Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto eliminuje sprawców tej okrutnej zbrodni?

Treść

Trzecia samobójcza śmierć osoby skazanej za zamordowanie Krzysztofa Olewnika obnaża bezradność wymiaru sprawiedliwości i jest kolejnym argumentem, aby sprawą zajęła się w końcu sejmowa komisja śledcza - uważają posłowie PiS, którzy ponownie zaapelowali o szybkie decyzje w tej sprawie. Problemu jednak nadal nie widzi PO, która komisji nie chce i podkreśla, że resort sprawiedliwości kierowany przez Zbigniewa Ćwiąkalskiego robi wszystko, co w jego mocy, by sprawę wyjaśnić.

- Ja nie wierzę już w przypadki, było ich za dużo w naszej sprawie. Myślę, że ta ostatnia śmierć samobójcza, Roberta Pazika, jest to dalszy ciąg dziwnych samobójczych śmierci, czy Wojciecha Franiewskiego, czy Sławomira Kościuka - powiedziała Telewizji Trwam Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra Krzysztofa. Stwierdziła, iż nie wierzy, by powodem domniemanej samobójczej śmierci Pazika były wyrzuty sumienia. - Śmierci tych wszystkich ludzi nie są przypadkowe, nie są też spowodowane wyrzutami sumienia czy przerażeniem, że spędzi się w więzieniu całe życie - dodaje. Jej zdaniem, kolejne trzy samobójstwa w sprawie pokazują, iż "nad tym wszystkim ktoś czuwa i chyba tu chodzi o to, żeby jak najmniej osób wiedziało, kto za tym wszystkim stoi". - Jest jeden cel, aby uciszyć osoby, które wiedzą cokolwiek więcej. Czyli to było wykluczenie osoby, która wie i może coś powiedzieć. Jestem przekonana, że on miał jakąś wiedzę, i to jest bezdyskusyjne, gdyż to właśnie on z Franiewskim najwięcej planowali. To on zaplanował śmierć mojego brata, on kazał razem z Franiewskim zabić mojego tatę czy też uprowadzić mnie, bo za bardzo o tym "szumieliśmy" - powiedziała Olewnik-Cieplińska.
W jej ocenie, Pazik dysponował wiedzą na temat zleceniodawców porwania i zabójstwa jej brata. Po jego śmierci i przy bezradności wymiaru sprawiedliwości wyjaśnienie sprawy może przynieść tylko specjalna komisja śledcza. - Dziwne jest to, że jak Pazik siedział w Sztumie, to się nic nie wydarzyło przez tyle miesięcy, a przywieźli go na tydzień do Płocka i tu popełnia samobójstwo. Dla mnie to jest zaskakujące - dodała.
Także mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników, w trzecim domniemanym samobójstwie nie widzi już przypadku. - Mam nieodparte wrażenie, że ktoś umiejętnie eliminuje poszczególne ogniwa tej okrutnej zbrodni - powiedział. Jego zdaniem, chodzi o uniemożliwienie dotarcia do prawdy, tj. do osób zlecających.
Wilk podkreślił jednocześnie, że rodzinie zamordowanego Krzysztofa nigdy nie zależało na wysokości kary dla sprawców mordu, a jedynie na ukazaniu prawdy - a w obecnej sytuacji będzie to bardzo trudne. Przestrzegł także, by nadzorem objąć Ireneusza Piotrowskiego, który wraz z Pazikiem pilnował Krzysztofa Olewnika, gdyż wszystko wskazuje na to, że i jemu może grozić niebezpieczeństwo.
W związku ze śmiercią trzecie go głównego oskarżonego i skazanego w sprawie dotyczącej morderstwa Krzysztofa Olewnika PiS ponownie wystąpiło do marszałka Sejmu o rozpatrzenie na najbliższym posiedzeniu projektu uchwały powołującej komisję śledczą do zbadania okoliczności uprowadzenia i tragicznej śmierci Krzysztofa Olewnika. Taki wniosek PiS złożyło w Sejmie już 10 grudnia ub.r. i dotąd nie został on rozpatrzony. Komisja miałaby zbadać kwestie prawidłowości działań policji, prokuratury oraz m.in. ministrów spraw wewnętrznych i sprawiedliwości. W uzasadnieniu wniosku PiS wymieniło kilkanaście przypadków zaniedbań i nieprawidłowości dotyczących sposobu prowadzenia śledztwa - to m.in. nieprawidłowe zabezpieczenie śladów, niesprawdzenie anonimu wskazującego porywaczy czy lansowanie tezy o samouprowadzeniu Krzysztofa Olewnika. Uzasadnienie wskazuje też na fakt budzących wątpliwości samobójczych śmierci już trzech osób skazanych w tej sprawie. - Mamy tu zbyt dużo zbiegów okoliczności, zbyt dużo dziwnych zdarzeń - powiedział poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS) w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Podobnego zdania jest poseł Andrzej Dera (PiS), który przyznał, że o ile w przypadku pierwszych dwóch domniemanych samobójstw można było doszukiwać się przypadku, o tyle śmierć Pazika pokazuje, że sprawa najwyraźniej ma drugie dno. Jego zdaniem, przypomina ona, że nadal nie zostali osądzeni zleceniodawcy porwania i zamordowania Olewnika. - Co to są za ludzie, skoro są w stanie dosięgnąć rzeczywistych wykonawców mordu nawet za kratkami? - pytał Dera.
Ku powołaniu sejmowej komisji śledczej skłania się także PSL. W ocenie Eugeniusza Kłopotka, trzeci przypadek samobójczej śmierci to "bulwersujący i mocny" argument za podjęciem takich działań. - Owoce dotychczasowych komisji śledczych - może poza pierwszą, ds. Rywina, są niewielkie. Dlatego byliśmy wstrzemięźliwi, jeśli chodzi o powołanie kolejnej komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić szczegóły sprawy Olewnika - powiedział Kłopotek. - Zaznaczył jednak, że PSL musi jeszcze sprawę przedyskutować w klubie - wówczas zostanie podjęta decyzja.
Sprawę jednak bagatelizuje PO, która w fatalnym zbiegu okoliczności nie widzi problemu. Co więcej, w opinii Pawła Grasia (PO), krytyczne oceny działalności wymiaru sprawiedliwości są nieuzasadnione. - Sprawa jest pod osobistym nadzorem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Organy ścigania robią, co mogą, trzeba tylko poczekać na wyniki - mówił Graś.

