Kresowianie pojadą jednak do Huty
Treść
Strona polska nie zamierza pod wpływem prowokacyjnych wystąpień lwowskich władz obwodowych i nacjonalistycznych organizacji ukraińskich zmieniać programu uroczystości 65. rocznicy ludobójstwa mieszkańców Huty Pieniackiej, które odbędą się na miejscu spalonej wsi za tydzień. Mimo odmowy dofinansowania przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych w obchodach najprawdopodobniej weźmie też udział kilkudziesięcioosobowa reprezentacja rodzin ocalałych z masakry. Kresowian wspomogą - zamiast powołanej do tego instytucji - władze samorządowe Wschowy (powiat lubuski), gdzie zamieszkała spora część wypędzonych z rodzinnych stron Polaków.
Główne uroczystości upamiętniające bestialski mord dokonany na ok. 1200 mieszkańcach Huty Pieniackiej przez ukraińskich esesmanów i banderowców odbędą się na terenie tej startej z powierzchni ziemi wsi 28 lutego br. Patronat nad obchodami i chęć osobistego uczestniczenia w nich zapowiedział prezydent Lech Kaczyński.
Wszystko wskazuje na to, że na uroczystości pojawi się jednak grupa ok. 50 członków rodzin byłych mieszkańców Huty Pieniackiej zrzeszonych w Stowarzyszeniu "Huta Pieniacka", którym Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych z błahych biurokratycznych powodów odmówił dofinansowania.
- Zdecydowaliśmy, że jednak pojedziemy - powiedziała nam Małgorzata Gośniowska-Kola, prezes Stowarzyszenia "Huta Pieniacka". - Zapożyczyliśmy się, wesprze nas nasze miasto Wschowa, którego władze są nam bardzo przychylne, wszyscy już żyją tym wyjazdem, nie ma mowy, żeby on się nie odbył. Wszyscy są pod wielkim wrażeniem decyzji pana prezydenta, otrzymuję masę telefonów w tej sprawie - dodała.
Jednak im bliżej 28 lutego, tym większą nerwowość wykazują znane z proupowskich sympatii władze obwodu lwowskiego, na którego terenie znajduje się Huta Pieniacka. 13 lutego skierowały one do polskiego konsulatu we Lwowie pismo zawierające prowokacyjne "postanowienia" w sprawie tegorocznych obchodów rocznicy zagłady Huty Pieniackiej. Zapowiedziano w nich, że "nie wolno podawać jako prawdziwych wersji wydarzeń niepotwierdzonych źródłami historycznymi", nakazano oddanie hołdu "wszystkim niewinnym ofiarom lokalnych konfliktów, które miały miejsce na Lwowszczyźnie w okresie II wojny światowej", i uzgadnianie w przyszłości scenariuszy wszystkich podobnych obchodów.
Konsulat RP we Lwowie, pytany przez nas o reakcję na te postulaty, stwierdził, że nie zamierza dokonywać zmian w zaplanowanych uroczystościach.
"Celem obchodów 65. rocznicy wydarzeń w Hucie Pieniackiej, podobnie jak dzieje się to co roku, jest oddanie hołdu ofiarom konkretnego wydarzenia - zagłady polskiej wsi Huta Pieniacka. Uroczystość, zgodnie z wolą organizatorów (Stowarzyszenie 'Huta Pieniacka' oraz miejscowe środowiska polskie), nie ma na celu organizacji wykładów historycznych, dyskusji czy pogłębionej analizy wydarzeń 1943-1944 w Galicji Wschodniej oraz na Wołyniu. Jedynym celem uroczystości jest oddanie hołdu niewinnym ofiarom mordu, w tym modlitwa o charakterze ekumenicznym z udziałem przedstawicieli największych na Zachodniej Ukrainie wyznań religijnych. W związku z powyższym KG RP we Lwowie nie planuje żadnych zmian w programie obchodów" - oświadczył Grzegorz Opaliński, konsul generalny RP we Lwowie.
Nacjonalistycznie zorientowanym kręgom ukraińskich polityków tak naprawdę chodzi o zanegowanie uczestnictwa w zbrodni w Hucie Pieniackiej członków UPA i żołnierzy ukraińskiej SS Galizien, którzy czczeni są na Ukrainie Zachodniej jako bohaterowie narodowi. W wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej z 19 bm. wiceprzewodniczący nacjonalistycznej partii 'Swoboda' Ołeh Pankewycz utrzymuje, że strona polska nie ma żadnych dowodów, że zbrodni dokonała UPA we współpracy z SS Galizien. "Ta akcja została przeprowadzona przez Niemców w odwecie za zabicie ich dwóch żołnierzy. To oni odpowiadają za tę haniebną zbrodnię" - twierdzi.
O bezpodstawności tych poglądów świadczą ustalenia śledztwa prowadzonego od 1989 r. przez Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i przekazanego prokuraturze IPN. Akta śledztwa "w sprawie zbrodni ludobójstwa funkcjonariuszy SS Galizien i nacjonalistów ukraińskich na Polakach w Hucie Pieniackiej 28 lutego 1944 roku" liczą ponad 850 stron, zawierają protokoły zeznań 77 świadków, relacje, artykuły prasowe i opracowania polskie, niemieckie, rosyjskie, ukraińskie oraz fragmenty publikacji, fotokopie, plany, kopie dokumentów archiwalnych. "Z przeprowadzonego śledztwa wynika, że sprawcami zbrodni był pododdział XIV Dywizji SS Galizien stacjonujący w Brodach" - czytamy na stronach internetowych IPN. "Celem prowadzonego śledztwa jest ustalenie składu osobowego oddziału XIV Dywizji SS Galizien stacjonującego w Brodach, ustalenie dowódcy tego oddziału, a także osób cywilnych, które pomagały głównie w grabieży domów i gospodarstw w Hucie Pieniackiej" - wskazano nieco dalej.
Prokuratura IPN informuje także, że w toku śledztwa zwrócono się do organów ścigania Federacji Rosyjskiej, Ukrainy i Niemiec o dokumenty archiwalne dotyczące tej pacyfikacji. Strona rosyjska i ukraińska odpowiedziały, że w tej sprawie nie mają żadnych dokumentów.
Na żołnierzy SS Galizien jako na sprawców zbrodni wskazuje nawet znany z proukraińskich sympatii dr hab. Grzegorz Motyka, historyk z PAN, stwierdzając, że "byłoby rzeczą dziwną, gdyby Niemcy nie pozwolili członkom 4. pułku policji wziąć odwet na Hucie Pieniackiej za śmierć dwóch swoich kolegów. Zresztą obecności ukraińskiego oddziału SS Galizien w pacyfikacji Huty Pieniackiej nie wykluczył Swiatomir Foston, były żołnierz Dywizji Galizien, a obecnie prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Kombatantów Ukraińskich".
Adam Kruczek
"Nasz Dziennik" 2009-02-21
Autor: wa