Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kres kiełbasy wyborczej

Treść

Wykładowca London School of Economics Stanisław Gomułka oraz Stefan Kawalec, były wiceminister finansów, przygotowali dla Platformy Obywatelskiej dokument, w którym proponują odejście od obniżenia składki rentowej dla wszystkich o 4 procent. W opinii ekonomistów jest to typowe, niepopularne w społeczeństwie posunięcie po zakończeniu kampanii wyborczej.

Zgodnie z dokumentem przygotowanym dla PO, przeprowadzenie takiej operacji umożliwi obniżenie deficytu budżetowego o około 10 mld złotych. Jest to odejście od planów wicepremier Zyty Gilowskiej, która chciała kontynuować proces stopniowego obniżania składki rentowej w 2008 roku.
Według prof. Andrzeja Kaźmierczaka ze Szkoły Głównej Handlowej, niewątpliwie istnieje potrzeba obniżenia deficytu budżetowego. - Niestety, w ramach kampanii wyborczej ustępujący rząd zbyt dużo naobiecywał, co sprawiło powiększenie tego deficytu. Należy zauważyć, że zwiększono bardzo znacznie wydatki budżetowe. Zrewaloryzowano przecież renty i emerytury. Wprowadzono także szereg innych rozwiązań powiększających deficyt, jak np. przyjęcie ustawy o wcześniejszych emeryturach. Krótko mówiąc, rozdęto wydatki w imię walki wyborczej, a teraz należy dokonać cięć budżetowych - ocenia.
Zdaniem Kaźmierczaka, w każdym kraju po wyborach następuje niestety "zaciskanie pasa", bo nowa władza jest świadoma faktu, że następne wybory odbędą się za wiele lat. - "Kiełbasę wyborczą" serwuje się zawsze przed wyborami, natomiast po wyborach istnieje szansa na uporządkowanie finansów publicznych. Ewentualne bowiem pogorszenie nastrojów społecznych będzie przejściowe i nie zagrozi przegraną w następnych wyborach. Tak zresztą na ogół większość rządów robi - twierdzi.
Rezygnacja z obniżenia składki rentowej - przyznaje profesor - jest sposobem na zmniejszenie wydatków budżetowych. - Wydaje mi się, że akurat w tym przypadku jest to jeden z możliwych i dopuszczalnych wariantów. Jeżeli bowiem przyjrzymy się strukturze wydatków budżetowych, okaże się, że trzeba by było ciąć ponownie środki przeznaczone na służbę zdrowia oraz płace w sferze budżetowej, a tutaj niestety "kołdra jest krótka", nie można ciągle obniżać tam wydatków - konkluduje.
W opinii dr. Cezarego Mecha, współautora programu gospodarczego PiS, powstaje kwestia, po jakiej stronie powinno się obniżać składki - pracodawcy czy pracownika. - Uważam, że temu drugiemu. Jeśli natomiast chodzi o deficyt, który mamy w Polsce, to jest on niski. Wiąże się z klasyfikacjami deficytowymi i w rzeczywistości wynosi dwa razy mniej, niż się to pokazuje - twierdzi Mech. Podobnie, według niego, ma się sprawa z długiem publicznym. Prezentacje UE na rok 2050 dowodzą, że nie tylko nie będziemy go wtedy mieli, ale także osiągniemy nadwyżkę. - Powstaje jednak kwestia, czy tak znaczące obniżanie składki rentowej nie powoduje deficytu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz na co te środki zostaną przeznaczone. Bo jeśli tylko na to, by zmniejszyć zadłużenie, które i tak jest bardzo niskie, to może się okazać, że jesteśmy z jednej strony bardzo restrykcyjni, a jednocześnie nie kreujemy otoczenia przyjaznego dla generowania miejsc pracy - podkreśla Cezary Mech.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2007-10-25

Autor: wa