Kto przejmie skrzynki suchoja
Treść
Natychmiast po odnalezieniu w Indonezji wraku samolotu pasażerskiego Suchoj Superjet 100 prezydent Władimir Putin osobiście ordynuje rządowi przyjęcie „jak najaktywniejszej ścieżki działań” w celu ustalenia przyczyn katastrofy – informują służby prasowe Kremla.
Tak prezydent zaleca badanie katastrofy rosyjskiej maszyny na terenie obcego państwa. Asymetria ze Smoleńskiem jest porażająca. Z ust Putina nie padło: „Oddajmy dochodzenie Dżakarcie”. Wręcz przeciwnie, badanie podjęte przez stronę rosyjską ma być „samoje aktywnoje”.
Według informacji służb ratunkowych, nikt nie przeżył katastrofy samolotu, który rozbił się w środę o strome zbocze wulkanu niedaleko stolicy Indonezji. Na pokładzie maszyny było 45 osób. Szczątki SSJ-100 zbierano ze względu na wyjątkowo trudny dostęp do miejsca wypadku za pomocą helikopterów wyposażonych w specjalnie podwieszone siatki. Kreml już dziś liczy straty, jakie najprawdopodobniej poniesie w wyniku tego zdarzenia w związku z pozrywanymi kontraktami na sprzedaż swojego „supernowoczesnego” suchoja do krajów azjatyckich.
Agencje w Moskwie informowały, że wprawdzie przedstawicielom rosyjskiej delegacji z centrum kryzysowego w Indonezji udało się dotrzeć helikopterem w pobliże rozbitej maszyny, jednak lądowanie okazało się niemożliwe, a dostęp do szczątków bardzo utrudniony. W ich ocenie, było bardzo mało prawdopodobne, aby ekipom ratowniczym poruszającym się po lądzie udało się przeprowadzić właściwą akcję jeszcze przed zapadnięciem zmroku. Jak poinformował szef firmy Suchoj Władimir Prisjazniuk, służby będą mogły dostać się na miejsce nie inaczej, jak pokonując strome zbocze góry i przedzierając się przez gęsty las. – Wspinaczka zajmie im od sześciu do ośmiu godzin, ale w związku z tym, że akcja ruszyła dopiero z samego rana, prawdopodobnie poszukiwania będą musiały być wstrzymane bardzo szybko. Indonezyjskie władze lotnicze ustanowiły w pobliżu miejsca katastrofy bazę polową i wszczęły operację prowadzącą do odzyskania czarnych skrzynek, a także odszukania osób, które ocalały. Po pierwszych oględzinach ratownicy orzekli, że nikt nie przeżył katastrofy.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew niezwłocznie wezwał do utworzenia komisji, która zbada przyczyny tragedii. Ma jej przewodzić wiceminister handlu i przemysłu Jurij Sljusar. W skład komisji wejdą ponadto także urzędnicy MSZ, eksperci lotniczy i przedstawiciele producenta maszyny – firmy Suchoj. O obranie jak najskuteczniejszej ścieżki wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy zaapelował do rządu prezydent Władimir Putin.
Choć katastrofą zaraz zainteresował się Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, to jednak nie on będzie się zajmował jej badaniem. Formalną komisję utworzy Indonezja, a rolę przedstawiciela Rosji pełnić będzie ministerstwo przemysłu i handlu, a nie władze lotnictwa cywilnego. Powód? Superjet nie był zwykłym samolotem lotnictwa komunikacyjnego – tak jak polski Tu-154M o numerze burtowym 101 nie był zwykłym samolotem liniowym. SSJ-100 jest wciąż na stanie zakładów Suchoja i należy do lotnictwa doświadczalno-eksperymentalnego. Na podobnej zasadzie przebiegało badanie katastrofy An-148, który rozbił się
5 marca ub.r. w rejonie Woroneża. Wtedy maszyna należała do zakładów Iliuszyna i ukraińskiego koncernu Antonowa. Miała zostać sprzedana rządowi w Birmie. Przypadek Antonowa poucza, że resort przemysłu prowadzi badania wypadków swoich statków powietrznych bardziej wnikliwie i kompleksowo niż MAK, chętniej udziela informacji oraz dopuszcza zewnętrznych ekspertów.
