Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Krew odkryta po ośmiu latach

Treść

Do rewelacji podawanych przez media w sprawie nowych śladów w śledztwie dotyczącym zabójstwa Krzysztofa Olewnika sceptycznie podchodzą pełnomocnicy prawni rodziny. Według mecenasa Bogdana Borkowskiego, jest mało prawdopodobne, aby w domu Krzysztofa przed porwaniem doszło do dwóch imprez, a doniesieniom, iż był tam zainstalowany monitoring działający w trakcie porwania, mecenas zaprzecza.
Według portalu TVN24.pl w nocy przed porwaniem w domu Krzysztofa Olewnika odbyła się nie jedna, ale dwie imprezy, a podczas drugiego przyjęcia miało dojść do morderstwa. Prokuratura z Gdańska ma obecnie szukać zwłok tej osoby. - Nie mamy wiedzy o drugiej imprezie i wydaje mi się, że jest to wersja mało prawdopodobna. My od dłuższego czasu podejrzewamy, że w mieszkaniu Krzysztofa Olewnika mogło dojść - ale w trakcie uprowadzenia - do postrzału albo nawet zamordowania kogoś, a na to wskazywałyby odnalezione pod podłogą ślady biologiczne, z których wydobyto DNA, i łuska znaleziona po porwaniu - mówi "Naszemu Dziennikowi" mecenas Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników. Śledczy mieli znaleźć w domu Olewnika krew nieznanej osoby, która - być może - została postrzelona. Badanie DNA wykazało, że krew nie należała do żadnego z uczestników imprezy z 26 października 2001 r. ani do porywaczy. - Ślady biologiczne znaleziono na listwie przypodłogowej i pod podłogą. Nie mamy wiedzy, żeby to DNA przypasowano do konkretnej osoby. Wiemy, że DNA nie pasuje do żadnego z porywaczy, dlatego te ślady biologiczne musiały należeć do osoby spoza kręgu dotychczas ustalonych osób i sprawców - mówi mecenas. - Możliwa jest taka sytuacja, że do mieszkania Krzysztofa w czasie jego nieobecności, gdy odwoził niektórych uczestników imprezy, wtargnęli porywacze i mogli pewne ślady pozostawić. Mogło się w tym mieszkaniu coś rozegrać - dodaje.
Śledczy chcą także porównać znalezione w domu Olewnika DNA z materiałem genetycznym osób zamordowanych w tamtym okresie na Mazowszu. W tym celu płocka prokuratura okręgowa przygotowała wykaz śledztw dotyczących zabójstw w okolicach Płocka z ostatnich dziewięciu lat, których ofiary zostały porzucone lub niezidentyfikowane. Prokurator Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku badającej sprawę uprowadzenia i zabójstwa Olewnika, w rozmowie z nami potwierdził tylko, że w ponownych oględzinach na miejscu zdarzenia została ujawniona krew na sofie w mieszkaniu, która może pochodzić z okresu tego uprowadzenia. Dlatego - według prokuratora - ustalenie tożsamości osoby, do której ona należy, może być istotne dla badania wątku uprowadzenia. Trynka poinformował, iż dotychczas na podstawie badań wyeliminowano znanych uczestników zdarzeń jako osoby, od których krew pochodzi, dlatego wciąż trwają poszukiwania.
Posłowie z komisji sejmowej badającej prawidłowość działań organów państwowych w sprawie uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika nie są zaskoczeni przedstawianymi hipotezami. Przewodniczący komisji Marek Biernacki (PO) jeszcze raz podkreślił wczoraj, że śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika zostało wszczęte ponownie, ponieważ wcześniej było prowadzone w sposób naganny i pozbawiony profesjonalizmu.
Zdaniem mecenasa Borkowskiego, w przekazach medialnych pojawia się sporo nieścisłości. Według TVN24.pl, jeden ze świadków miał mówić o kamerze zainstalowanej przed domem, a nagrań z tej kamery prokuratura nigdy nie dostała. - Pojawiła się nieścisłość dotycząca monitoringu w domu czy przed domem Krzysztofa. Ja chcę zaprzeczyć, aby w tamtym czasie, kiedy było porwanie, w domu Krzysztofa czy przed domem była kamera i był jakiś monitoring. Taki monitoring został założony później. To jest duża nieścisłość - wyjaśnia mecenas.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-10-06

Autor: jc