Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto gardzi autentyczną jednością, pogardza także prawdą Eucharystii

Treść

Z JE księdzem arcybiskupem Edwardem Ozorowskim, metropolitą białostockim, rozmawia Sławomir Jagodziński Jakie znaczenie dla Kościoła, zarówno w wymiarze lokalnym, jak i powszechnym, mają takie wydarzenia jak kongres eucharystyczny? - Kongresy eucharystyczne krajowe i międzynarodowe są wydarzeniem Kościoła powszechnego, który obecny jest w danym miejscu i nigdy do niego się nie zacieśnia. Miano Kościoła przysługuje wspólnotom, które posiadają w sobie ducha Kościoła powszechnego: tę samą wiarę, te same sakramenty święte i jeden porządek kanoniczny. "Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich" (1 Kor 12, 4-6). Kongres eucharystyczny daje ludziom sposobność odnalezienia się jako Kościół w rozmaitości języków, kultur, obowiązków i przywilejów. Stopień przeżycia tego wydarzenia zależy od mocy wiary jego uczestników i od umiejętności głoszenia wiary na etapach przygotowania do kongresu, jego przeprowadzenia i realizacji wynikającego z niego przesłania. Hasłem tegorocznego kongresu są słowa: "Eucharystia Bożym darem dla życia świata". Na co zwraca ono uwagę? - Słowo "dar" w odniesieniu do Eucharystii oznacza osobę, a nie rzecz. Eucharystia jest bowiem dalszym ciągiem Wcielenia Syna Bożego. "On to dla nas i dla naszego zbawienia" począł się w Nazarecie, narodził się w Betlejem, nauczał w Palestynie, umarł w Jerozolimie i pozostał z nami w "Ciele za nas wydanym" (Łk 22, 19) i "we Krwi za nas przelanej" (Łk 22, 20). Wcielenie i Eucharystia objawiają oblubieńczą miłość Boga do ludzkości i Chrystusa do Kościoła. Przychodzi ona do nas przez rodzinę i idzie aż do stania się pokarmem i napojem człowieka. Chrystus pragnie, byśmy pożywając Jego Ciało, stawali się coraz bardziej współcieleśni z Nim, a pijąc Jego krew, stawali się coraz bardziej z Nim współkrewni. Eucharystia buduje komunię osób żyjących razem z Bogiem i w Bogu, który jest życiem człowieka. Na kontynencie amerykańskim w ostatnich latach księża biskupi zwracają uwagę na godne potępienia zjawisko przyjmowania Komunii Świętej przez osoby publiczne, które oficjalnie deklarują się np. jako zwolennicy aborcji czy związków osób tej samej płci. A czy już nawet sama obecność na Mszy św. polityka, który ma takie poglądy czy reprezentuje ugrupowanie, które forsuje sprzeczne z nauką Kościoła rozwiązania prawne, jest czymś stosownym? - Instrumentalne traktowanie osoby deprawuje człowieka, czyni go obłudnikiem. Jeszcze gorzej się dzieje, gdy człowiek tak przyjmuje Eucharystię. Jest to bowiem odrzucenie miłości Boga. Innym problemem jest uczestniczenie w liturgii Eucharystii bez jedności w wierze. Nie ma wtedy autentycznej wspólnoty, którą zakłada Eucharystia. Jest ona sakramentem jedności: w punkcie wyjścia, w realizacji i w ukierunkowaniu. Ci, którzy gardzą autentyczną komunią, pogardzają także prawdą Eucharystii. Już jednak w starożytności dopuszczono do liturgii słowa katechumenów, tj. ludzi jeszcze nieochrzczonych. Współcześnie celebracje eucharystyczne mają nieraz charakter masowy i ich uczestnicy często ze sobą w ogóle się nie znają. Nie ma zewnętrznego kryterium pozwalającego odróżnić godnych uczestników od niegodnych. Pozostaje więc tylko sumienie. Jednym z ważniejszych wymiarów takich wydarzeń jak kongresy eucharystyczne jest pogłębienie nie tylko wiary, ale i wiedzy o Eucharystii. Co Ekscelencja, jako pasterz Kościoła białostockiego i wykładowca na uczelni, powiedziałby o poziomie wiedzy o Najświętszym Sakramencie w Polsce? - Wiedzy o Eucharystii nie można sprowadzić tylko do werbalizacji. Z tą jest na ogół trudno, nawet wśród studentów teologii. Na szczęście wiara w Eucharystię nie zamyka się w słowach. O jej stanie bardziej orzekają ludzie klęczący przed Najświętszym Sakramentem niż opasłe traktaty, których nikt nie czyta. Oczywiście trzeba studiować i pisać rozprawy o Eucharystii. W jej głąb wchodzi się przez modlitwę, rozmyślanie i studium. Gdy trwały prześladowania i nie można było wyrażać wiary słowem pisanym, ludzie ją uzewnętrzniali dobrymi czynami, gestem, pieśnią, obrazem. Budowanie świątyń również pokazuje eucharystyczną wiarę tych, którzy je wznoszą. Biorąc to wszystko pod uwagę, byłbym optymistą co do