Kresowianie pytają, Komorowski milczy
Treść
Środowiska kresowe od dłuższego czasu bezskutecznie proszą prezydenta  Bronisława Komorowskiego, by poparł ideę oddania hołdu około 200 tys.  obywateli polskich pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów na  Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Na kolejne pisma wysyłane w tej  sprawie Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała. Kresowiacy i  parlamentarzyści zaangażowani w organizację uroczystości zaczynają  powątpiewać, czy prezydent zdecyduje się objąć nad nimi patronat.
Za  dwa lata - 11 lipca 2013 r. - będziemy obchodzić 70. rocznicę apogeum  ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów -  Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej Kresów  Południowo-Wschodnich. Mając to na uwadze, Kresowiacy chcą zorganizować  ogólnopolskie uroczystości, by uczcić wszystkich pomordowanych, których  liczba szacowana jest nawet na ponad 200 tys. osób. Pułkownik Jan  Niewiński, przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego (KRP),  informuje, że Ogólnopolski Komitet Obchodów 70. Rocznicy Ludobójstwa  Dokonanego przez OUN-UPA na Ludności Polskiej Kresów Wschodnich II RP w  latach 1939-1947, pod przewodnictwem europosła Jarosława Kalinowskiego,  wysyłał kilkakrotnie pisma do prezydenta Komorowskiego, a wcześniej  marszałka Sejmu, z prośbą o rozmowę w celu omówienia ramowego programu  uroczystości. Niestety, do tej pory nie uzyskano żadnej odpowiedzi.  Oburzony tą sytuacją płk Niewiński wystosował m.in. w 2008 r. list  otwarty do Bronisława Komorowskiego, w którym ubolewa nad zignorowaniem  prośby Komitetu o spotkanie. "Tym samym zlekceważył Pan wolę  ogólnopolskich organizacji kresowych i kombatanckich. Środowiska te  reprezentują interes wyborców, a tym samym interes polskiego Narodu,  jako suwerena Państwa Polskiego" - czytamy w piśmie do ówczesnego  marszałka Sejmu.
Okazuje się, że Komorowski - już jako prezydent,  również nie znajduje czasu, by się ustosunkować do kolejnych próśb  kierowanych przez Kresowiaków. Ostatnie pismo w sprawie uzgodnienia  programu uroczystości zostało wystosowane przez Kalinowskiego 11 marca  2011 roku. "W lipcu 1943 roku miało miejsce apogeum banderowskiego  ludobójstwa na Wołyniu, które w latach następnych ogarnęło również  Małopolskę Wschodnią. Formacje zbrojne ukraińskich nacjonalistów - tzw.  Ukraińska Powstańcza Armia oraz ukraińska policja w służbie niemieckiej,  a następnie dywizja Waffen-SS Galizien wymordowały ponad dwieście  tysięcy obywateli polskich" - czytamy w liście do Komorowskiego.  Jarosław Kalinowski w imieniu Komitetu zwraca się w nim "do Pana  Prezydenta z gorącym apelem o objęcie honorowego patronatu nad obchodami  70. rocznicy banderowskiego ludobójstwa na ludności polskiej Kresów  Wschodnich i wyznaczenie swojego pełnomocnika, który będzie  reprezentował Pana Prezydenta podczas prac społecznego komitetu obchodów  tej rocznicy". "Bylibyśmy usatysfakcjonowani, gdyby Pan Prezydent  zechciał wziąć udział w inauguracji centralnych uroczystości, których  szczegóły i terminy byłyby uzgodnione z Pana Przedstawicielem" - dodaje w  piśmie europoseł.
Do tej pory jednak żadnej reakcji ze strony  Kancelarii Prezydenta na ponawiane prośby członków Komitetu nie ma. - Do  dziś nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi. Rozmawiamy o upamiętnieniu  różnych rzeczy, a zapomina się o 120 tysiącach pomordowanej ludności  polskiej na Wołyniu i terenach wschodnich II RP. Nie widać woli wśród  wielkich sił politycznych, łącznie z prezydentem Komorowskim, aby tę  tragedię upamiętnić - ocenia sytuację Kalinowski. Przyznaje, że wciąż  czeka na odpowiedź. - Ale mam wrażenie, że jest to temat, którym pan  prezydent i jego otoczenie nie mają ochoty się zająć - zauważa.  Niewiński wskazuje jednak na pozytywny przykład Jarosława Kaczyńskiego,  który jako parlamentarzysta PiS 9 lipca 2003 r. sprzeciwił się treści  przyjętej skandalicznej uchwały w sprawie uczczenia ofiar mordów  ludności polskiej na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich  Rzeczypospolitej w latach 1943-1944. W dokumencie pomniejszono m.in.  ogrom cierpień poniesionych przez Polaków, konsekwentnie unikając przy  tym słowa "ludobójstwo". "To, co się stało przed 60 laty na Wołyniu, a  później w innych częściach Galicji Wschodniej, to było ludobójstwo. To  było ludobójstwo w najczystszym tego słowa znaczeniu. To było  ludobójstwo na wielką skalę. I każdy, kto nie chce tego powiedzieć,  każdy, kto tego po prostu nie mówi, kapituluje przed zbrodnią, zapewnia  triumf zbrodniarzom, wykazuje słabość, która zawsze w takich sytuacjach,  dziś, jutro albo pojutrze, jest wykorzystywana" - powiedział wówczas  Kaczyński, bezskutecznie wnosząc, by słowo "ludobójstwo" zostało  zamieszczone w treści uchwały mającej upamiętnić obchodzoną wtedy 60.  rocznicę zbrodni wołyńskiej. Zdaniem Niewińskiego, Sejm, przegłosowując w  2003 r. ten deklaratywny dokument, dokonał zafałszowania historii  stosunków polsko-ukraińskich, zrównując ofiary z ludobójcami. -  Kaczyński zachował się wtedy jak prawdziwy Polak i patriota - podkreśla  płk Niewiński.
Okazuje się jednak, że pomimo upływu siedmiu lat od  pamiętnej dyskusji w Sejmie zachowanie decydentów III RP w sprawie  upamiętnienia ludobójstwa Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich  niewiele się zmieniło. Kresowiacy nie wyobrażają sobie, żeby głowa  państwa nie objęła patronatu nad uroczystościami z okazji okrągłej, 70.  rocznicy tych wydarzeń. Niestety, milczenie Pałacu Prezydenckiego jest  tutaj jak najbardziej wymowne i nie rodzi większych nadziei. -  Absolutnie uważam, że patronat nad uroczystościami powinien objąć  prezydent - tłumaczy Sulimir Żuk, świadek zbrodni dokonanej przez  banderowców i oddziały SS Galizien na ludności polskiej w Hucie  Pieniackiej. Według niego, nie ma jednak co liczyć na odpowiedź w tej  sprawie ze strony Komorowskiego. - Dla niego te kwestie są bardzo  dalekie albo wręcz wrogie. Pan prezydent nie zaangażuje się w takie  patriotyczne sprawy. To uderzanie głową w mur - konkluduje Żuk.
Niestety,  Kancelaria Prezydenta nie udzieliła "Naszemu Dziennikowi" odpowiedzi na  pytanie, czy Bronisław Komorowski będzie patronować obchodom 70.  rocznicy ludobójstwa na ludności polskiej Kresów Wschodnich.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-06-21
Autor: jc