Ks. Franciszek Tomczyk (1904-1982)
Treść
Ksiądz biskup Czesław Kaczmarek jako pierwszy i jedyny w PRL biskup został skazany w pokazowym procesie wyrokiem sądowym i osadzony w więzieniu. Los ordynariusza dzielili również kapłani diecezji kieleckiej, poddawani różnorodnym szykanom. Wśród księży uwięzionych w sprawie ks. bp. Czesława Kaczmarka był ks. Franciszek Tomczyk. Zmuszany do odegrania roli świadka w procesie pokazowym nie poddał się i nieugięcie bronił Kościoła i jego praw. Franciszek Tomczyk urodził się 30 stycznia 1904 r. w Pełczyskach k. Pińczowa. Pochodził z rolniczej rodziny Tomasza i Apolonii z Dziemiowskich. Ukończył czteroklasową szkołę powszechną w rodzinnych Pełczyskach, a następnie sześć klas państwowego gimnazjum im. Hugona Kołłątaja w Pińczowie. Dla uzyskania pełnego wykształcenia na poziomie szkoły średniej rozpoczął naukę w dwuklasowym liceum humanistycznym istniejącym przy seminarium duchownym w Kielcach. Ukończenie klasy VII i VIII tegoż liceum prywatnego i matura złożona przed komisją państwową dawały prawo do studiów w seminarium duchownym. Po zdobyciu matury w 1923 r. Franciszek Tomczyk wstąpił do kieleckiego seminarium duchownego. 21 czerwca 1931 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. bp. Augustyna Łosińskiego. Skazany za "przechowywanie i handel obcą walutą" Miejscem, w którym nastąpił atak władz komunistycznych na ks. Tomczyka, była parafia Chrystusa Króla na Baranówku w Kielcach, której ksiądz Tomczyk został proboszczem 12 czerwca 1946 r. decyzją ks. bp. Czesława Kaczmarka. 1 września 1951 r. ks. Franciszek Tomczyk został aresztowany w związku ze sprawą ks. bp. Czesława Kaczmarka. Aresztowania dokonali funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego: kpt. Jerzy Kędziora i kpt. Stanisław Morawski, z pomocą funkcjonariuszy UB z Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach. Akcję zatrzymania nadzorowali: gen. Stanisław Radkiewicz, jego zastępca gen. Roman Romkowski i z departamentu śledczego płk Józef Różański. Już sam nadzór tak wysokich funkcjonariuszy ministerstwa wskazuje na rolę, jaką w procesie ks. bp. Czesława Kaczmarka miał odegrać ks. Tomczyk. Aresztowania dokonano na podstawie zeznań ks. W. Widłaka, uprzednio proboszcza na Baranówku. Ten, złamany w śledztwie w więzieniu mokotowskim, zmuszony przez śledczych, 31 sierpnia 1951 r. napisał z więzienia list do ks. Tomczyka: "Kochany Franku! Bądź łaskaw oddawcy tego listu wydać zakopany słój z zawartością, jaki ci wręczyłem do zakopania w ogrodzie warzywnym na linii rynny i ostatniego filara". Ten list od funkcjonariuszy otrzymał ksiądz przed aresztowaniem. Pod presją ks. Tomczyk wskazał na jeszcze jeden schowek, przy nim sfotografowano go z pieniędzmi i złotymi przedmiotami, podkreślając, że były one "małych rozmiarów i wagi". Te wszystkie kosztowności - "małych rozmiarów i wagi" - latami były gromadzone na budowę niższego seminarium. Włączono je jako depozyt do sprawy ks. Widłaka. Po aresztowaniu ks. Franciszek Tomczyk był najpierw przetrzymywany w areszcie UB w Kielcach przy ul. Poniatowskiego (obecnie Seminaryjna), wkrótce przewieziono go do więzienia w Sandomierzu, gdzie spotkał się z ks. Tadeuszem Marchajem. Następnie był przewożony do innych więzień. Wkrótce aresztowany został ks. Jan Danilewicz za to, że dał złoto ks. Tomczykowi do ukrycia i przechowania w ziemi przy plebanii parafii Chrystusa Króla. Po rocznym śledztwie ks. Tomczyk wyrokiem Sądu Najwyższego został skazany na 5 lat więzienia "za przechowywanie i handel obcą walutą". Tego rodzaju prawdziwe i nieprawdziwe oskarżenia kierowane wobec przeciwników politycznych były charakterystyczne dla procesów sądowych w PRL. Nieugięty świadek