Ks. Jan Skalski (1892-1967)
Treść
Ksiądz Jan Skalski, obdarzony przez Boga wielkimi zaletami serca i umysłu, swoim stylem życia i pracą, wybitną indywidualnością znacząco wpisał się w historię diecezji kieleckiej. Kształcony w tamtejszym seminarium i w carskiej Akademii Duchownej w Petersburgu, zainicjował dla kleryków wykłady z katolickiej nauki społecznej. Niezmordowanie zbierał ofiary w Stanach Zjednoczonych na rozwój szkolnictwa katolickiego w diecezji kieleckiej. W czasie okupacji był więziony przez Niemców, a w latach nachalnej kolektywizacji komunistycznej, jako proboszcz parafii wiejskiej, nieustraszenie bronił razem z mieszkańcami parafii indywidualnej własności chłopskiej.
Jan Skalski urodził się 9 lipca 1892 r. we wsi Cynków, w parafii Koziegłowy, w powiecie zawierciańskim. Wikariusz jego rodzinnej parafii ks. Apolinary Skrzypiciel (późniejszy mariawita), nauczyciel religii w szkole podstawowej, dostrzegł u ucznia wielką pracowitość i uczciwość. Wprost "zmusił rodziców" utrzymujących się z zadłużonego gospodarstwa rolnego, obiecując im pomoc finansową, by posłali syna do gimnazjum w Częstochowie. W 1904 r. Jan rozpoczął naukę w Częstochowie w tzw. gimnazjum aptekarskim. Szkoła kształciła uczniów pod kątem przyszłych studiów medycznych i praktyki w zawodzie aptekarza. Ponieważ Jan Skalski nie miał odpowiedniego przygotowania do nauki na poziomie gimnazjum, dużo czasu spędzał nad książkami. Z tego powodu spotykało go wiele nieprzyjemności ze strony kolegów. Rzutowało to na jego przyszłość i powodowało pewien uraz do ludzi, wyrastał więc na wielkiego samotnika.
Droga do kapłaństwa
Nauka w seminarium duchownym w Kielcach początkowo przysparzała Janowi Skalskiemu wiele trudności, zwłaszcza w zakresie języka łacińskiego i rosyjskiego, ale z czasem dzięki pracowitości osiągał bardzo dobre wyniki w nauce. Pozostawał wówczas pod wpływem ojca duchownego kleryków ks. Edmunda Górskiego, dzięki któremu postępował na drodze głębokiego życia wewnętrznego i za dewizę swojego kapłaństwa obrał hasło: "Chcę być ubogim naśladowcą Chrystusa". Pragnął wstąpić do zgromadzenia redemptorystów, lecz jako "absolutny jedynak" nie mógł sprzeciwić się woli rodziców.
Na Jana Skalskiego zwrócił uwagę ordynariusz diecezji ks. bp Augustyn Łosiński, gdy ten jako kleryk towarzyszył mu w czasie wizytacji kanonicznych w latach 1912-1913. Podczas gdy asysta kapłanów i kleryków przejeżdżała powozami od parafii do parafii, kleryk Skalski drogę tę pokonywał pieszo wraz ze swoim ordynariuszem. Mało wtedy sypiał, bo przygotowywał w parafiach całą oprawę liturgiczną wizytacji biskupa.
W 1913 r. subdiakon Skalski, nie mając wieku wymaganego do święceń kapłańskich, został posłany przez ks. bp. Łosińskiego na dalsze studia do Akademii Duchownej w Petersburgu. Tam 23 grudnia 1914 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. bp. Jana Cieplaka.
Miał dobre wyniki w nauce, obronił pracę magisterską z teologii, a nadto ofiarnie pracował w bibliotece uczelnianej, porządkował księgozbiór i materiały archiwalne. W trudnych latach wojennych pomagał kuratorowi akademii w zdobywaniu żywności niezbędnej do egzystencji uczelni. W czasie wakacji zastępował w pracy duszpasterskiej proboszcza polskiej parafii w Helsinkach, odwiedzał kolonie Polaków rozsianych na ziemi fińskiej. Jeździł z duszpasterską posługą do jeńców wojennych z armii austriacko-węgierskiej i niemieckiej.