poziomu "wiedzy o Najświętszym Sakramencie w Polsce". Czy mógłby Ekscelencja przypomnieć, dlaczego Kościół opatrzył specjalnym przykazaniem obowiązek uczestnictwa w niedzielę i święta we Mszy Świętej? - Przykazania Boże i kościelne są znakami drogowymi w życiu człowieka wierzącego. Nie są one gilotyną. Bóg zawsze wychodzi z propozycją: "jeżeli chcesz...". Podobnie działa przykazanie kościelne uczestniczenia we Mszy św. w niedziele i uroczystości. Dla ludzi wierzących Eucharystia jest źródłem ich życia i szczytem, na który winna zdążać ich działalność (KL 10). Jeżeli źródło jest zbyt oddalone od szczytu, ani źródło, ani szczyt nie przydają się człowiekowi. Między źródłem a szczytem zachodzi swoista dynamika. Ci, którzy w swoim życiu chcą wznosić się na szczyty wiary, winni przynajmniej w niedziele i święta korzystać z Eucharystii. Ci natomiast, których szczyty nie pociągają, zwykle stronią od Eucharystii. Kościół ze swoimi przykazaniami pragnie pomóc ludziom pielgrzymującym skutecznie iść we właściwym kierunku. Z Eucharystią związana jest symbolika chleba, dzielenia się i wspólnoty w uczcie. To wszystko wskazuje na wymiar społeczny chrześcijańskiej obecności w świecie. Jakie społeczne obowiązki chrześcijan wynikające z Eucharystii wskazałby Ksiądz Arcybiskup? Czy może wystarczy być chrześcijaninem jedynie w kościele, ewentualnie w prywatnym domu? - Chrystus powiedział: "Jeśli przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj" (Mt 5, 23-24). Chrześcijaństwo jest religią miłości. A miłość wyraża się poprzez czyny. Eucharystia jest Chrystusowym kodem miłości. Nie można w niej owocnie uczestniczyć, nie czyniąc miłości. Miłość Chrystusowa swój szczyt osiągnęła w śmierci krzyżowej. Miłość ludzka zdąża ku szczytom przez ofiarę, tj. bezinteresowny dar z siebie. Nie można trwać w miłości Chrystusowej i pogardzać człowiekiem, lekceważyć go bądź być głuchym na jego potrzeby. Eucharystia żyje miłością Bosko-ludzką. Jakie najbardziej godne pochwalenia zjawiska związane z celebracją Mszy św. i pobożnym uczestnictwem w niej wiernych wskazałby Ekscelencja? A co w tym względzie może niepokoić? - Msze św. odprawiano w obozach koncentracyjnych, więzieniach i we wspaniałych barokowych świątyniach. Są Msze św. codzienne, przy nielicznym udziale ludzi, i są Msze św. uroczyste z milionowymi uczestnikami. Każda z tych celebracji ma w sobie coś lokalnego i uniwersalnego zarazem. Gdy ważnie wyświęcony szafarz ważnie wypowiada słowa konsekracji, ważna jest odprawiana przez niego Msza Święta. Wiara, która dostrzega granice ważności, zaprasza do siebie kulturę: słowa, gestu, dźwięku, kształtu. Celebracja eucharystyczna staje się piękna wtedy, gdy wiara, szacunek i kultura pozostają razem, gdy natomiast wkracza między nie rozdźwięk, wtedy traci swoje piękno. Ludzie dziś żyją w pośpiechu, stąd nieraz spóźniają się na Mszę św. lub wychodzą przed jej zakończeniem. Niekiedy celebrans niemiłosiernie przedłuża obrzęd. W takich okolicznościach dar Eucharystii rozbija się o przeszkodę braku odwzajemnienia. W roku poświęconym Eucharystii odszedł do Domu Ojca Sługa Boży Jan Paweł II. Ekscelencja uczestniczył w Synodzie Biskupów na temat Eucharystii, który zwołał Papież Polak, a poprowadził już Benedykt XVI. Czy wydarzenia 2005 r. w jakimś stopniu przyniosły w odczuciu Ekscelencji jakieś nowe spojrzenie na Eucharystię i wszystkie wymiary naszej wiary, które się z nią łączą? - "Nowe spojrzenie na Eucharystię" nie oznacza dostrzeżenia czegoś zupełnie nowego. Eucharystia jest utwierdzona w paschalnym misterium Chrystusa. Nowe spojrzenie na Eucharystię oznacza zdjęcie patyny z tej rzeczywistości, wytarcie z niej kurzu nawarstwionego przez wieki, przywrócenie wrażliwości wiary. W Synodzie Biskupów w 2005 r. uczestniczył cały Kościół w swych przedstawicielach. Gdy Kościół powszechny studiuje, modli się i medytuje nad Eucharystią, a potem kieruje do świata swoje orędzie, jego głos zasługuje na uwagę. Każde orzeczenie Kościoła jest wskazaniem obrębu, w którym znajduje się prawda, i zachętą do jej zgłębiania. Ci, którzy poszukują prawdy Bożej, w końcu ją znajdą. Ci natomiast, którzy sadzają prawdę Bożą na ławie oskarżonych, z przykrością stwierdzają, że jej już tam nie ma. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-06-14

Autor: wa