Krwawe zamachy w Libanie
Treść
Co najmniej 11 osób zginęło, a 20 zostało poważnie rannych w wyniku eksplozji, do jakich doszło wczoraj rano w położonym na północ od Bejrutu górskim mieście Bikfaja zamieszkałym przez chrześcijan. Do ataków doszło dzień przed drugą rocznicą śmierci byłego premiera Libanu Rafika Haririego. Na razie nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za dokonanie zamachów.
W odstępie zaledwie kilku minut eksplodowały dwa mikrobusy komunikacji podmiejskiej, które kursowały na trasie między Bikfają a Bejrutem. Kiedy w pierwszym autobusie wybuchła bomba, kierowca drugiego, jadącego zaraz za nim, zatrzymał się i wysiadł. Dzięki temu został jedynie ranny, podczas gdy kierowca pierwszego pojazdu zginął na miejscu. Jak podały źródła rządowe, cytowane przez światowe agencje, najbardziej ucierpieli pasażerowie pojazdów, w których zdetonowano ładunki. Ciała niektórych z nich na skutek silnego wybuchu zostały odrzucone nawet 50 metrów od pojazdów. Jak powiedział minister spraw wewnętrznych Hassan Al Sabaa, obie bomby eksplodowały wewnątrz autobusów. Źródła rządowe nie wykluczają zamachów samobójczych.
Bikfaja to siedziba libańskich maronitów (członków wschodniego Kościoła katolickiego), w tym również rodziny Dżemajelów, sławnej politycznej chrześcijańskiej rodziny w Libanie. Pierre Dżemajel, syn byłego prezydenta Libanu Amina Dżemajela, został zamordowany w listopadzie ubiegłego roku.
Wczorajszy atak bombowy był pierwszym od zabójstwa Pierre'a Dżemajela, które wpisało się w serię morderstw politycznych zapoczątkowanych śmiercią Haririego 14 lutego 2005 roku. Wielu Libańczyków oskarża Syrię o udział w zabójstwie Haririego, czemu Damaszek konsekwentnie zaprzecza. - To jest atak terrorystyczny nowego rodzaju, którego celem jest udaremnienie obchodów drugiej rocznicy zabójstwa męczennika Haririego - uważa antysyryjski parlamentarzysta Samir Franjieh, cytowany przez Agencję Reutera. W sprawie nadal prowadzone jest międzynarodowe śledztwo.
AMJ
"Nasz Dziennik" 2007-02-14
Autor: wa