Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kształt Miłości

Treść

Sto dwadzieścia lat temu zmarł Cyprian Kamil Norwid - jeden z największych poetów polskich. Twórca ten nie doczekał się za życia ani sławy, ani uznania. Obecnie, jak pisze wielki znawca dorobku Norwida - Juliusz W. Gomulicki - "...to jego mądra, obywatelska, a zarazem kunsztowna poezja patronuje dzisiaj wszystkiemu, co w poezji współczesnej jest najbardziej cenne i najpiękniej owocujące".
- Spytam się tedy wiecznego - człowieka,
Spytam się dziejów o spowiedź piękności:
Wiecznego człeka, bo ten nie zazdrości,
Wiecznego człeka, bo bez żądzy czeka,
Spytam się tego bez namiejętności:
"Cóż wiesz o pięknem?..."
..."Kształtem jest Miłości"-[...]

Kształtem miłości piękno jest - i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię;
Tyle o pięknem człowiek wie i głosi -
Choć każdy w sobie cień pięknego nosi
I każdy-każdy z nas - tym piękna pyłem.

Cyprian Kamil Norwid (1821-1883) był żarliwym miłośnikiem piękna, pojmowanego jako kształt miłości odbijający się w Bożym świecie i w człowieku. Centrum jego poezji stanowią chrześcijańskie wartości moralne, uznane przez pisarza za duchowe dobro historii ludzkiej. Zauważył to Władysław Arcimowicz, pisząc w "Kurierze Wileńskim" z 1939 roku, iż "Fundamentem filozofii Norwida jest katechizm - jest to filozofia wierzącego głęboko i niezachwianie katolika. (...) Na katechizmowej prawdzie, że Bóg stworzył świat, Syn Boży odkupił, a Duch Święty oświecił i oświeca w dalszym ciągu rozumy ludzkie, uszlachetnia uczucia i wspiera wolę, buduje Norwid wspomnianą teorię. (...) Ta teoria 'zwolenia' leżała w podwalinach wszystkich poglądów poety". Nie dziwi więc fakt, że poeta w swojej twórczości kładzie zdecydowany nacisk na problem człowieka uczestniczącego w chrześcijańskiej wspólnocie wierzących i historii, na więzi łączące indywiduum ludzkie z prawami dziejów. Doskonale oddaje ten problem ks. Antoni Dunajski w książce pt. "Chrześcijańska interpretacja dziejów w pismach Cypriana Norwida", w której dowodzi, że historia, pojmowana u Norwida jako "praca dziejów", wiąże się z etycznym rozumieniem przebiegu dziejów, z wprowadzeniem do historii chrześcijańskiego ładu moralnego.

