Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kryzys grecki sięgnie Chin

Treść

Szef Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej udaje się jutro do Chin, aby poprosić władze w Pekinie o pomoc w ratowaniu strefy euro. Wiadomość, że strefa euro nie poradzi sobie sama, zelektryzowała media na całym świecie.

Niezaplanowana wcześniej wizyta w Pekinie szefa EFSF Klausa Reglinga, zapowiedziana przez przedstawicielstwo UE w Pekinie, wskazuje na pierwszą konkretną decyzję liderów strefy euro w kwestii kluczowej, jaką jest rozszerzenie możliwości pożyczkowych EFSF do 1-2 bln euro. Niemcy od początku stały na stanowisku, że EFSF, którego możliwości pożyczkowe wynoszą 440 mld euro, należy wzmocnić przez lewarowanie, czyli zwiększanie możliwości kapitałowych funduszu bez sięgania do publicznej kasy krajów eurostrefy. Rozważano dwa warianty. Pierwszy polegał na przyznaniu EFSF prawa do ubezpieczania części strat prywatnych inwestorów na obligacjach zagrożonych krajów. Drugi zakładał wsparcie EFSF za pomocą innej organizacji, np. Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która przyciągnęłaby do Funduszu kapitał z rynków finansowych, nie tylko prywatnych inwestorów, lecz także państwowe zasoby kapitałowe Chin czy państwowe fundusze inwestycyjne z krajów Zatoki Perskiej.
Wyprawa szefa Funduszu do Chin wskazuje, że wybór padnie na ten drugi wariant lub wariant mieszany. Oznacza to, że ryzyko ratowania eurostrefy rozleje się na cały świat, co zwiększy jednocześnie zależność Europy od krajów wschodzących. Chiny, których rezerwy walutowe do ewentualnego ulokowania za granicą szacuje się na 3,2 bln dolarów, są obecnie największym rezerwuarem gotówki na świecie. Dotychczas finansowały przede wszystkim zadłużenie Stanów Zjednoczonych, ale i w europejskie długi zainwestowały już około 500 mld euro.
Pierwszą decyzją podjętą oficjalnie na szczycie UE, poprzedzającym wczorajszy szczyt eurostrefy - była decyzja o rekapitalizacji banków. Do 30 czerwca europejskie banki będą musiały zostać wzmocnione przez akcjonariuszy kapitałem, tak aby współczynnik płynności wzrósł z 5 proc. do 9 procent. Szacuje się, że akcjonariusze musieliby wyłożyć na tę operację 108 mld euro. Jeśli nie zgromadzą kapitału - banki zostaną dokapitalizowane przez państwa macierzyste i prawdopodobnie znacjonalizowane. Jeśli i to się nie powiedzie - z pomocą ruszy EFSF. Celem rekapitalizacji banków jest przygotowanie ich na redukcję długów Grecji o co najmniej 50 proc., tak aby jej zadłużenie nie przekraczało 120 proc. PKB.

Małgorzata Goss

Nasz Dziennik Czwartek, 27 października 2011, Nr 251 (4182)

Autor: au