Po powrocie z Petersburga do Kielc
W maju 1918 r. ks. Jan Skalski otrzymał pozwolenie na wyjazd do Polski z Komisariatu Ludowego w Piotrogrodzie. W drodze został aresztowany przez okupacyjne władze niemieckie i osadzony w Rydze. Dopiero starania ks. bp. Łosińskiego umożliwiły mu powrót do Kielc. Wkrótce został mianowany kapelanem ordynariusza kieleckiego. Z entuzjazmem prowadził akcję dobroczynną w Kielcach latem 1918 r., zaistniała wtedy bowiem okazja do korzystania z tzw. Funduszu Sienkiewiczowskiego ze Szwajcarii. Ponad 500 osób z Kielc żyjących w biedzie otrzymywało darmowe posiłki z kuchni zorganizowanej w mieście, a także opał na zimę. Dary te kapelan rozwoził zaprzęgiem biskupa wszystkim potrzebującym w mieście.
21 sierpnia 1918 r. ks. Jan Skalski został mianowany wykładowcą nauki społecznej Kościoła, głównie socjologii, w kieleckim seminarium. Tego rodzaju wykłady były wówczas nowością. Ksiądz profesor z zapałem przystąpił do pracy, sprowadzał pomoce naukowe, sam dużo studiował i do pracy tej zapalił kleryków. Założył w seminarium koło społeczne, głosił referaty w parafiach, omawiał aktualne wydarzenia w kraju, w Kościele i na świecie.
Nadto ks. bp Łosiński zlecił ks. Skalskiemu prowadzenie tzw. akcji ludowej, w ramach której w każdą niedzielę i święto po Sumie urządzał on w parafiach bezpartyjne wiece, kolportował broszury. Uczestniczył w 1919 r. w miesięcznym kursie społecznym w Poznaniu, zorganizowanym przez ks. kard. Edmunda Dalbora. Na szeroką skalę prowadził akcję oświaty ludowej. Na wsiach kolportował broszury na tematy społeczno-rolnicze.
Pod koniec 1919 r. za zgodą ordynariusza ks. Skalski brał udział w przygotowaniu plebiscytu na Górnym Śląsku. Przez dwa miesiące prowadził tam szeroko zakrojoną akcję propagandową. Przy tak różnorodnej działalności w latach 1918-1921 prowadził w diecezji zbiórkę płodów rolnych dla seminarium duchownego, Stowarzyszenia Służących św. Zyty, jadłodajni, pralni i dwóch sklepów. Opiekował się w diecezji Stowarzyszeniem Robotników Chrześcijańskich, planując dla nich budowę hotelu. Te zajęcia pochłaniały wiele czasu i są świadectwem ogromnej pracowitości ks. Skalskiego na niwie religijno-społecznej w diecezji kieleckiej.
Kwesta w Stanach Zjednoczonych
We wrześniu 1921 r. ks. Jan Skalski z polecenia ks. bp. Łosińskiego udał się do Stanów Zjednoczonych na kwestę w celu uruchomienia szkolnictwa katolickiego w diecezji kieleckiej. Z pomocą księży polskiego pochodzenia trafił do życzliwego Polsce duchowieństwa amerykańskiego i do tamtejszej Polonii. Przez dwa lata kwestował w parafiach, głosząc kazania i sprawując różne obowiązki duszpasterskie. Miał też przeszkody. Do Stanów Zjednoczonych przybywali inni kapłani z Polski. Polonia amerykańska zraziła się do polityki Marszałka Józefa Piłsudskiego za niewłaściwe potraktowanie w odrodzonej Polsce żołnierzy-emigrantów z Armii Ochotniczej. Zdarzało się, że niewłaściwie potraktowany na plebanii ks. Jan Skalski nocował na dworcach kolejowych. Ostatecznie zebrał w USA znaczną sumę, która wspomogła diecezję kielecką w organizacji szkół katolickich. Sam kwestarz, w życiu prywatnym wierny zasadzie ubóstwa, wrócił do Kielc wyczerpany fizycznie, z pustymi kieszeniami.
Zaraz po powrocie z USA, pod koniec 1923 r., ks. Skalski podjął wykłady w seminarium duchownym. Otrzymał równocześnie stanowisko prokuratora seminarium. Pomimo kłopotów ze zdrowiem pracował fizycznie razem z robotnikami nad wykończeniem części budynku seminaryjnego od strony ul. Wesołej.