Cóż można powiedzieć o biografii Norwida
człowieka, którego współcześni mu rodacy skazali na osamotnienie i wyobcowanie z życia literackiego?
Przychodzi na świat w Laskowie-Głuchach w ziemiańskiej rodzinie Norwidów. W 1837 roku wstępuje do szkoły malarskiej w Warszawie. Jako poeta debiutuje już w 1840 roku, zyskując szybko pierwsze miejsce w gronie ówczesnych poetów warszawskich (tu - jak podaje E. Dembowski w "Tygodniku Literackim" z 1845 roku - narodzi się opinia, że Norwid - obok Zmorskiego - jest najwybitniejszym talentem "młodej piśmienności"). Odbywa literackie podróże po Europie, studiując m.in. rzeźbę i rytownictwo. Maluje, modeluje, rzeźbi, szkicuje i pisze, analizując równocześnie dorobek zachodniej sztuki. Osobowością swoją budzi powszechne zainteresowanie wśród inteligencji polskiej, czego dowodem są słowa uznania dla Norwida, skierowane przez Ludwika Orpiszewskiego do Adama Czartoryskiego w 1844 roku: "(...) Ale najwięcej mnie zajmuje pan Norwid. Ma lat 24, jest zupełnie niepospolitych zdolności człowiek, bardzo dobrze wychowany, bardzo zacnych uczuć, roztropny, religijny i wszystko rozumiejący. [...] Zgoła po miesięcznym pobycie we Florencji, poznawszy p. Zaleskiego młodego i p. Norwida, wyznać muszę - że tak moralnych i zdatnych razem młodych Polaków jeszcze w podróży mojej nie napotkałem". Norwid poznaje w latach 40. Marię Kalergis, kobietę, którą przez wiele lat darzy nieodwzajemnioną miłością. W 1853 roku przybywa do Nowego Jorku. Choroba, nędza i nostalgia doprowadzają go jednak szybko do poważnej depresji psychicznej, którą przerywa dopiero powrót do Europy. Niestety, jest tutaj coraz bardziej atakowany przez krytykę krajową, nierozumiejącą jego nowatorskiej poezji. Zarzuca ona Norwidowi manieryzm, przyklejając jego poezji etykietki: "błędny ognik", "hieroglify", "runy". Więcej, ze strony znanego krytyka literackiego Juliana Klaczki padają pod adresem "Czarnych kwiatów" i "Białych kwiatów" w "Wiadomościach Polskich" z 1857 roku niesprawiedliwe oskarżenia: "...ale tym bardziej dziwić się mamy prawo pobłażaniu, z jakim 'Dodatek' przyjmuje artykuły, jak 'Czarne kwiaty', 'Białe kwiaty' (...). Nie rozumiemy zgoła, dlaczego ludzie tacy jak pp. Mann i Siemieński, których nikt przecież o zły smak nie posądzi, mogli zasadzić na swojej niwie podobnego rodzaju purchawki! Dwa pierwsze z wymienionych artykułów są wzorem wydymanej nicości, w której dziwolągom myśli odpowiadają dziwolągi języka, a niesłychana zarozumiałość walczy o prym z jaskrawym nieuctwem". Pomińmy milczeniem fakt, iż zacytowany przez nas krytyk, którego niestety opinia w świecie krytyki literackiej ówczesnego czasu była jedną z decydujących, wyraził się o "Promethidionie" i "Zwolonie", że są to "androny". Wydawcy nie chcą więc drukować pism Norwida, które stanowią nieustanny przedmiot niewybrednych drwin. Są to dla poety bardzo ciężkie czasy. Tragiczna sytuacja życiowa zmusza go do wstąpienia do Zakładu św. Kazimierza w Ivry na peryferiach Paryża, polskiego przytułku dla sierot i weteranów. Tam chory, rozgoryczony i zgorzkniały zrywa resztę dawnych stosunków i pogrąża się w zupełnej samotności. Umiera w zupełnym opuszczeniu.

Co świadczy o wyjątkowej oryginalności dzieł pisarza
o którym Jan Paweł II powiedział w homilii wygłoszonej 2 VI 1980 roku w Lisieux we Francji, że jest to: "...jeden z największych poetów i myślicieli, jakich wydała ziemia polska i jakich przyjęła - i zachowała na cmentarzu Montmorency - ziemia francuska". W swojej twórczości Norwid podkreśla mocno prawo jednostek do kształtowania własnego losu. Odrzuca podporządkowanie historii heglowskiemu duchowi obiektywnemu, a także romantycznej zasadzie poświęcenia dla narodu. Ta polemika z romantyzmem staje się źródłem oryginalności Norwida, lecz także jego osamotnienia i wyodrębnienia ze środowiska artystycznego ówczesnego czasu. Alina Witkowska w "Literaturze romantyzmu" zwraca uwagę na fakt, że: "Chrześcijański personalizm Norwida był jego konstruktywną propozycją zarówno w stosunku do indywidualizmu romantycznego, jak też wobec kultu racji zbiorowej, dysponującej życiem jednostek. Humanistyczno-chrześcijańskie wyobrażenia o człowieku spowodowały, iż w Norwidowskim systemie wartości uprzywilejowane miejsce zajęła etyka". Dobro i jego czynienie, jak kontynuuje Witkowska, "staje się ośrodkiem etycznego ładu w dziele Norwida i wraz z miłością do człowieka stanowi opozycję wobec idei zemsty i nienawiści". Triumfującą siłę dobra widzimy więc w takich utworach, jak: "Zwolon", "Krakus" czy "Wanda", których bohaterowie w poświęceniu osobistej chwały czy szczęścia, w czynieniu dobra, zwyciężają swoich przeciwników. Ideę dobra ukazywał Norwid często w utworach opartych na zasadzie paraboli. Taką przypowieścią o jego poszukiwaniu jest "Quidam". Utwór jest metaforą losu człowieka, błądzącego w zawiłościach historii, ale pragnącego poznania ładu i moralnych sensów świata. Oparcie życia o Dobro, wedle pragnień poety, nie miało stanowić jedynie podstawy moralności jednostkowej, lecz miało stać się praktyką życia zbiorowego; ogółu społeczeństwa. Pisarz cierpiał z powodu rozdźwięku między osiągnięciami polskiej sztuki a jej odbiorcami. Pragnął zbliżenia obu stron. To właśnie "Promethidion", którego fragment pozwoliliśmy sobie zacytować we wstępie artykułu, podejmował programotwórczy trud "dotyczący takiego ukształtowania społeczeństwa, w którym dystrybucja wartości podzielona byłaby między dobro, piękno i pracę" - pisze Witkowska.

