Kto jedzie z Kaczyńskim?
Treść
Najsilniejszą pozycję w klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości mimo wcześniejszych, podejmowanych przez "frakcję młodych", prób jej podważenia ma Przemysław Gosiewski. Najbardziej niepopularni są Adam Bielan i Joachim Brudziński, choć pozycja tego ostatniego znacznie straciła na znaczeniu. Odejście grupy Kazimierza Michała Ujazdowskiego nie wzmocniło wewnętrznie partii Kaczyńskiego. - Konflikt Ziobro - Wassermann czy rywalizacja Gosiewski - Brudziński to mały pikuś. Takich frakcji mniejszych lub większych jest kilkanaście, bardziej od politycznej walki z PO interesuje ich utrącenie kandydata do komitetu politycznego, prezydium etc. I liczy się nie wynik wyborczy, pomysły, inicjatywa, ale to, do kogo dzwoni prezydent albo kto pojechał w teren samochodem z Kaczyńskim - nie ukrywa rozgoryczenia jeden z bardziej znanych posłów Prawa i Sprawiedliwości. Rok 2008 miał przynieść "odrodzenie" w PiS. Tak przynajmniej deklarowali na konwencie tej partii i terenowych, regionalnych konwencjach emisariusze Jarosława Kaczyńskiego. O wpływy na "dworze" prezydenta - Przykładem wręcz modelowym jest sprawa immunitetu Ziobry. Część działaczy PiS nawet nie ukrywa, że się z tego cieszy. Ta sama grupa puszczała najprawdopodobniej do mediów kwity o rzekomych planach Ziobry startu w wyborach prezydenckich, żeby zdyskwalifikować go u Kaczyńskiego - mówi członek Rady Politycznej PiS. Byłego ministra sprawiedliwości, który dla znacznej części wyborców PiS jest twarzą tego ugrupowania, dziś broni jedynie poseł Arkadiusz Mularczyk i "z urzędu" Przemysław Gosiewski. Część posłów udaje, że sprawa ich nie dotyczy, część boi się narazić wpływowemu Adamowi Bielanowi. Konflikt między Ziobrą a Bielanem trwa jeszcze od czasu kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego; spin doktor przypisuje sobie zasługi zwycięstwa Kaczyńskiego w walce o prezydencki fotel. Ziobro nie ukrywał, że uważa, iż przeważyło jego zaangażowanie. Wciąż silne poparcie, jakim cieszy się były prokurator generalny w społeczeństwie, tylko dolewa oliwy do ognia; nieoficjalnie mówi się też, że to argument, którym Bielan straszy prezydenta, z drugiej strony Ziobro zadał mocny cios wpływom Bielana, wprowadzając do Kancelarii Prezydenta swego zaufanego współpracownika Andrzeja Dudę, zaś sam zostając wiceprezesem partii i członkiem Biura Prezydialnego PiS. W kręgu osób bliskich Ziobrze mówiono wówczas, że otwarcie opowie się przeciwko Bielanowi. Zabrakło odwagi. Kwestia wpływów "na dworze" prezydenta to podłoże ostrego konfliktu pomiędzy Bielanem a posłem Jackiem Kurskim. Choć obaj oczywiście w wielu wywiadach zapewniają o wzajemnej przyjaźni, w rzeczywistości rywalizacja między nimi spośród licznych konfliktów w PiS jest najsilniejsza. Kurski stara się wrócić do grona medialnych doradców prezydenta, nawet udało mu się osiągnąć to na krótką chwilę w trakcie prac nad orędziem dotyczącym traktatu lizbońskiego, jednak - przy niemałej pomocy krytyki w liberalnych mediach - został zręcznie wypunktowany przez Bielana. Chwilowo szans na odzyskanie wpływów nie ma natomiast "frakcja młodych" kojarzona z Adamem Hofmanem i Michałem Kamińskim, rzecznikiem PiS. Hofmann, który zaistniał jako szef bankowej komisji śledczej, uwierzył w swoją szczęśliwą gwiazdę i próbował dotrzeć na "dwór" prezydenta, organizując konferencję i apel, w którym jego środowisko wzywało do głosowania za ustawą pozwalającą na ratyfikację traktatu lizbońskiego. Był to jednak pierwszy poważny błąd, jaki popełnił. Drugi - to inspirowane przez "frakcję młodych" medialne ataki sprzed kilku miesięcy wymierzone w Przemysława Gosiewskiego, w których sugerowano, że nie ma on nic do powiedzenia, ma za to "parcie na szkło", czyli predylekcję do pokazywania się w telewizjach. Próba podważenia pozycji Gosiewskiego skończyła się fiaskiem, a "frakcja młodych" spadła nawet nie do II, ale już do III ligi wewnątrzpisowskiej. W efekcie Hofman prawie nie funkcjonuje w mediach, a Kamiński ograniczył swoją aktywność wyłącznie do roli rzecznika. - Córka mi się urodziła, wyłącznie dlatego. Nie ma żadnego innego podtekstu - zapewnia Hofman. Dokładnie tak samo tłumaczy się Kamiński: - Urodziło mu się dziecko. A traktat? Traktat był bardzo dawno. Przecież trudno, żeby rzecznik był sekowany - zapewnia Kamiński. Ale choć Przemysław Gosiewski ma obecnie niepodważalnie mocną pozycję w PiS, to jednak musi liczyć się z trudnym rywalem - Joachimem Brudzińskim, a ta rywalizacja zaczyna przeradzać się w konflikt. Walki pisowskich klanów Jak nie walka o wpływy na górze, to o wpływy w regionach. Wielkopolska to region, w którym Platforma Obywatelska dominuje niepodzielnie. Nic dziwnego, lokalni politycy Prawa i Sprawiedliwości toczą niemal krwawe boje o to, który z lokalnych liderów będzie miał lepszy kontakt z Jarosławem Kaczyńskim. A co za tym idzie - miejsce na liście w wyborach do europarlamentu. Na pierwszy plan wybija się lider "frakcji młodych" Adam Hofman, który nie przebierając w środkach, stara się utrącić za pomocą Adama Lipińskiego Maksa Kraczkowskiego. - Ja atakuję Maksa? Nie, nie. Kiedyś dawno temu, kilka lat wstecz, mieliśmy rozbieżne interesy, jeśli chodzi o młodzieżówkę, ale to było dawno. A teraz? Nigdy w życiu - zapewnia Hofman. Konfliktowi zaprzecza również Kraczkowski. - Z racji wielu mamy wiele wspólnych tematów, współpracujemy - zapewnia parlamentarzysta. Ale to właśnie Kraczkowskiemu powierzono zadanie reaktywowania młodzieżówki mocno podupadłej za kadencji Hofmana. Regionalnych konfliktów w PiS jest jednak znacznie więcej: Kurski vs. Szczypińska, Natalii-Świat vs. Jackiewicz czy Arciszewska-Mielewczyk vs. Kozak - to tylko niektóre z nich. Jak twierdzą nasi rozmówcy, stosunkowo najmniej konfliktową frakcją w PiS są obecnie "muzealnicy". Do tego kręgu zalicza się m.in. Pawła Kowala, Jana Ołdakowskiego, Lenę Dąbkowską-Cichocką i Elżbietę Jakubiak. Bliscy współpracownicy i zaufani prezydenta Kaczyńskiego nie walczą o pozycję wewnątrz PiS, ma ich natomiast interesować podział stanowisk ministerialnych w przypadku ewentualnego zwycięstwa wyborczego PiS. Choć akurat do tego chyba wcale nie jest tak blisko. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-07-10
Autor: wa