W 1925 r. powierzono mu urząd prezesa księgarni "Jedność". Wprowadził w życie statut tej instytucji i w ciągu dwóch miesięcy doprowadził ją do rentowności. Ponieważ w zarządzie księgarni nie znalazł zrozumienia dla podjętych inicjatyw, zrzekł się funkcji prezesa i poprosił biskupa o urlop.
Od 1 września 1925 r. ks. Jan Skalski nauczał religii w wymiarze 37 godzin tygodniowo w parafii bł. Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie. Pomagał też w duszpasterstwie proboszczowi parafii ks. Stanisławowi Marchewce. Mieszkając w zawilgoconym pomieszczeniu, po trzech latach ciężkiej pracy doszedł do stanu całkowitego wyczerpania fizycznego i nerwowego. Często popadał w omdlenie. W tej sytuacji prosił biskupa o zwolnienie z pracy nauczycielskiej i skierowanie do duszpasterstwa parafialnego.
W 1928 r. ks. bp Łosiński mianował ks. Jana Skalskiego administratorem czasowym parafii Chechło. Pod nieobecność schorowanego proboszcza tej parafii, gdy na plebanii nieustannie dochodziło do nieporozumień między służbą, ks. Skalski na nowo poważnie się rozchorował. Przeżywał coraz częściej omdlenia, miewał krwotoki. Wrócił więc do Kielc, zamieszkał w Domu Księży Emerytów, a później przeniósł się do rodzinnej miejscowości Cynków. Tu, przy rodzicach, przez kilka miesięcy za radą lekarza leczył się ziołami, a nadto pracował fizycznie na roli. Leczenie i czynny fizycznie styl życia przywróciły mu zdrowie i równowagę psychiczną.
Praca w duszpasterstwie parafialnym
W 1930 r. ks. Jan Skalski został mianowany proboszczem parafii Bogucice k. Pińczowa. Opublikował wtedy artykuł skierowany do kapłanów, w którym dowodził, że skuteczność pracy duszpasterskiej każdego księdza w parafii opiera się na bezinteresownej służbie wiernym, głównie ubogim i nieszczęśliwym. Podkreślał konieczność działań na niwie dobroczynnej i oświatowej. Mówił, że powinnością każdego kapłana jest "największe poświęcenie osobiste, praca, oszczędność, ofiarność osobista". Zgodnie z tymi założeniami realizował cierpliwie i wytrwale swoją posługę proboszcza w Bogucicach. Gromadził parafian na plebanii, uświadamiał im konieczność zaangażowania się na polu społecznym. Sam był dobrym tego przykładem, ponieważ był zaangażowany w działalność mleczarni, straży pożarnej, udzielał się przy budowie szkoły i w stowarzyszeniach kościelnych. Osiągnięcia duszpasterskie proboszcza i liczne prace gospodarcze w Bogucicach chwalił ks. bp Łosiński wizytujący parafię w 1934 roku.
Ksiądz Jan Skalski był kapłanem niespokojnego ducha i zawsze szukał coraz to nowych zajęć duszpasterskich i gospodarczych. Nie widząc nowych potrzeb, w 1939 r. przeszedł na probostwo do Bolesławia k. Olkusza, parafii zaniedbanej religijnie i gospodarczo. W Bolesławiu, mimo czasu wojennego, zarówno latem, jak i zimą do prac gospodarczych przy parafii potrafił codziennie zebrać od kilkunastu do kilkudziesięciu parafian. Jego pracowitość i osiągnięcia gospodarcze podziwiali nawet Niemcy, z którymi jednak jako Polak patriota miał wiele kłopotów. Przesiedział nawet dwa miesiące w więzieniu za udzielenie pomocy ludziom z podziemia.
Ksiądz Skalski, pełen poświęcenia w pracy parafialnej, nie u wszystkich parafian Bolesławia znajdował zrozumienie, nawet u swoich wikariuszy. Ci zarzucali mu nawet to, że pieszo szedł kilka kilometrów z posługą duszpasterską do chorych, gdy oni niechętnie podejmowali te obowiązki, które wymagały poświęcenia.
