Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto chce mieć wpływ na Europę, walczy o miejsce w Komisji

Treść

Z dr. José Luisem Orellą z Uniwersytetu San Pablo - CEU w Madrycie rozmawia Łukasz Sianożęcki
Hiszpańska frakcja w Europejskiej Partii Ludowej nie zdecydowała jeszcze, kogo poprzeć w batalii o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Jak Pan sądzi, co jest przyczyną takiej sytuacji?
- Osobiście myślę, że byłoby to bardzo pożądane dla Unii Europejskiej, aby nowym szefem europarlamentu została osoba z państw centralnej Europy, aby pokazać znaczenie tego regionu dla niej. Z kolei kandydatura Mario Mauro jest mocna wśród hiszpańskich europosłów ze względu na jego przyjaźń z wiceprzewodniczącym EPP Jaime Mayorem Oreją. Ten parlamentarzysta jest znany ze swojego konsekwentnego katolicyzmu, podobnie jak Mauro. Brali zresztą wspólnie udział w kilku wydarzeniach o charakterze katolickim. I takie sygnały są bardzo ważne dla naszych posłów.
A inne kandydatury do fotela przewodniczącego PE, gdyby np. chadecja nie była w stanie wewnętrznie się porozumieć?
- Nigdy nie będzie całkowitej jednomyślności w sprawie konkretnego kandydata. Myślę, że ludowcy porozumieją się w tej kwestii z socjalistami i podzielą między siebie przewodniczenie w tej kadencji europarlamentu. Pierwsze 2,5 roku tę funkcję będzie pełnił ich kandydat, a drugie 2,5 roku przedstawiciel lewicy. Innym rozwiązaniem mogłoby być porozumienie się z liberałami, lecz to z kolei popchnie socjalistów do sformułowania koalicji ze skrajnie lewackimi ugrupowaniami. W mojej opinii, najlepszym rozwiązaniem byłyby ogólnoparlamentarne wybory, wówczas przy porozumieniu wszystkich prawicowych i konserwatywnych grup oraz przy wsparciu posłów niezrzeszonych można by wybrać przewodniczącego, który będzie stał na straży życia i rodziny.
Sądzi Pan, że forsowanie swojego kandydata na fotel przewodniczącego PE kosztem funkcji w Komisji Europejskiej (np. posady wiceprzewodniczącego) jest rozsądnym wyjściem?
- Obecnie to właśnie posiadanie swojego przedstawiciela w jakiejś widocznej i ważnej komisji oddaje pozycję danego kraju. Przewodniczenie Parlamentowi Europejskiemu jest również widoczną funkcją, lecz z perspektywy decyzyjności nie niesie za sobą żadnego konkretnego wpływu na europejską politykę.
Hiszpania jest dużym krajem zbliżonym ludnościowo do Polski. O jakie pozycje w strukturach europejskich zamierzacie zabiegać w tej kadencji?
- Mój kraj chce obecnie odbudować swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Jeśli chodzi o kwestię demograficzną, mamy podobny problem na równi z Francją, Włochami czy Wielką Brytanią. W ostatnim czasie pojawiło się w naszym kraju 6 milionów emigrantów. Dlatego będziemy domagali się równej pozycji, jaka przysługuje tym krajom. O silną pozycję w Komisji Europejskiej będą zabiegały te kraje, które chcą wywierać wpływ na wydarzenia w Europie. Ponadto Hiszpania w wyniku kryzysu ucierpiała, podobnie jak inne kraje, głównie w kwestii budownictwa itp. Chcemy odbudować tę gałąź, podobnie jak inny silnik napędowy naszej gospodarki - turystykę. Będziemy więc zabiegali o to, by zdobyć jak najwięcej władzy w tych wyjątkowo ważnych dla Hiszpanii sektorach.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-06-25

Autor: wa