"Bo piękno na to jest,
by zachwycało
Do pracy - praca,
by się zmartwychwstało"
Ten celowo wartościujący element sztuki wyodrębnia pisarza z romantyzmu. Ewangeliczność sztuki - jako posłania prawdy i miłości - stanowi propozycję dla stworzenia odmiennej normy liryki polskiej. Cykl stu wierszy zatytułowany "Vade-mecum" jest tego przykładem. Tutaj bowiem Norwid zwraca szczególną uwagę na kwestie moralności, analizując stan "narodowego ducha" i europejskiej, chrześcijańskiej cywilizacji. We wstępie "Vade-mecum" - "Do czytelnika", pisze: "Wielcy i słynni poprzednicy moi, zaiste, że jeżeli nie więcej niż mogli, to dopełnili wszystkiego, cokolwiek można było. Wszelako szkoła ta, cechująca się rozjaśnieniem i wyrokowaniem o szerokich historycznych sytuacjach lub o p r a w a c h n a r o d u, nie miała zapewne dosyć czasu, aby w utworach jej strona o b o w i ą z k ó w, strona m o r a l n a, znaczne zajmowała miejsce... W ogóle literatury naszej m o r a l i ś c i zbyt szczupłym są zastępem, dlatego że położenie narodu daje więcej folgi głosom o p r a w a wołającym niźli zajmującym się o b o w i ą z k a m i". Norwid pragnie ustanowienia silnej więzi między sztuką a utylitarnością, między wyżynami ducha a życiem. Rzeczywistość staje się dla niego obiektem zainteresowań poetyckich. Jej uprawomocnienie jest jednym z podstawowych składników jego literackiego programu. Budując własną wizję świata, scala Norwid w jedno fizyczną rzeczywistość z pierwiastkiem duchowym, prace zaś z artyzmem, a ideały z praktyką. Własnej twórczości wyznacza szerokie, moralne cele.
Nasze rozważania o Norwidowskim "Kształcie Miłości" zakończmy słowami Juliusza W. Gomulickiego, który o samym poecie i jego poezji wypowiadał się w następujący sposób: "On był po prostu wielkim i właściwie niepowtarzalnym zjawiskiem, którego rodowód można było co prawda wyprowadzić z przeszłości i współczesności, ale które równocześnie rzutowało - a ściślej: mogło rzutować na przyszłość, należał bowiem do rodu wielkich prekursorów mających w swoim dziele zaród rzeczy nowych i nieznanych. (...) Ba, ale to poezja naprawdę wielka i ciągle jeszcze 'współczesna'; poezja głębokiego niepokoju moralnego, a zarazem poezja wiary w człowieka i w rzecz ludzką".
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik 23-05-2003

Autor: DW