Wszystko jest pod kontrolą?
Sam Zbigniew Ćwiąkalski tonował nastroje. Jego zdaniem, nic nie wskazuje na jakikolwiek udział osób trzecich w śmierci Roberta Pazika. - Nic dotąd nie wskazuje na to, żeby był jakikolwiek udział osób trzecich w związku z tą śmiercią - powiedział minister. Dodał tylko, że prokuratura będzie badać, czy Pazik mógł otrzymać polecenie samozagłady z zewnątrz. - Musimy sprawdzić, czy zostały zachowane wszystkie procedury. Na razie wiemy, że w momencie, kiedy więzień zniknął z systemu monitoringu, zgodnie z zasadami funkcjonariusz zarządził komisyjne wejście do celi - dodał Ćwiąkalski. Minister sprawiedliwości w trzech udanych próbach samobójczych nie zauważył nic dziwnego. W jego ocenie, w dwóch przypadkach oskarżeni skazani zostali na dożywotnie więzienie z zakazem warunkowego przedterminowego zwolnienia (przed upływem 25 i 30 lat), co oznaczało dla nich więzienie do końca życia.
Okoliczności śmierci Pazika bada Prokuratura Krajowa z gdańskiego oddziału, który prowadzi sprawę nieprawidłowości w śledztwie w sprawie porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika. Wczoraj od rana przesłuchiwani byli strażnicy więzienni. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że obsada strażników była inna niż ta z okresu samobójczej śmierci Sławomira Kościuka, innego ze skazanych w sprawie.
Takie deklaracje jednak nie uspokoiły opozycji. Zbigniew Ziobro (PiS) podkreślił, iż minister Ćwiąkalski, który osobiście wziął odpowiedzialność za wyjaśnienie sprawy zabójstwa Krzysztofa Olewnika, powinien podać się do dymisji. Jego zdaniem, trzecia śmierć wśród skazanych z pewnością nie przybliża wymiaru sprawiedliwości do rozwiązania zagadki i jest porażką organu badającego sprawę. - To nie jest kwestia naszego żądania, to jest kwestia pewnego honorowego wyjścia, które minister Ćwiąkalski być może sam będzie rozważał, bo zasady honoru powinny obowiązywać w pierwszej kolejności osoby pełniące najwyższe funkcje publiczne - zauważył Ziobro. Jak mówił Zbigniew Ziobro, minister Ćwiąkalski i podległe mu służby były ostrzeżone, że "może dojść do czegoś niezwykłego, były ostrzeżone nie tylko okolicznościami sprawy, ale także dramatem kolejnych samobójstw". - Nie mamy do czynienia z jakimś samobójstwem w jakiejś zwykłej, przypadkowej sprawie. Mamy do czynienia z trzecim z kolei samobójstwem w sprawie wyjątkowej, która przykuwa uwagę wszystkich Polaków, w której rodzą się wątpliwości co do zaangażowania ludzi władzy i polityków, mafii, chęć ukrycia rzeczywistych zleceniodawców tej sprawy - powiedział Ziobro.

Seria samobójstw
Samobójczą serię rozpoczął szef grupy odpowiadającej za porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika Wojciech Franiewski, który miał odpowiadać za sprawstwo kierownicze. Mężczyzna jednak w czerwcu 2007 roku, przed prawomocnym zakończeniem postępowania, popełnił samobójstwo w areszcie śledczym w Olsztynie. W marcu ub.r. Sąd Okręgowy w Płocku skazał 10 oskarżonych, a jedną osobę uniewinnił. Kilka dni później, 4 kwietnia, Sławomira Kościuka, drugiego głównego oskarżonego, znaleziono powieszonego w kąciku sanitarnym celi aresztu płockiego zakładu karnego. W grudniu Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok. Pozostający przy życiu Pazik mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po upływie 30 lat od rozpoczęcia odsiadywania kary. Pozostali członkowie zostali skazani na kary od jednego roku w zawieszeniu na 3 lata do 15 lat pozbawienia wolności.
Robert Pazik trafił do Płocka na polecenie sądu. Miał zeznawać jako świadek w innej sprawie. Wczoraj powiesił się na prześcieradle zawieszonym na kracie w celi płockiego aresztu. Przebywał w pojedynczej, monitorowanej celi. Kiedy nie było go widać w kamerze, interweniował strażnik, ale Pazik już nie żył. Podczas procesu Robert Pazik nie przyznał się do zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Potwierdził jednak swój udział w jego uprowadzeniu i w odebraniu okupu.
Od 2007 roku trwa śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu organów ścigania po porwaniu Krzysztofa Olewnika. Na początku maja ub.r. zdecydowano o przeniesieniu tego śledztwa z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie do Wydziału ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Gdańsku. Dotychczas zarzuty usłyszało trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. Zarzucono im utrudnianie śledztwa oraz niedopełnienie obowiązków służbowych. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Przed sądem dyscyplinarnym ma też stanąć jeden z prokuratorów prowadzących śledztwo.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-01-20

Autor: wa