie niemal w ogóle nie była prowadzona, mimo wystawienia - jako "lokomotywy" - Zyty Gilowskiej zaowocował miażdżącym zwycięstwem PO. Raport miał być gotowy pod koniec stycznia, ostatecznie przedstawiono go dopiero w sobotę. - Mamy świadomość tego, co się wydarzyło i jakich błędów nie popełniać w przyszłości - mówił przed kilkoma dniami w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Adam Lipiński. Pytany o ustalenia komisji odmówił jednak podania szczegółów, przekonując, że materiał jest tylko do użytku wewnętrznego. Ustalenia komisji Lipińskiego przedstawiono działaczom PiS na sobotnim posiedzeniu rady politycznej tego ugrupowania. I choć w dokumencie nikt nie został wskazany personalnie jako osoba odpowiedzialna za błędy, to jednak ustalono w nim, że przyczynami porażki są błędy w procesie decyzyjnym popełnione przez osoby odpowiedzialne za prowadzenie kampanii wyborczej. A to zarazem druzgocąca krytyka poczynań Adama Bielana, szefa sztabu wyborczego. - W raporcie, który został nam przedstawiony, wskazano jasno i wyraźnie. Kilka błędnych, ale istotnych decyzji podjętych przez osoby kierujące kampanią przyczyniło się do przegranej - powiedział nam jeden z polityków PiS uczestniczący w sobotnim posiedzeniu Rady Politycznej. Podstawową i - jak wskazuje raport - błędną decyzją było osadzenie niemal całej kampanii wyborczej w realiach walki z korupcją. Po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości opinia publiczna i - co za tym idzie - wyborcy byli już przesyceni informacjami o "walce z układem", zatrzymaniach skorumpowanych urzędników. I choć - jak wskazywały analizy przeprowadzone przez profesjonalną agencję wspierającą PiS - w kampanii społeczeństwo odczuwało wyraźną poprawę i spadek korupcji wśród urzędników, to jednak wyborcy oczekiwali również spełnienia innych postulatów, np. poprawy sytuacji finansowej sfery budżetowej czy udogodnień dla przedsiębiorców. - Dysponowaliśmy analizami, które wskazywały, że jeśli cała kampania oprze się wyłącznie na walce z korupcją, to przegramy. Badania mówiły wyraźnie, że powinniśmy obok walki z korupcją postawić na kilka innych ważnych postulatów. Decydujący o kształcie kampanii wyborczej zlekceważyli te dane - przyznaje osoba ze ścisłego kierownictwa PiS. - Raport Lipińskiego wskazał, że skoncentrowanie się w trakcie kampanii na jednym problemie było błędem. Zlekceważyliśmy inne istotne strefy życia - mówi inny z naszych rozmówców, członek Rady Politycznej PiS. Przeinwestowanie TVP Kolejnym błędem popełnionym w trakcie kampanii wyborczej, na jaki wskazała Komisja Lipińskiego, obciążającym kierownictwo sztabu wyborczego, była koncentracja PiS na kampanii prowadzonej centralnie. Skomasowane działania, które miały wzmocnić szanse na sukces PiS i Jarosława Kaczyńskiego w Warszawie, nie przełożyły się na poparcie dla PiS w innych miastach. Przełożyły się natomiast na brak odpowiedniej kampanii promocyjnej, niewystarczającą liczbę wykupionych miejsc reklamowych, billboardów i środków finansowych na kampanie w terenie. Szczególnie dawało się to odczuć w dużych miastach zachodniej Polski, gdzie kampania była niedofinansowana. Według komisji, zaowocowało to utratą elektoratu wielkomiejskiego i częściowo młodzieży. - W niektórych miastach plakaty docierały dopiero na dzień przed ciszą wyborczą. Mylono nazwiska kandydatów, niektórzy otrzymywali materiały wyborcze z Warszawy dopiero po wielkiej awanturze. Jako punkt honoru spin-doktorzy postawili zapewnienie PiS zwycięstwa nad PO w Warszawie, co okazało się podwójnym błędem - mówi inny członek Rady Politycznej. Adama Bielana obciąża również kampania telewizyjna. Zdaniem naszych informatorów, raport przedstawiony przez Lipińskiego zawiera informacje, które zbulwersowały członków Rady Politycznej. Okazało się bowiem, że koszt spotów telewizyjnych emitowanych w TVP, jakie zafundowali partii kierujący sztabem, był prawie dwukrotnie większy niż koszt kampanii indywidualnej wszystkich kandydatów łącznie. Tymczasem w świetle badań, jakimi dysponowało PiS, telewizyjna kampania była znacznie mniej efektywna niż kampania indywidualna. - Spin-doktorzy bawili się w pojedynki na spoty z Platformą, cieszyli się jak dzieci, że Sławomir Nowak nie potrafi zrobić równie dobrego, dowcipnego spotu. Tymczasem Platforma ograła nas jak dzieci, rzucając pieniądze w teren i robiąc dobrą kampanię lokalną - denerwuje się jeden z posłów PiS. Fiasko debaty Błędem, według komisji, była również zgoda na udział Jarosława Kaczyńskiego w debacie telewizyjnej zarówno z Donaldem Tuskiem, jak i Aleksandrem Kwaśniewskim, mimo że w telewizyjnym pojedynku z byłym prezydentem szef PiS okazał się lepszy. Błędem tym poważniejszym, że Prawo i Sprawiedliwość dysponowało analizami, które udowadniały, iż taka debata niezależnie od tego, jak wypadnie w niej Kaczyński, przyniesie negatywny skutek. - Chodziło o to, że jeśli stawiamy sprawę "PiS - dobra strona mocy, reszta - imperium zła", a na takich założeniach oparta była kampania wyborcza, to siadanie do rozmów z tymi "złymi" było błędem, po pierwsze, bo ich uwiarygodniało, po drugie - osłabiało wymowę naszej kampanii. Ale kierownictwo sztabu wyborczego to zlekceważyło, dla nich była ważniejsza możliwość pokazania Kaczyńskiego w mediach - powiedział nam jeden z polityków PiS po sobotniej prezentacji raportu. Działacze PiS obawiają się jednak, że Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na wyciągnięcie personalnej odpowiedzialności wobec winnych błędów kampanii wyborczej i zostaną one popełnione po raz kolejny. Tym bardziej że - jak mówią - Bielan na kilka tygodni przed prezentacją raportu rozpoczął - ich zdaniem - "walkę o życie". Nasi rozmówcy są przekonani, że informacje o "frakcji młodych", jakie niedawno pojawiły się w "Dzienniku", to przeciek kontrolowany. W ten sposób - zdaniem naszych rozmówców - usiłuje się wmówić Kaczyńskiemu, że młodzi politycy PiS tworzą "własną frakcję". - Przynajmniej jedna z tych publikacji to klasyczna tzw. wrzutka. Zresztą, niech pan sam spojrzy - najpierw jeden z dziennikarzy, znany z dobrych kontaktów ze spin-doktorem, publikuje "przeciek" stawiający osoby niewygodne dla szefa sztabu w niekorzystnym świetle, po czym kilka dni później zamieszcza wywiad z Bielanem. Wierzy pan w takie przypadki? - śmieje się jeden z posłów PiS. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-03-17
Autor: wa