Kroes oszukała stoczniowców?
Treść
Stoczniowcy ze Stoczni Gdańsk oburzeni są rozbieżnościami, które pojawiły się po piątkowej wizycie pani komisarz Neelie Kroes w ich zakładzie. Według ich relacji, na spotkaniu w stoczni komisarz mówiła, że najpierw zostaną dokonane odpowiednie inwestycje w firmie, a dopiero potem zamknięciu ulegnie jedna z dwóch czynnych tam pochylni. Tymczasem na konferencji prasowej po wizycie w stoczni miała powiedzieć, że pochylnia zostanie unieruchomiona z końcem roku bez względu na to, czy inwestycje będą, czy nie.
- W Stoczni Gdańsk działają w tej chwili dwie pochylnie - wyjaśnia Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańsk. - Co innego pani Kroes powiedziała na spotkaniu ze stoczniowcami, a co innego na konferencji - mówi Guzikiewicz. Komisarz najpierw miała stwierdzić, że zamknięcie kolejnej, drugiej pochylni, ma się odbyć dopiero po przeprowadzeniu inwestycji na pierwszej pochylni. - Według pani komisarz, zamykanie pochylni ma się odbywać stopniowo, odpowiednio do postępującej restrukturyzacji. Poczynione inwestycje mają się przyczynić do lepszego wykorzystania zasobów, co umożliwiłoby wzrost produkcji i konkurencyjności - mówi nam Guzikiewicz. Jak wyjaśnia, stoczniowcy posiadają nagranie potwierdzające przedstawioną wersję. Tymczasem na konferencji po spotkaniu Neelie Kroes miała powiedzieć, że zamknięcie pochylni ma nastąpić do końca roku.
Wyjaśnienie tych rozbieżności jest istotne. - To jest kluczowe pytanie, czy zamykamy pochylnię w tym roku, czy za rok. Przy obecnej technologii nie jest możliwe produkowanie 6 statków na jednej pochylni, tak jak chce ISD, konieczne są inwestycje - twierdzą stoczniowcy i dodają, że na razie zakład nie zrealizował nowych inwestycji i nowej produkcji nie ma.
Kolejna sprawa budząca wątpliwości stoczniowców to zwolnienia. Według planu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk zatrudnienie w spółce ma wynieść około 1,9 tys. osób. Obecnie zatrudnionych jest ponad 2,1 tys. pracowników. ISD Polska, właściciel firmy, zapowiada, że być może zwolnionych zostanie od 250 do ponad 400 osób. Liczba ta jest uzależniona od tego, ilu stoczniowców będzie chciało się przekwalifikować.
Minister skarbu Aleksander Grad deklarował w piątek w stoczni, że będzie rządowa pomoc dla zwalnianych stoczniowców. Tymczasem według Guzikiewicza, resort skarbu twierdzi, że skoro nie ma likwidacji zakładu, jak w przypadku stoczni w Szczecinie i Gdyni, więc nie może być pomocy publicznej dla zagrożonych zwolnieniami.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-07-14
Autor: wa