Proboszcz w Mokrsku Dolnym
W drodze zamiany ks. Jan Skalski został w 1945 r. proboszczem w Mokrsku Dolnym k. Jędrzejowa. Z właściwym sobie samozaparciem przystąpił do pracy duszpasterskiej i gospodarczej w nowej parafii. U progu PRL zaangażował się szczególnie w działalność odradzających się stowarzyszeń religijnych. Nauczał religii w trzech szkołach, udając się do nich pieszo. Jak zawsze, sam żyjąc ubogo, szedł z pomocą potrzebującym w parafii, a tych po zakończeniu okupacji niemieckiej było wielu. Był otwarty na sprawy odbudowy zniszczonych kościołów i tworzenia nowych parafii w diecezji kieleckiej. Gdy powstała parafia Jasionna, sprzedał odziedziczony po rodzicach niewielki dom w Kielcach i pieniądze ze sprzedaży w całości ofiarował na budowę kościoła w nowej parafii.
Od momentu powstania PRL ks. Jan Skalski był pod obserwacją służb reżimowych. Szczególne podejrzenia władz budził wspomniany pobyt księdza Skalskiego w USA, gdzie zbierał pieniądze na organizację kościelnych szkół w Kielcach. Nadto należał do księży aktywnych w duszpasterstwie, a to nie podobało się rządzącym. Nową okazję do inwigilacji ks. Skalskiego stanowiła polityka rolna komunistów, a więc obowiązkowe dostawy płodów rolnych oraz kolektywizacja gospodarstw chłopskich, której przeciwny był ks. Skalski. W myśl wytycznych z komunistycznej centrali w sierpniu 1948 r. Wydział Rolny Komitetu Wojewódzkiego PPR w Kielcach po "zlikwidowaniu obszarników" przystąpił do zwalczania "elementów reakcyjnych" na wsi, do których oprócz bogatszych rolników - "kułaków, spekulantów" - zaliczano duchowieństwo. Na zebraniach aktywistów partyjnych organizowanych na wsiach wmawiano mieszkańcom, że "reakcja i kler, a przede wszystkim kler, prowadzi propagandę w celu załamania gospodarczego Polski Ludowej". Miesiąc później to samo gremium partyjne stwierdziło: "Teren wiejski wrze, chodzą najrozmaitsze wersje o kołchozach. Kler organizuje pielgrzymki błagalne o odsunięcie terminu plagi kołchozów".
Niezwykle brutalną agitację na wsi na rzecz organizowania spółdzielni produkcyjnych, czyli kołchozów, prowadzili działacze PZPR, funkcjonariusze UB, MO, a nawet Liga Kobiet. Powiat jędrzejowski na tym polu miał wielu gorliwych agitatorów. Niewybrednie atakowali oni duchownych katolickich. Ta agitacja i ataki na duchowieństwo utwierdzały chłopów w przekonaniu, że Kościół jest jedyną siłą społeczną, która broni tradycyjnych wartości, a więc i indywidualnej własności rolnej.
Ksiądz Jan Skalski, z wykształcenia i zamiłowania społecznik, cieszył się wielkim autorytetem w parafii Mokrsko. Z ambony i w prywatnych rozmowach umacniał swoich parafian w oporze przeciw polityce komunistów. W tym duchu organizował modlitwy i nabożeństwa religijne. Z tego powodu miewał na plebanii wizyty funkcjonariuszy z aparatu władzy. Wzywany był na dywanik przez I sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR w Jędrzejowie Stefana Przeździeckiego. Ten w swojej gorliwości partyjnej na plenum wojewódzkim partii podawał przykłady "wrogiej działalności kleru", zapewniał, że "z tej drogi nie zejdzie, będzie budował spółdzielczość". Należy podkreślić, że ks. Jan Skalski był wtedy człowiekiem schorowanym, ale dzięki takiej postawie duchowieństwa kieleckiego i oporowi mieszkańców wsi w 1951 r. w województwie kieleckim nie powstała żadna spółdzielnia produkcyjna. Ubolewały nad tym instancje partyjne.
Ksiądz Jan Skalski zrezygnował z probostwa w lutym 1956 r. i zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Kielcach. Nadal starał się być pomocny w życiu diecezjalnym. Jak zawsze swoje oszczędności na bieżąco przekazywał potrzebującym. Zmarł 14 stycznia 1967 roku. Nabożeństwa pogrzebowe prowadzili księża biskupi: Jan Jaroszewicz w Kielcach i Edward Muszyński w Bogucicach.
ks. Daniel Wojciechowski
"Nasz Dziennik" 2009-01-03
Autor: wa