Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kryzys poważny i długotrwały

Treść

Z prof. dr. hab. Andrzejem Kaźmierczakiem, wykładowcą w Katedrze Bankowości Szkoły Głównej Handlowej, rozmawia Anna Wiejak

Z jak poważnym kryzysem mamy obecnie do czynienia?
- Z bardzo poważnym. Ze względu na procesy globalizacji nastąpiło bardzo silne powiązanie sytuacji finansowej różnych podmiotów finansowych. Nastąpił proces globalizacji bankowości, przy czym nie dotyczy to tylko banków, lecz także innych instytucji pośrednictwa finansowego, zwłaszcza mam tu na myśli fundusze inwestycyjne oraz otwarte fundusze emerytalne i firmy ubezpieczeniowe. Problem polega na tym, że nastąpił daleko idący proces liberalizacji rynków finansowych, prawa dewizowego, prawa finansowego, do tego istnieje współcześnie możliwość lokowania funduszy w dowolnym miejscu globu. Instytucje finansowe w poszukiwaniu zysków starają się inwestować w różnych częściach świata. Również nasze instytucje finansowe lokują nadwyżki i oszczędności krajowe, np. kupując akcje czy też obligacje amerykańskie lub kupując jednostki uczestnictwa funduszy zagranicznych. Czyli banki mają interesy zarówno po stronie aktywów, jak i po stronie pasywów (zobowiązań) w różnych walutach i w różnych krajach. Dotyczy to szczególnie tych najbardziej rozwiniętych rynków finansowych - Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Na dodatek te instytucje finansowe prowadziły bardzo złożone transakcje finansowe, które nie są znane w Polsce, i w wyniku tych właśnie transakcji nastąpił kryzys. Dlatego ten kryzys jest mniejszy w Polsce, gdyż tego typu ryzykownych i bardzo skomplikowanych transakcji jeszcze na naszym krajowym rynku finansowym nie prowadzono.

Jakiego typu są to transakcje? Na czym polegają?
- To są głównie transakcje derywatywami, transakcje pochodne, a po drugie to przede wszystkim emisja tzw. obligacji hipotecznych. Od tego zaczął się ten kryzys - od emisji obligacji hipotecznych. Banki udzielały na bardzo dużą skalę kredytów hipotecznych podmiotom i osobom fizycznym, które nie posiadały zdolności spłaty zaciągniętych zobowiązań. Nawet nie zadawano sobie trudu zbadania dochodów kredytobiorców. Ponieważ tych kredytów udzielano na bardzo dużą skalę, wobec tego pojawiła się potrzeba pozyskiwania ze strony banków dodatkowych funduszy - środków na rozszerzanie tych kredytów hipotecznych. Banki radziły sobie z tym, emitując obligacje (proces sekurytyzacji). Pozyskiwały w ten sposób środki i dalej, przy pomocy tych środków, udzielały kredytów hipotecznych. Obligacje te, zabezpieczone należnościami z tytułu kredytów hipotecznych, kupowali liczni inwestorzy, czyli przede wszystkim wspomniane już fundusze inwestycyjne, instytucje ubezpieczeniowe, otwarte fundusze emerytalne oraz inne banki międzynarodowe. Pojawił się taki łańcuszek wzajemnych powiązań. W momencie kiedy kredyty nie były spłacane, wartość tych obligacji zaczęła spadać, a ponieważ miały one duży udział w aktywach różnych instytucji finansowych, wartość tych aktywów również spadała. Pamiętajmy, że zarówno należności hipoteczne, jak i te obligacje nie są aktywami płynnymi, które szybko można sprzedać. Wobec tego ich posiadacze zaczęli popadać w kłopoty z płynnością, czyli z uregulowaniem bieżących płatności. Pojawiła się więc potrzeba ratowania ich płynności, czyli uzyskania kredytu w Banku Centralnym, bo na rynku międzybankowym było bardzo trudno - stopa oprocentowania kredytu uzyskanego od innych banków komercyjnych sięga 30 procent. Nikt nie chce pożyczać drugiemu bankowi, gdyż istnieje obawa, że tak samo zostanie dotknięty kryzysem. Jedynym ratunkiem jest kredyt Banku Centralnego, i to właśnie czynią Rezerwa Federalna oraz Europejski Bank Centralny i Bank Anglii.

