Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kryzys wartości niszczy ład społeczny

Treść

Tak nieprzyjaznej atmosfery, jaką obecnie obserwujemy w Polsce w relacjach państwo - Kościół, długo by szukać w innych państwach europejskich, ocenił ks. abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Wczoraj w Warszawie rozpoczęło się 357. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Fundusz Kościelny, przyjęcie dokumentu społecznego, nowa ewangelizacja, nauczanie religii w szkołach, zagadnienia bioetyczne to główne tematy, którym poświęcone są dwudniowe obrady biskupów.

Kościół opowiada się nie za likwidacją, ale za przekształceniem Funduszu Kościelnego. - I w tym duchu chce rozmawiać ze stroną rządową - podkreślał wczoraj w czasie spotkania z dziennikarzami ks. Józef Kloch, rzecznik KEP, nawiązując do rozmów strony kościelnej z rządową, zaplanowanych na jutro. Jak dodał, Kościół i rząd to dwa autonomiczne ciała, które chcą ze sobą współpracować, "ale niech to się odbywa w dyskusji, a nie w monologu". Rzecznik Episkopatu przypomniał, że postulatem strony kościelnej od wielu lat było, aby przekształcić istniejący ponad 60 lat Fundusz Kościelny, gdyż są nowocześniejsze sposoby dofinansowania Kościoła, na co wskazują m.in. rozwiązania przyjęte w innych krajach Unii Europejskiej. Podał przykład Węgier, gdzie można np. odpisać na rzecz Kościoła 1 proc. podatku dochodowego.
Sprawy finansowe pomiędzy państwem a Kościołem muszą być rozwiązane zgodnie z art. 22 konkordatu i poprzez specjalną komisję, która w tym celu została powołana, zwrócił uwagę w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski. - A właściwie są to dwie komisje konkordatowe: rządowa i kościelna. I w tym gronie będziemy na ten temat dyskutować. Jeśli państwo chce zgody z Kościołem, bo "concordia" oznacza zgodę - powiedział ksiądz arcybiskup. Pomimo nieprzyjaznej atmosfery, jaka w ostatnim czasie zapanowała w relacjach państwo - Kościół, którą wzmagają butne zapowiedzi premiera dotyczące redukcji kapelanów w wojsku czy kwestii finansowania religii w szkołach, strona kościelna gotowa jest do rozmów i liczy jednocześnie na to, że głos biskupów zostanie poważnie potraktowany, dodał ksiądz arcybiskup.
Jednocześnie księża biskupi nie godzą się na rozprzestrzenianie "nowego trendu kulturowego", który próbuje zakwestionować podstawowe wartości leżące u podstaw porządku etycznego i społecznego we współczesnym świecie i w Polsce. - Jest promowany nihilizm, relatywizm moralny, antyklerykalizm, który okazuje się bardzo chwytliwy również w środowiskach ludzi młodych, pozbawionych perspektyw pracy i nadziei na sukces w naszej Ojczyźnie - zwrócił uwagę ks. Józef Kloch. Powołując się na słowa ks. abp. Józefa Michalika, przewodniczącego KEP, wskazał na "fakty negowania konkretnego miejsca religii i Kościoła w przestrzeni publicznej przy jednoczesnym wspieraniu propagandowym środowisk skrajnej młodzieżowej lewicy".
KEP zatwierdziła długo oczekiwany dokument społeczny Episkopatu pt. "W trosce o człowieka i dobro wspólne". "Polska znajduje się obecnie w momencie przełomowym, w którym rozwojowi - mimo wielu godnych uznania sukcesów - zagraża poważny kryzys: kryzys wartości, które spajały Naród przez stulecia, pozwalając mu przetrwać w najcięższych czasach" - czytamy we wstępie. Omawiane w dokumencie kwestie wyznaczają kierunki postępowania dla wszystkich, w tym dla polityków, pracowników mediów, przedsiębiorców i pracowników. Episkopat wskazuje na zasady poszanowania godności człowieka, roli rodziny, powołania małżeńskiego, na znaczenie kultury w obliczu globalizacji, na wartości patriotyzmu i tożsamości narodowej. - Dziś Episkopat Polski, dostrzegając pęd ku nicości, pragnie przypomnieć o tym, co stanowi życiodajną siłę dla pojedynczego człowieka i całego Narodu. Mam nadzieję, że przyjęty przez biskupów dokument społeczny będzie stanowił mocny głos Kościoła przypominający o znaczeniu religii, historii i kultury dla zachowania tożsamości Narodu - mówi ks. bp Damian Muskus OFM z Krakowa.
Bardzo ważną kwestią, do której odnieśli się w swym przesłaniu biskupi, są etyczne standardy w życiu politycznym i kwestia sumienia polityków. "Sprawowanie władzy politycznej winna cechować postawa służby. Od polityków oczekuje się zdecydowanego przezwyciężania takich pokus, jak nieuczciwość, korupcja, kłamstwo, wykorzystywanie dóbr publicznych do wzbogacenia niewielkiej grupy osób, stosowanie nieetycznych środków dla zdobycia, utrzymania bądź powiększenia władzy za wszelką cenę" - czytamy w dokumencie. W bardzo mocnych słowach księża biskupi skrytykowali język debaty politycznej w Polsce, pełen agresji i wzajemnych oskarżeń. Wyrazili też niepokój z powodu wzmagającego się ataku na Kościół w celu zbicia kapitału politycznego. Jako niepokojące i szkodliwe określili szerzenie antyklerykalizmu.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, zwrócił uwagę na niezrozumienie roli Kościoła przez niektórych polityków i rządzących. - Istnieją dwa pojęcia, które należałoby rozróżniać, mianowicie autonomia i neutralność, ani jedno, ani drugie nie oznacza żadnej wrogości i ataku, tylko woła o to, by spełniać swoje zadanie i swoją misję - powiedział ks. abp Depo. Dodając, iż zarówno Kościół, jak i państwo powinna obowiązywać zasada dobra wspólnego.
Dokument społeczny odwołuje się również do zagadnienia sumienia w życiu polityka. Komentując tę kwestię, ks. bp Stanisław Stefanek z Łomży w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" powiedział, iż używanie sumienia obowiązuje każdego człowieka bez względu na to, jaką pełni funkcję. - Z głosem sumienia w polityce mogą być kłopoty dlatego, że nie wszystko, co jest dobre w ocenie moralnej, przynosi korzyści dla kariery - dodał. Podkreślił, że politycy, uchwalając np. ustawy przeciwne życiu ludzkiemu, zezwalające na in vitro czy aborcję, powinni liczyć się ze wszystkimi konsekwencjami, także ekskomuniką, czyli wykluczeniem z Kościoła.
Zainteresowanie dziennikarzy, zwłaszcza laickich mediów, wzbudziła kwestia opracowywanego stanowiska Episkopatu odnośnie do problemu nadużyć duchownych wobec nieletnich, choć - jak zaznaczył rzecznik Episkopatu - nie ma danych liczbowych na temat skali tego problemu w Polsce. Dokument zacznie obowiązywać po zatwierdzeniu go przez Watykan.

Małgorzata Jędrzejczyk

Nasz Dziennik Środa, 14 marca 2012, Nr 62 (4297)

Autor: au