Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto zarobi na Grecji

Treść

Politycy niemieccy z zadowoleniem przyjęli decyzję greckiego parlamentu o dalszych cięciach w celu spłaty zadłużenia, ale amerykańskie agencje nie wierzą w powodzenie planu antykryzysowego i tną krajom euro ratingi. Chiny deklarują pomoc finansową dla Europy, a tymczasem korzystając z przymusowej sytuacji Greków, przekształcają ten kraj w bazę dla chińskiego eksportu do Europy.


Agencje ratingowe nie dały wiary europejskim zabiegom na rzecz zażegnania kryzysu eurostrefy. Wczoraj agencja Moody´s obniżyła wiarygodność kredytową Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Słowenii, Słowacji i Malty. Rating Włoch spadł o jeden stopień do poziomu A3, zrównując się z ratingiem Hiszpanii, który spadł o dwa poziomy. O jeden poziom obniżono wiarygodność Słowenii i Słowacji (do poziomu A2) oraz Malty (do A3). Agencja ostrzegła też przed możliwym zmniejszeniem ratingów Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii, których najwyższy rating AAA może zyskać perspektywę negatywną. Poprzednią zbiorową obniżkę ratingów krajów strefy euro przeprowadziła w połowie stycznia agencja Standard & Poor´s. Dotknęła ona wszystkie wspomniane wyżej kraje euro, a dodatkowo Cypr.
Pesymizmu amerykańskich agencji ratingowych w sprawie przyszłości eurostrefy nie podzielają europejskie gremia polityczne. Zatwierdzenie przez grecki parlament nowego planu cięć budżetowych przyjęte zostało z wyraźną ulgą, zwłaszcza w Berlinie, który jest głównym beneficjentem stworzenia eurostrefy. Media przypominają w tym kontekście poniżające Greków propozycje niemieckie, jak narzucenie Grecji zewnętrznego komisarza budżetowego albo ustanowienie specjalnego konta, na które kierowane byłyby środki na spłatę długów, co miałoby pierwszeństwo przed innymi wydatkami z greckiego budżetu. Część komentatorów jest zdania, iż Niemcy celowo prowokują Greków, aby po spłacie maksymalnej części zadłużenia sami wycofali się ze strefy euro.
Greckie długi są wielkim obciążeniem dla całej eurostrefy, a zwłaszcza dla Niemiec. "Die Welt" podał, że prawie połowa greckich obligacji o wartości 250 mld euro znajduje się nie w rękach prywatnych inwestorów, lecz w rękach banków centralnych, EBC i państwowych instytucji bankowych, które zgromadziły papiery dłużne na 120 mld euro. To oznacza, że za redukcję greckiego zadłużenia zapłacą nie akcjonariusze banków, ale podatnicy. Według "Die Welt", 15 mld euro greckiego długu zgromadziły w portfelach niemieckie banki krajów związkowych oraz znacjonalizowany częściowo Commerzbank, Hypo Real Estate i WestLB, które korzystają z gwarancji niemieckiego państwa. Według wyliczeń gazety oczekiwana od miesięcy redukcja przez banki greckiego zadłużenia o 75 proc. oznacza obciążenie niemieckich podatników kwotą 26 mld euro.
Wieczorem szef eurogrupy Jean-Claude Juncker poinformował, że planowane na dziś w Brukseli spotkanie ministrów finansów strefy euro w sprawie pomocy dla Grecji odbędzie się najwcześniej w poniedziałek, ponieważ Ateny nie spełniły wszystkich warunków. Na odblokowanie nowego planu pomocy Grecy będą musieli poczekać m.in. dlatego, że nie ma pisemnego zobowiązania się przywódców partii koalicyjnych do realizacji planu oszczędnościowego przyjętego przez parlament. Według Agencji Reutera, były premier, przywódca partii PASOK Jeorjos Papandreu zobowiązanie podpisał, natomiast zwleka z tym przywódca partii Nowa Demokracja Antonis Samaras.

Wen Jianbao: Pomożemy
Tymczasem wczoraj podczas otwarcia szczytu UE - Chiny w Pekinie premier Chin Wen Jianbao zadeklarował pomoc dla eurostrefy. - Chiny są gotowe w większym stopniu zaangażować się w znalezienie rozwiązania kryzysu zadłużenia w Europie - powiedział premier Wen. W otwarciu szczytu uczestniczyli przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. - W gestii Chin jest podjęcie odpowiednich decyzji dotyczących wkładu w stabilność strefy euro - odpowiedział chińskiemu premierowi Van Rompuy.
Rezerwy dewizowe Chin szacowane są na 3,2 bln euro. Z wypowiedzi chińskich ekspertów wynika, że kraj ten rozważa uruchomienie dla Europy 100 mld euro, ale z pewnością nie zrobi tego za darmo. Według analityków, kryzys grecki jest doskonałą okazją dla Chin do zwiększenia wpływów gospodarczych i politycznych w Europie. Zdaniem Evy Anastasiadou z Royal United Services Institute (RUSI), Grecja ma dla planów chińskich znaczenie strategiczne. To właśnie tu mają być zlokalizowane największe chińskie inwestycje infrastrukturalne, które otworzą granice Starego Kontynentu na chiński eksport. Chińska firma COSCO już w 2008 r. zawarła umowę z władzami portu w Pireusie, która daje jej na 35 lat częściową kontrolę nad tą bazą przeładunkową. Obecnie chiński inwestor prowadzi rozbudowę portu w Atenach. W 2010 r. COSCO zawarła za pośrednictwem swojej spółki zależnej umowę z lotniskiem w Atenach w celu zintegrowania frachtu lotniczego z morskim. Chińczycy chcą też wziąć udział w prywatyzacji greckich kolei oraz w budowie przez rząd grecki ośrodków spedycyjnych w Salonikach i w pobliżu Aten. Zdaniem analityk RUCI, Pireus ma dla Chin strategiczne znaczenie jako ośrodek handlu na styku Europy z Azją oraz z racji bliskości cieśniny Bosfor, która poprzez Morze Czarne łączy ten region z Azją Środkową, Turcją, Bałkanami i Europą Wschodnią.

Małgorzata Goss

Nasz Dziennik Środa, 15 lutego 2012, Nr 38 (4273)

Autor: au