Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony
Treść
Niekiedy da się słyszeć porównanie sytuacji Polski i Polaków po wydarzeniach sierpniowych 1981 roku, a potem po pierwszych wolnych wyborach w 1989 r. do wędrówki Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Tu i tam były wielkie nadzieje. Była niewola, która odbierała godność, niosła pogardę wobec człowieka, niemoc i rezygnacja z walki - i było opatrznościowe poruszenie, które dało sygnał do podjęcia trudu wolności. Kiedy jednak ona już przyszła i trzeba było wyruszyć w długą wędrówkę, okazało się, że nie wszystko jest takie łatwe i proste. Był bunt, próby lepienia złotych cielców, pojawiała się chęć, by zawrócić. Zmienił się czas, inna jest już dziś Polska, ale pozostały przyzwyczajenia. Zniszczona niewolą mentalność, pamięć lichej, ułomnej, ale jednak "małej stabilizacji", tolerancja wobec tego wszystkiego, co przez całe dziesięciolecia uchodziło za normę, stały się największą przeszkodą we właściwym budowaniu tej wolności. Nie taka miała być Najjaśniejsza Rzeczypospolita. To tak, jakby się nagle okazało, że skrzydła, które miały tak daleko zanieść, są podcięte... Podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej Pan Bóg próbował na różne sposoby wychowywać swój lud, ratować go z tej wewnętrznej niewoli. Pisze autor natchniony: "Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak, że wielka liczba Izraelitów zmarła" (Lb 21, 6). Była to kara za nieposłuszeństwo i niewiarę. Kara bardzo skuteczna, ponieważ w konsekwencji doprowadziła do nawrócenia i pokuty. Lekarstwem na śmiercionośny jad stał się wąż z brązu umieszczony na wysokim palu. Nie miał on w sobie żadnej sanacyjnej mocy - był tylko uformowanym kawałkiem metalu. Umierający człowiek, podnoszący resztką sił głowę, musiał spojrzeć w niebo, oderwać się od złudzenia, że sam siebie uleczy. Uświadamiał sobie, iż jego życie, wolność, przyszłość zależą tylko od Jahwe. Tradycja biblijna w obrazie miedzianego węża umieszczonego na wysokim palu widzi typ i zapowiedź krzyża Jezusa Chrystusa. Niedoskonałość Starego Przymierza polegała na tym, że tam był tylko znak - na krzyżu zawisł zaś Ten, który miał w sobie samym moc powstania do nowego życia, druzgocącą grzech i bramy śmierci. W swoim posłuszeństwie Ojcu został wywyższony ponad ziemię, aby wszystko do siebie pociągnąć, "by zgięło się przed Nim każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych". Ciągle, jako naród, wędrujemy ku wolności - Ziemi Obiecanej jeszcze nie widać i pewnie wiele lat trzeba będzie błądzić po pustyni, nim nauczymy się życia w prawdzie, poszanowaniu siebie. Zawsze kiedy zaczynamy gubić z horyzontu krzyż Chrystusowy, pojawiają się różne "węże o jadzie palącym" - chore idee, pomysły nieliczące się z Bożym prawem - które uśmiercają nadzieję, cofają nas na pustynię ducha, sprawiają, że Polacy zwracają się przeciw sobie. Kiedy żył Jan Paweł II, podczas swoich pielgrzymek do Ojczyzny niczym Mojżesz zawsze prowadził nas do krzyża i kazał nań spoglądać. Podczas wizyty w Siedlcach w 1999 r., stając wobec dziedzictwa błogosławionych męczenników z Pratulina, wołał: "Trzeba, aby tak jak w przeszłości, krzyż był nadal obecny w naszym życiu jako wyraźny drogowskaz w działaniu i światło rozjaśniające całe nasze życie. Niech krzyż, który swoimi ramionami łączy niebo z ziemią i ludzi między sobą, rozrasta się na naszej ziemi w wielkie drzewo przynoszące owoce zbawienia. Niech rodzi nowych i odważnych głosicieli Ewangelii, kochających Kościół i za niego odpowiedzialnych, prawdziwych heroldów wiary, nowych ludzi plemię, które rozpali pochodnię wiary i wniesie ją płonącą w progi trzeciego tysiąclecia". Zakończył homilię słowami pieśni pasyjnej: "Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony, na wieczne czasy, bądźże pozdrowiony. Z Ciebie moc płynie i męstwo, w Tobie jest nasze zwycięstwo!". Krzyż po to został wywyższony, aby szukając w nim ratunku, spojrzeć w niebo, by porzucić zgubną i tylko ludzką nadzieję, że uda nam się zbudować dostatnią, sprawiedliwą Polskę o własnych siłach. Patrzmy dziś weń z wiarą i nadzieją, szukajmy w nim ratunku, zneutralizowania wszelkich jadów nienawiści i kłamstwa. Prośmy Ukrzyżowanego o moc, która pozwoli nam skruszyć fałszywe fundamenty kłamstwa i pseudowartości i zacząć budować na trwałej opoce prawdy, godności i miłości. Marcin Jasiński "Nasz Dziennik" 2008-09-13
Autor: wa