Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Krew męczenników wydaje owoce

Treść

Z ks. Waldemarem Cisłą, dyrektorem polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie, rozmawia Maria Popielewicz
Mija rok od wybuchu okrutnych pogromów chrześcijan w Orisie. Przedstawiciele Pomocy Kościołowi w Potrzebie byli tam, by rozeznać się w potrzebach i sytuacji. Czy obecnie dociera tam jakaś pomoc zagraniczna?
- Pomoc Kościołowi w Potrzebie od wielu lat pomaga Kościołowi w Indiach, rocznie wysokość tej pomocy sięga 16 mln złotych. Potrzeby są ciągle bardzo duże, szczególnie dotyczy to stanu Orisa, gdzie istnieje potrzeba odbudowania wielu spalonych kościołów i budynków katechetycznych. W drugą niedzielę listopada przypada ogłoszony przez KEP Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Nasze zaproszenie przyjął na ten czas arcybiskup Raphael Cheenath, ordynariusz archidiecezji Bhubaneswar-Cuttack, w której leży stan Orisa, będzie to dobra okazja do wysłuchania świadka. Przewidujemy kilka spotkań w różnych miastach Polski.
Podawane są różne statystyki. Władze twierdzą, że przez miniony rok zginęło około 50 osób, tymczasem z Orisy dochodzą głosy, że ponad 100. Jak tę sytuację ocenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie?
- Według naszych danych, hinduiści zamordowali ponad 100 chrześcijan, i to w sposób niezwykle bestialski. Metody, jakie bandyci zastosowali, pamiętają pierwsze prześladowania chrześcijan za czasów Nerona. Ludzkie pochodnie, zbiorowe gwałty, trwałe okaleczenia na ciele. Problemy z dokładnym oszacowaniem liczby ofiar wynikają z faktu, że prześladowania po pierwsze, obejmują ogromny obszar Indii, po drugie, dotykają różnych Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, zarówno katolików, jak i protestantów. A krzywda ludzka nie zna przecież granic wyznaniowych, dlatego Pomoc Kościołowi w Potrzebie mówi o wszystkich ofiarach. Oprócz zabitych nie zapominajmy o ok. 20 tys. rannych czy dziesiątkach tysięcy pozbawionych dachu nad głową.
Wielu obserwatorów zwraca uwagę, że w Orisie nie chodzi jedynie o nawracanie kogokolwiek na chrześcijaństwo, ale to jest atak wprost na Kościół, który edukuje najuboższych, który pomaga dalitom, najuboższej warstwie społeczeństwa Indii, który przyczynia się do ich rozwoju ekonomicznego i społecznego. Czy, zdaniem Księdza, nie jest to często, zresztą nie tylko w tym przypadku, prawdziwy powód prześladowania Kościoła?
- Politycy partii nacjonalistycznych doskonale wiedzą, że Kościół naucza szacunku do bliźniego, poszanowania godności człowieka, a akcje charytatywne realizowane przez Kościół katolicki wśród najbiedniejszych (którymi w większości przypadków są właśnie chrześcijanie) są dla systemu kastowego niebezpieczne. Ludzie z BJP (Bharatija Janata Party) czy VHP (Vishwa Hindu Parishad) chcą zachować swoje wpływy, co zapewnia im system kastowy. A kasty, które pomimo wprowadzenia demokracji w Indiach nadal nieformalnie istnieją, nie przewidują emancypacji dalitów. Ich edukacja, a dzięki temu rozwój ekonomiczny chrześcijan, jest dla nacjonalistów nie do zaakceptowania. Stąd atakuje się Kościół i jego wiernych.
Media milczą. Organizacje międzynarodowe też. Czy tylko Kościół się upomina o prawa do wolności religijnej żyjących tam chrześcijan?
- Oprócz przedstawicieli chrześcijaństwa, zarówno spośród biskupów katolickich, kapłanów, jak i katolickich organizacji oraz mediów ("Nasz Dziennik" jest jedną z nielicznych gazet opiniotwórczych, która przekazuje wiadomości o aktualnej sytuacji chrześcijan w Indiach), jak i wspólnot i organizacji protestanckich, właściwie mało kto pochyla się nad losem chrześcijan w Indiach (i na świecie w ogóle). Deklaracje solidarności polityków Unii Europejskiej czy urzędników ONZ pozostają na papierze. My, jako Pomoc Kościołowi w Potrzebie, nie oglądamy się na poprawność polityczną, której jest za dużo w odniesieniu zarówno do Indii, jak i np. Chin. Działamy i nadal będziemy realizować Dzieło miłości i solidarności stworzone przez ojca Werenfrieda van Straatena, aby nie zawieść zarówno potrzebujących, jak i naszych Darczyńców. Warto podkreślić również list przewodniczącego Episkopatu Polski do przewodniczącego Episkopatu Indii, który był wyrazem solidarności polskiego Kościoła z Kościołem w Indiach.
Warunki życia chrześcijan w stanie Orisa w ostatnich miesiącach poprawiły się niewiele. Co jakiś czas pojawiają się informacje o kolejnych atakach i zastraszaniu chrześcijan. Czy, zdaniem Księdza, jest szansa na poprawę tej sytuacji?
- W tej chwili bardzo trudno to przewidzieć. Wspomnijmy tylko o ostatnich, sierpniowych atakach nacjonalistów hinduistycznych na chrześcijan (dokładnie 11 sierpnia br.), którzy zostali pobici i obrabowani podczas rekolekcji dla nauczycieli zorganizowanych w stanie Karnataka. Fanatycy skonfiskowali wszystkie Pisma Święte.
Najtragiczniejsza jest jednak postawa władz i urzędników państwowych. Zamiast ukarać sprawców i stanąć po stronie poszkodowanych, policja aresztowała 8 duchownych i zamknęła obóz szkoleniowy. Na razie nie ma żadnej reakcji władz na apel ks. Faustina Lobo, sekretarza regionalnej Rady Biskupów Katolickich, który potępił te haniebne wydarzenie. Boimy się, że w każdej chwili ekstremiści, zachęceni biernością władz Indii, podejmą na nowo akty terroru i znów będziemy musieli przeżywać pogromy podobne do tych sprzed roku.
Widać jednak, że chrześcijanie się nie poddają. Czy i w tym przypadku możemy powiedzieć, że krew wiernych stanie się zasiewem nowych chrześcijan?
"Nasz Dziennik" 2009-08-22

Autor: wa