prawdy Należy podkreślić, że ks. Franciszek Tomczyk był przede wszystkim potrzebny ówczesnym władzom do osądzenia i rozprawienia się z ks. bp. Czesławem Kaczmarkiem. Zmuszony został do odegrania roli świadka w procesie pokazowym biskupa w dniach 14-22 września 1953 roku. Sam ks. Tomczyk tak wspominał wyznaczoną mu rolę: "W noc przed procesem o godz. 23 wezwano mnie (w bieliźnie) i tunelami zaprowadzono do kapitana (Władysława) Zdanowicza. Ten dał mi arkusz papieru i ołówek i kazał pisać oskarżenia na Księdza Biskupa: 'Ma ksiądz okazję odkuć się, bo przecież ksiądz cierpi niewinnie - ciągnął Zdanowicz - winien Kaczmarek i Kuria'. Odmówiłem pisania. Na procesie ubrano mnie w sutannę Ks. Biskupa Kaczmarka - swojej nie miałem (w kieszeni sutanny była karteczka z nazwiskiem Biskupa). Pytany, odpowiedziałem na pytania odnośnie Ks. Widłaka, o Ks. Biskupie ani słowa. Kazano więc zaraz mnie wyprowadzić". Ksiądz Tomczyk zaliczył ciężkie więzienia dla skazanych za przestępstwa polityczne. Więziony był w Kielcach, w Warszawie, w Sandomierzu, Sztumie i Rawiczu. Na stanie jego zdrowia szczególnie odbił się pobyt w Sztumie, gdzie całymi dniami przetrzymywano go w celi zalanej wodą sięgającą kolan. Nie dał się jednak wciągnąć w batalię fizycznego i moralnego niszczenia ordynariusza kieleckiego ks. bp. Czesława Kaczmarka, a właściwie w tym celu był aresztowany i przetrzymywany. Opuścił więzienie 18 września 1954 r., a więc po trzyletnim pobycie za kratami. "Niepokorny" kaznodzieja Czy którykolwiek z więzionych księży był naprawdę wolny po opuszczeniu murów więziennych? Wszyscy otrzymywali szczególny nadzór funkcjonariuszy UB. Zawsze byli podejrzani w opinii terenowych władz administracyjnych i wyznaniowych. O pełnieniu przez niego nowych obowiązków w Kościele decydowali ludzie z PZPR, i to często z centrali warszawskiej. Nad każdym, do śmierci, wisiało piętno - wroga państwa. Po opuszczeniu więzienia Wojewódzki Urząd do spraw Wyznań żądał od zarządzającego diecezją kielecką ks. bp. Franciszka Sonika, by usunął ks. Tomczyka ze stanowiska proboszcza parafii Chrystusa Króla na Baranówku. Władze rządowe widziały na tym stanowisku ks. Tadeusza Bartkowskiego ze zgromadzenia OO. Pijarów. Kapłan ten był dość czynnym działaczem ruchu księży "patriotów". Ksiądz biskup Sonik uległ presji władz i ks. Bartkowski został w 1954 r. tymczasowym administratorem parafii na Baranówku, natomiast ks. Tomczyk sam ustąpił z tego probostwa i 13 października 1954 r. został mianowany proboszczem w Oleśnicy. Gdy ks. bp Czesław Kaczmarek zwolnił ks. Bartkowskiego z probostwa na Baranówku, albowiem po trzech latach skończył mu się czas pobytu poza klasztorem, wtedy minister Jerzy Sztachelski w 1959 r. postawił zarzut ordynariuszowi kieleckiemu, że prześladuje duchowieństwo lojalnie ustosunkowane do państwa. Po trzyletnim pobycie na probostwie w Oleśnicy 27 czerwca 1957 r. ks. Franciszek Tomczyk został mianowany proboszczem i dziekanem w Chmielniku. Przez wszystkie lata pracy w nowej parafii interesowały się nim władze kieleckiego UB i Komenda Powiatowa Milicji z Buska Zdroju. Ich pierwsza akcja skierowana przeciwko proboszczowi z Chmielnika dotyczyła usuwania krzyży ze szkolnych sal lekcyjnych. W aktach służb reżimowych powstały notatki, że ks. Tomczyk w 1958 r. przeciwstawiał się usuwaniu krzyży ze szkół i że w ich obronie organizował nielegalne manifestacje młodzieży szkolnej z Chmielnika. Następna notatka dotyczy kazań głoszonych przez dziekana, w których krytykował z ambony ustawę o przerywaniu ciąży z 1956 roku. Ksiądz Franciszek Tomczyk pozostawał również w ewidencji Biura "C" MSW. Na temat działalności tego biura powstało specjalne opracowanie pt. "Zestawienie