Suchoj Superjet 100 zniknął z radarów w trudnych warunkach atmosferycznych w czasie lotu promocyjnego i uderzył w strome zbocze góry Salak, leżącej kilkadziesiąt kilometrów od Dżakarty. Kapitan tego samolotu, Jabłonczew, to były wojskowy. Latał na migach. Pilotem SSJ-100 był od 2008 roku.
Jedna taka maszyna kosztuje około 35 mld USD. Lot w Indonezji został zorganizowany jako prezentacja możliwości samolotu przyszłym klientom. Spośród 45 osób obecnych na pokładzie 33 było Indonezyjczykami, ponadto w feralnym locie wzięło udział także ośmiu Rosjan, dwóch Włochów, Francuz i Amerykanin. W pierwszych informacjach podawano, że w locie uczestniczyło 48 osób, lecz jak wyjaśniły władze miejscowego lotniska, trzy osoby nie stawiły się na odprawę. Nie sprecyzowano, jakiej były narodowości. Wśród pasażerów byli dziennikarze, przedstawiciele ambasady Rosji i kół biznesu, czyli potencjalnych nabywców tego typu samolotów. Byli też przedstawiciele szefostw wojsk z kilku krajów. Na zdjęciach udostępnionych mediom widać jedynie drobne szczątki suchoja rozrzucone na dużym obszarze zbocza góry. Według indonezyjskich władz, samolot był bardzo bliski uniknięcia kolizji z wulkanem, ponieważ większość jego szczątków znajduje się na wysokości około 1600 m, zaledwie kilka metrów poniżej przełęczy znajdującej się w pobliżu.
Jak podkreślają rosyjscy komentatorzy, katastrofa jest nie tylko ciosem dla bliskich osób, które w niej uczestniczyły, ale także w dużym stopniu grzebie nadzieje rosyjskiego koncernu na sprzedaż maszyny do krajów Azji Środkowej.
Zawodny
jak rosyjski samolot
„Razem z pasażerami zginęły nadzieje na zamówienia z zagranicznych rynków” – pisze „Moskiewski Komsomolec”. Rosjanie chcieli supernowoczesną konstrukcję sprzedać Pakistanowi, Kazachstanowi, Laosowi i Wietnamowi. Projekt kosztował 3 mld USD, większość tych pieniędzy pochodziła z budżetu państwa. „Nie wiadomo, ile teraz pieniędzy trzeba będzie wyłożyć, żeby przywrócić wiarygodność rosyjskim samolotom na zagranicznych rynkach” – dodaje rządowa gazeta.
Wiele wskazuje na to, że Indonezja odłoży planowany zakup 33 samolotów Suchoj. Zwłaszcza że jedna z hipotez wysuwanych przez ekspertów mówi: mógł nie zadziałać system ostrzegania załogi przed zderzeniem z ziemią.
Pewnym zaskoczeniem są pierwsze analizy przyczyn wypadku, które podejmują internauci. Jeden z nich pod artykułem „MK” sugeruje, jakoby do katastrofy doszło „przez ingerencję koordynatów z amerykańskiego satelity”. Można też przeczytać komentarze o „rosyjskiej egzotyce”, a nawet stwierdzenie, że „gazowo-paliwowa wojenna republika” potrafi produkować tylko superbuble. Niektórzy doszukują się błędu nawigatora, pisząc: „Góra sama na kurs nie weszła”. „Katastrofy stały się u nas normą” – stwierdza autor jednego z wpisów. Jak się okazuje, komentatorom rosyjskim znana jest także postać gen. Tatiany Anodiny i jej szczególna inklinacja do obwiniania pilotów, zanim badanie w ogóle zostanie podjęte.
Łukasz Sianożęcki
Współpraca Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Czwartek, 10 maja 2012, Nr 108 (4343)
Autor: au