Kto stoi za prowokacją?
Treść
Czemu miało służyć rozdawanie wczoraj posłom w Sejmie, a także podczas Marszu dla Życia listy posłów, którzy rzekomo "nie opowiedzieli się za Życiem" - chcą wiedzieć posłowie. Na liście, do której dotarł "Nasz Dziennik", widnieją nazwiska 70 posłów PiS i 128 PO, którzy nie poparli w pierwszym czytaniu zapisu o konstytucyjnej ochronie życia, byli nieobecni, wstrzymali się od głosowania bądź głosowali za pracami w komisji. Ale to jeszcze nie znaczy, że są przeciwni lepszej ochronie życia człowieka w naszym kraju; niektórzy wiele razy dowiedli swoją postawą czegoś wręcz przeciwnego. Nie wiadomo, kto jest autorem ulotki.
Kto stoi za tą prowokacją? - zastanawiają się posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy wczoraj przed południem zaalarmowali naszą redakcję, że podczas wczorajszego posiedzenia - na terenie Sejmu - dotarły do nich te ulotki. - W czasie Marszu dla Życia, w środę, była rozdawana ta sama lista. Jest zatytułowana: "Posłowie, którzy nie opowiedzieli się za Życiem", i są na niej nazwiska polityków PiS oraz PO - dowiadujemy się. Jak powiedział nam poseł Dariusz Kłeczek (na zdjęciu), do którego również dotarła, wśród wymienionych ludzi jest wielu tych, którzy "od zawsze opowiadali się za życiem, dalej się opowiadają się za życiem i swojego zdania nie zmienili". Dodał, że niektórzy z nich nie głosowali, ponieważ byli nieobecni, np. z powodu choroby. - Odnosząc się do tych, którzy głosowali za przekazaniem prac do komisji, muszę przyznać, że ja sam w sprawozdaniu uznałem, że popełniłem błąd, głosując za tym, żeby od razu przejść do drugiego czytania. Z perspektywy czasu chcę powiedzieć, że posiedzenia komisji nadzwyczajnej pozwoliły nam zgromadzić bardzo bogaty materiał, z którego wszystkie ruchy obrony życia będą mogły korzystać - wyjaśniał poseł.
Jak zaznaczył, do listy nie przyznaje się dzisiaj nikt - żadne ugrupowanie polityczne, żadna organizacja obrony życia i rodziny, która działa w Polsce. Posłowie LPR zapewniają, że nie mają z tym nic wspólnego. Nie można też zidentyfikować stowarzyszenia, którego nazwa znajduje się pod listą. - Stowarzyszenia Ruch Obrony Życia "Pro life" nigdzie nie można odnaleźć. Na pewno nie figuruje w internecie, na pewno nie jest zrzeszone w Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, ponieważ to sprawdziłem - informuje nasz rozmówca. - Dlatego jednoznacznie oceniam to jako zwykłą prowokację, podjętą po to, aby zniechęcić tych posłów, którzy popierają zmiany konstytucyjne, ale jeszcze się nie zdecydowali albo mają jakieś wątpliwości. Ta kontrakcja w zderzeniu z piękną środową manifestacją, która bardzo nam pomogła, a także z tym wsparciem, które jest kontynuowane poprzez modlitwę i przesyłanie listów oraz e-maili do posłów, na pewno nie pomaga ani wzmocnieniu ochrony konstytucyjnej życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci, ani nie pomaga poszczególnym posłom, którzy chcą tej zmiany dokonać. Dla mnie jest to krzywdzące i ma na celu zniszczenie tego, co do tej pory udało nam się osiągnąć - alarmuje Kłeczek.
Na liście znalazło się 198 nazwisk. - Gdyby faktycznie się okazało, że to nie są posłowie gotowi bronić życia, to już powinniśmy przestać pracować nad nowelizacją Konstytucji, bo wiadomo byłoby, że nowelizacji nie dokonamy. Na szczęście bardzo wielu kolegów - zarówno z PiS, jak i PO - zbulwersowanych tą listą, powiedziało mi, że są za ochroną życia człowieka - podkreśla.
Magdalena M. Stawarska
"Nasz Dziennik" 2007-03-31
Autor: wa