faktów i przejawów wrogiej działalności dokonywanych przez osoby duchowne Kościoła Rzymsko-katolickiego na terenie diecezji kieleckiej w okresie lat 1945-1963 MSW Biuro 'C'". W 1959 r. zapisano, że ks. Tomczyk, dziekan dekanatu chmielnickiego, podczas kazań niejednokrotnie twierdził: "ludzie niewierzący w Polsce prowadzą ostrą walkę z religią i kościołem, zachód walczy o pokój, natomiast wschód walczy z religią". Należy podkreślić, że ks. Tomczyk wiedział, że jest podsłuchiwany, a jego słowa są nagrywane. Mimo to nigdy nie lękał się, twierdził, że mówi prawdę, a więc to, co myśli, wyraża w słowach, podkreślał, że jest przekonany o swoim słusznym postępowaniu. Był więc nieugiętym świadkiem prawdy. Swoimi wystąpieniami na ambonie w Chmielniku ks. Franciszek Tomczyk szczególnie denerwował Wojewódzki Urząd do spraw Wyznań. Niepokoił głównie szefa tego urzędu Stefana Jarosza. Po wystąpieniach ks. Tomczyka urząd wyznaniowy interweniował w kurii kieleckiej. Między innymi zarzucano ks. Tomczykowi kilkakrotne nawoływanie z ambony do sprzeciwu wobec ustawy z kwietnia 1956 r. dopuszczającej przerywanie ciąży. Zarzucano również proboszczowi publiczną krytykę nauczycieli z miejscowych szkół. Ksiądz miał publicznie mówić o kadrze nauczycielskiej, że sprzeciwia się ona wierze katolickiej, wyznaje światopogląd wrogi nauce Kościoła katolickiego. W pismach do kurii diecezjalnej próbowano straszyć widmem kar, jakie grożą ks. Tomczykowi za antypaństwowe wystąpienia i za publiczne piętnowanie nauczycieli. Należy jednak pamiętać, że wymienianych sankcji karnych władza nie zastosowała, bo zarzuty stawiane proboszczowi z Chmielnika były mocno przesadzone, a czasem niewiarygodnie śmieszne. Sam ks. Franciszek Tomczyk osobiście wobec pracownika Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w 1959 r. wykazał nieprawdziwość stawianych mu zarzutów. Zredagował również odpowiednie pismo do władz wojewódzkich, w którym demaskował kłamstwa fabrykowane na jego temat. Mimo tych wyjaśnień ks. Tomczyk kilka razy był wzywany przez władze wojewódzkie, by wytłumaczył się ze swojej postawy, ze słów wypowiadanych na ambonie. Wierny Kościołowi i jego pasterzom Należy pamiętać, że w 1959 r. ponownie przypuszczono szczególny atak na biskupa kieleckiego ks. Czesława Kaczmarka, który mimo okrutnego śledztwa i ciężkiego więzienia pozostawał nieugięty wobec komunistów, nawet więcej, wtedy wyraźnie uaktywnił swoją działalność w obronie praw Kościoła. Ekipa Gomułki postanowiła odsunąć biskupa od rządów diecezją kielecką, i to rękami biskupów polskich i księży kieleckich. Kapłanów kieleckich usiłowano zmusić do tego, by przeciwstawili się władzy swojego biskupa, ignorowali jego polecenia, czyli wypowiedzieli mu posłuszeństwo. Tej kreciej robocie ludzi z ekipy Gomułki przeciwstawił się ks. Franciszek Tomczyk. Nie skapitulował mimo ogromnego szantażu wojewódzkich władz komunistycznych. Na początku lat 60. ubiegłego wieku kilkakrotnie karali księdza grzywnami za nierejestrowanie punktów katechetycznych istniejących na terenie parafii oraz za brak parafialnej księgi finansowej. Ksiądz Tomczyk grzywien nie płacił. Na poczet zaległości finansowych ściągnięto mu nawet zegarek z ręki. O nieugiętej postawie proboszcza względem komunistów świadczy liczba powołań kapłańskich z lat jego posługi w parafii Chmielnik. Młodzież, mająca niewątpliwie antykomunistyczną postawę życiową, widziała w swoim proboszczu odważnego kapłana i Polaka. 30 listopada 1981 r. schorowany ks. Franciszek Tomczyk ustąpił z probostwa w Chmielniku. Zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Kielcach. Zmarł 20 marca 1982 roku. ks. Daniel Wojciechowski "Nasz Dziennik" 2008-04-26
Autor: wa