Kto będzie kontrolował unijnych dyplomatów
Treść
Parlament Europejski przyjął sprawozdanie dotyczące projektu organizacji i zasad funkcjonowania unijnej dyplomacji, czyli Europejskich Służb Działań Zewnętrznych. Jednak mało kto z eurodeputowanych jest zadowolony z dotychczasowych efektów utworzenia korpusu dyplomatycznego przez komisarz Catherine Ashton, wysokiego przedstawiciela ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa.
Zatwierdzony podczas wczorajszego głosowania dokument dotyczy zawartego niedawno w Madrycie porozumienia przewidującego nadzór PE nad budżetem unijnych służb dyplomatycznych oraz zasadę równowagi geograficznej przy tworzeniu korpusu. Zarówno polscy europosłowie, jak i deputowani z innych nowych krajów członkowskich już od dawna zabiegali o równomierne obsadzanie stanowisk w Europejskich Służbach Działań Zewnętrznych. Ale kwestia obsady unijnych służb dyplomatycznych nie jest jeszcze w nim rozstrzygnięta. Polscy europosłowie liczą na to, że z kolegami z innych krajów uda im się przeforsować zasadę równomiernego obsadzania stanowisk w korpusie dyplomatycznym. Ta sprawa może być punktem przetargowym przy ustalaniu przez PE budżetu unijnej dyplomacji.
Ponadto nie brakuje obaw, że ESDZ mogą dążyć do uniezależnienia się od państw członkowskich, a kontrolę nad nimi może przejąć kilka największych krajów. - Z niepokojem obserwujemy próbę zawłaszczenia najwyższych stanowisk i placówek przez niektóre kraje. Brak koncyliacyjności w podziale stanowisk, szczególnie na podstawie kryterium geograficznego, a jednocześnie izolowanie ESDZ od parlamentów krajowych budzą poważny niepokój. W Komisji Spraw Zagranicznych przepadła poprawka umożliwiająca parlamentom krajów członkowskich sprawowanie kontroli i nadzoru nad wspólną polityką zagraniczną, bezpieczeństwa i obrony. Pozbawienie legitymizacji tych służb przez parlamenty krajowe wskazuje na tendencję tworzenia specjalnego klubu i alienowania go od narodów Europy. Ponadto zastanowić się trzeba, czy w kontekście kryzysu finansowego dublowanie działań placówek unijnych i poszczególnych krajów członkowskich jest rzeczywiście konieczne - mówił eurodeputowany prof. Mirosław Piotrowski (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy).
Podczas wczorajszego głosowania przepadła poprawka, która mówiła właśnie o tym, że "parlamenty państw członkowskich są obok Parlamentu Europejskiego w pełni zaangażowane w wykonywanie uprawnienia do kontroli i nadzoru nad Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa".
Dawid Nahajowski, Strasburg
Nasz Dziennik 2010-07-09
Autor: jc