Banki chińskie ograniczają transakcje walutowe z instytucjami finansowymi w Stanach Zjednoczonych i Europie. Czy biorąc pod uwagę skalę, na jaką dotychczas przeprowadzały transakcje, można się spodziewać pogłębienia problemów finansowych bezpośrednio zainteresowanych instytucji?
- Jak najbardziej doprowadzi to do pogłębienia problemów finansowych, gdyż system finansowy Chin był potężnym źródłem kapitału dla Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Chiny mają najwyższe na świecie rezerwy dewizowe i te rezerwy dewizowe posiada zarówno centralny Bank Ludowy Chin, jak i komercyjne banki chińskie. One to w poszukiwaniu korzystnych lokat olbrzymich nadwyżek, których nie mogły racjonalnie zainwestować w swoim kraju, gdyż na rynku chińskim są ograniczone możliwości inwestowania, lokowały te nadwyżki na rozwiniętych rynkach finansowych w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej. To było źródło kapitału, całego systemu dopływu pieniądza, przy pomocy którego narastały te olbrzymie, bardzo ryzykowne transakcje. Zatem wraz z ograniczeniem liczby transakcji wyschnie bardzo ważne źródło systemu finansowania działalności systemu finansowego Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej.

A co z obligacjami wypuszczanymi przez rząd USA w celu sfinansowania wojny w Iraku? Czy w obecnej sytuacji gospodarka amerykańska wytrzyma obciążenia z tytułu wojny?
- Tutaj nie ma zagrożenia. Rzeczywiście, Chiny kupowały i nadal kupują na bardzo dużą skalę te obligacje, finansując tym samym deficyt finansowy USA. A ponieważ wojna w Iraku jest finansowana ze źródeł publicznych, to pośrednio Chiny częściowo finansują wojnę w Iraku. Nie sądzę, aby ustał popyt na amerykańskie obligacje skarbowe, gdyż jest to pierwszorzędny papier wartościowy. Czym innym są papiery dłużne, obligacje przedsiębiorstw, banków, czyli sektora prywatnego, a czym innym są obligacje Stanów Zjednoczonych. Te ostatnie są dosyć przyzwoicie oprocentowane - skarb państwa amerykańskiego jest wypłacalny, czyli jest to aktyw o stałym dochodzie. Pamiętajmy, że jeżeli rezerwy dewizowe się lokuje, to lokuje się nie tylko w dochodowe aktywa, ale również w inne. Amerykańskie obligacje skarbowe są dochodowymi aktywami płynnymi. Nadal jest olbrzymi popyt na te papiery wartościowe, gdyż obligacje amerykańskie służą właśnie utrzymywaniu rezerw dewizowych wszystkich banków centralnych w świecie. Popyt jest tak duży, że Stany Zjednoczone nawet nie muszą podwyższać oprocentowania tych obligacji w celu znalezienia nabywcy. Wynika to z roli dolara jako waluty międzynarodowej.

Jakiego rozwoju wydarzeń należy się spodziewać w najbliższym czasie?
- Ten kryzys szybko nie minie, bo jeżeli przyjrzeć się doświadczeniom historycznym, to klasycznym przykładem jest kryzys z lat 30., utrzymywał się on przecież kilka lat. Ta korekta musi jednak trwać. Przecież "złe" kredyty nie znikną. Ten problem trzeba będzie jakoś rozwiązać, czyli ta sytuacja niepewności będzie się utrzymywała. Sądzę, że co najmniej przez kolejny rok. Z kryzysu finansowego przeniesie się też w sferę realną. Zaowocuje spadkami produkcji i wzrostem bezrobocia - to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Jeżeli bowiem jednym z remediów na ten kryzys będą podwyżki stóp procentowych, to stopy procentowe doprowadzą do depresji gospodarczej, deflacji czy recesji, używając łagodniejszego słowa, ale to będzie miało negatywne skutki w produkcji w sferze realnej.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-09-27

Autor: wa