Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto przeżył Mittelbau?

Treść

Przez niemiecki obóz koncentracyjny Mittelbau-Dora w Turyngii w latach 1943-1945 przeszło w sumie sześćdziesiąt tysięcy ludzi, z czego co najmniej dziesięć tysięcy zginęło w wyniku niewolniczej pracy, chorób i egzekucji, a drugie tyle podczas "Marszu Śmierci" przy ewakuacji obozu - wynika z ustaleń poznańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej prowadzącego śledztwo w tej sprawie. Według wstępnych ustaleń, choć w wykutych w skałach i podziemnych tunelach więziono ludzi różnych narodowości: Rosjan, Francuzów i Włochów - to jednak większość ofiar nazistowskiego obozu koncentracyjnego stanowili Polacy. Dziś nie ma już szans na postawienie przed sądem niemieckiej dyrekcji obozu i osób odpowiedzialnych za zbrodnię ludobójstwa, jednak prokuratorzy IPN - jak tłumaczą - ze względu na prawdę historyczną chcą dotrzeć do osób, które przeżyły Mittelbau.

- Chcemy dotrzeć do świadków, więźniów obozu, by ustalić tożsamość sprawców. Można spodziewać się, że większość z nich nie żyje, ale dzisiaj chociażby z historycznego, kronikarskiego obowiązku musimy doprowadzić zarówno do upamiętnienia ofiar, jak i odkrycia prawdy o sprawcach tej zbrodni - tłumaczy w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator Artur Orłowski z poznańskiej delegatury IPN.
Postępowanie, jakie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej w Poznaniu, dotyczy śmierci co najmniej kilku tysięcy Polaków więzionych w latach 1943-1945 w niemieckim obozie koncentracyjnym Mittelbau-Dora w Turyngii. Co ciekawe, choć wszelkie zachowane dane i materiały archiwalne wskazują, że Mittelbau był typowym "Konzentrationslager", niektórzy z niemieckich historyków, zwłaszcza powiązani z ruchem rewizjonistycznym, nazywają go "obozem pracy". Mittelbau-Dora założony został w sierpniu 1943 roku, oficjalnie rozpoczął funkcjonowanie na początku września jako filia obozu w Buchenwaldzie. W ciągu dwóch lat - do końca kwietnia 1945 roku - przeszło przezeń ponad sześćdziesiąt tysięcy osób: Polaków, Rosjan, Francuzów i Włochów - "antynazistów" odmawiających poparcia dla reżimu Mussoliniego i udziału w wojnie.
- Więźniów zatrudniano przy budowie podziemnej fabryki rakiet V-1 i V-2, później zmuszano do pracy w niej w charakterze niewolniczej siły roboczej. Oprócz rakiet produkowano tam również podzespoły dla samolotów Junkersa. Sam obóz wyglądał makabrycznie - wydrążono długie podziemne tunele, w których przetrzymywano więźniów, przeniesiono tam również hale fabryczne. Warunki egzystencji w obozie były bardzo ciężkie, dokonywano szeregu działań eksterminacyjnych na więźniach, trzymano ich większość czasu pod ziemią, w pomieszczeniach o stałej temperaturze 17 st. C i wielkiej wilgotności. Była bardzo wysoka umieralność, głównie na gruźlicę - mówi prokurator Orłowski.
Dzięki opracowaniu mecenasa Wincentego Hejny, jednego z więźniów Mittelbau, prokuratorom IPN udało się ustalić nie tylko, jak wyglądała konstrukcja obozu, ale również formy represji, jakie niemieccy strażnicy - esesmani i kapo - stosowali wobec więźniów. Główna konstrukcja obozu opierała się na dwóch równoległych podziemnych tunelach, a baraki dla więźniów znajdowały się pod ziemią.
- Praca więźniów była bardzo trudna, prawie nieustannie wykonywana pod ziemią, w skrajnym terrorze i przy zdecydowanym niedożywieniu. Umieralność była zupełnie rekordowa, zwłaszcza w ostatnim okresie funkcjonowania kompleksu. Szacujemy, że w trakcie działania obozu zginęło co najmniej 10 tysięcy osób, kolejne 10 tysięcy więźniów zostało zamordowanych czy zmarło z wycieńczenia w trakcie tzw. marszu śmierci - mówi prokurator IPN.
W trakcie prowadzonego śledztwa prokuratorowi Orłowskiemu udało się ustalić, że w podziemnym obozie koncentracyjnym często przeprowadzano egzekucje więźniów. Zachowały się dokumenty dotyczące egzekucji grupy 67 osób, z których większość stanowili Polacy. Jak przyznają prowadzący śledztwo, jednym z najważniejszych materiałów w tej sprawie są zapiski Wincentego Hejny prowadzone w trakcie jego pobytu w obozie mimo groźby natychmiastowej egzekucji w przypadku wykrycia notatek przez niemieckich kapo.
- Niezwykle ważny dokument wskazujący na odpowiedzialność władz hitlerowskich Niemiec za doprowadzenie do śmierci co najmniej 20 tysięcy ludzi - ocenia prokurator Artur Orłowski.
Prowadzący śledztwo nie ukrywają, że dziś nie ma już większych szans na postawienie hitlerowskich oprawców przed sądem - większość z nich najprawdopodobniej już nie żyje. Jak ustalił IPN, po drugiej wojnie światowej przed wymiarem sprawiedliwości stanęło zaledwie kilka osób z obozowego "komanda śmierci". Tylko jedna z nich została stracona za zbrodnie ludobójstwa. Pozostałe ukarano stosunkowo niewysokimi wyrokami więzienia. Personalia części kierownictwa obozu koncentracyjnego Mittelbau-Dora nadal są nieznane, podobnie jak personalia większości więźniów.
- Bezpośrednio dysponujemy zeznaniami dwóch więźniów Mittelbau. Dotarłem też do rodzin tych ludzi, ale nadal staramy się odnaleźć żyjących więźniów tego obozu koncentracyjnego lub ich rodziny, zebrać informacje o warunkach, działaniach niemieckich funkcjonariuszy obozowych, staramy się jak najdokładniej oszacować liczbę ofiar - mówi Orłowski.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-08-10

Autor: wa

Tagi: oboz koncentracyjny Mittelbau-Dora