Kryzys pomarańczowej rewolucji
Treść
Jeden z najlepszych znawców polityki ukraińskiej, dyrektor rosyjskiego Instytutu Badań Politycznych Sergiej Markow przepowiada przegranie wyborów parlamentarnych przez zwolenników prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę. Jest on przekonany, że nie uda się im zdobyć większości miejsc w parlamencie i utworzyć rządu.
Rosyjski politolog uważa, że na Ukrainie trwa kampania mająca na celu uniemożliwienie prezydentowi Juszczence skutecznego rządzenia państwem. Stwierdził on, że "Juszczenko marzy o tym, żeby zrezygnować z reformy konstytucyjnej", która uszczupla uprawnienia prezydenckie na korzyść premiera i parlamentu. Zdaniem Markowa, "nie dopuści do tego opozycja, która zablokuje wszystkie inicjatywy prezydenta Juszczenki".
Markow nie ma wątpliwości, że z dymisją rządu Tymoszenki na Ukrainie rozpoczął się kryzys "pomarańczowej idei". Jego zdaniem, doświadczenia Ukrainy potwierdzają fakt o niemożliwości szybkiego przyspieszenia wejścia do Europy drogą rewolucyjną krajów, gdzie władza jest na wskroś skorumpowana, a demokracja stanowi tylko zasłonę dla własnych interesów. Zdaniem dyrektora rosyjskiego Instytutu Badań Politycznych, zdymisjonowanie premier Tymoszenko przez Juszczenkę nastąpiło przede wszystkim dlatego, że premier Ukrainy dbała nie o rozwój gospodarki, ale o dobre notowania.
Ze swojej strony rosyjski oligarcha żydowskiego pochodzenia Boris Bieriezowskij w wywiadzie dla gazety "Nowyny Ukrainy" potwierdził prawdziwość wypowiedzi byłego prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka o tym, że Bieriezowski finansował z Londynu kampanię wyborczą Wiktora Juszczenki. - Nigdy nie ukrywałem, że wspieram Juszczenkę i jego ludzi. Otoczenie Juszczenki i on sam często zwracali się do mnie o pomoc - stwierdził oligarcha.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2005-09-16
Autor: ab