Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Królewskie przyjęcie

Treść

Chińczycy z entuzjazmem odbierają wizytę swojego prezydenta Hu Jintao w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza sposób podjęcia go przez prezydenta Baracka Obamę. Jak podają z satysfakcją chińskie media, jest to potwierdzeniem wzrostu pozycji ich kraju w światowej gospodarce i polityce. Tradycyjnie już pomijają problem przestrzegania praw człowieka w Chinach.
Na pierwszych stronach chińskich gazet zamieszczane są duże zdjęcia Hu Jintao z prezydentem USA Barackiem Obamą, opatrzone nagłówkami o potwierdzeniu przez Stany Zjednoczone pozycji Chin w światowej gospodarce i polityce. Jako poświadczenie tych informacji wczorajsze gazety podawały także informacje Narodowego Biura Statystycznego o większym niż przewidywano wzroście chińskiego produktu krajowego brutto, który skoczył w 2010 roku o 10,3 proc., podczas gdy spodziewano się "tylko" 10,1 procent. "Chiny pokazują swoją siłę całemu światu" - głoszą nagłówki większości chińskich portali internetowych. Państwowy angielskojęzyczny dziennik "China Daily" obwieszcza z kolei nowy rozdział w relacjach chińsko-amerykańskich, podkreślając przyjęcie, z jakim spotkał się Hu (ceremoniałowi przywitania chińskiej głowy państwa towarzyszyły m.in. salwy armatnie i orkiestra reprezentacyjna), oraz warte ponad 45 mld USD umowy biznesowe podpisane w trakcie tej wizyty (wśród nich jest kontrakt na zakup przez Chiny 200 samolotów Boeing). "Przywódcy chwalą symboliczne więzi" - głosi z kolei nagłówek w "Global Timesie" wydawanym przez oficjalny organ Komunistycznej Partii Chin, dziennik "Renmin Ribao". Z kolei agencja Xinhua pisze o "historycznym, mistrzowskim posunięciu chińsko-amerykańskiej dyplomacji o światowym znaczeniu". Zadowolenie w związku z wizytą prezydenta Hu Jintao w Stanach Zjednoczonych i sposobem jego przyjęcia wyrażają także mieszkańcy Pekinu. - Chiny i USA nie są wrogami. Są to kraje, które muszą ze sobą współpracować. Chiny potrzebują USA do rozwoju i USA potrzebują Chin do rozwoju - przekonywał jeden z zapytanych przechodniów. I trudno się dziwić zadowoleniu Chińczyków, skoro ich prezydent jest podejmowany przez Obamę na uroczystej kolacji, i to z takim przepychem, jaki towarzyszy wizytom głów państw największych sojuszników USA. Chińczykom bardzo zależało na tym geście, który jednoznacznie pokazuje pozycję ChRL na arenie światowej.
Wszystkie pekińskie media bardzo zdawkowo - lub w ogóle - nie odniosły się do kwestii przestrzegania praw człowieka w Chinach, który to problem również został przez amerykańskich dziennikarzy poruszony podczas środowej konferencji w Białym Domu. Odpowiadając na pytania, Hu podkreślił bowiem, że jego kraj jest "oddany sprawie ochrony praw człowieka", jednak - jak dodał - nigdy nie zgodzi się na przyjęcie norm Zachodu w tej dziedzinie. - Chiny są zawsze oddane sprawie ochrony praw człowieka i postępu w tym zakresie. Uznajemy i szanujemy uniwersalność praw człowieka - powiedział. Jednak jego zdaniem, świat musi wziąć pod uwagę "różnice między historią a tradycjami kulturowymi Chin i innych krajów" i je uszanować.
Po królewskim wręcz przyjęciu w Białym Domu Hu spotkał się jeszcze z amerykańskimi kongresmanami, po czym wyleciał do Chicago.
Marta Ziarnik, PAP, Reuters
Nasz Dziennik 2011-01-21

Autor: jc