Kreml uderza w oligarchów
Treść
W Rosji rośnie konflikt pomiędzy autorytarną władzą prezydenta Władimira Putina a oligarchami. Gospodarz Kremla wielokrotnie dawał do zrozumienia, że nie będzie tolerować "uczestnictwa zagranicznego kapitału w wewnątrzpolitycznej działalności w Rosji". Dyrektor prokremlowskiego Instytutu Badań Politycznych Siergiej Markow stwierdził wprost na wtorkowej konferencji prasowej, że "zadaniem władzy jest sformowanie przed 2008 rokiem [rok wyborów prezydenckich w Rosji - red.] silnej koalicji antyoligarchicznej i niedopuszczenie do przewrotu państwowego".
Markowa poparł przewodniczący Rady ds. Strategii Narodowej Walerij Chomiakow oraz dyrektor Instytutu Problemów Regionalnych Maksim Dianow, którzy wyrazili przypuszczenie, że na czele hipotetycznej grupy oligarchów stoi szef tzw. Grupy Alfa Michaił Fridman. Z niepokojem obserwują oni przedwyborczą konsolidację swoich przeciwników. - Przedstawiciele wielkiego biznesu, w tym kierownictwa Grupy Alfa zaczęli bardzo ostro krytykować istniejący kurs. (...) I zmówili się co do konieczności organizowania partii politycznej i uczestniczenia w wyborach. A zastępca przewodniczącego Rady Dyrektorów Alfa-Banku Oleg Sysujew wstąpił do "Komitetu 2008" - niepokoi się Dianow.
Według Markowa, "alians oligarchów i lewicowych radykałów" (głównie komunistów) stanowi jawne zagrożenie dla rosyjskiej stabilizacji. - Alians między partią Bieriezowskiego - Gusinskiego - Chodorkowskiego i lewicą tworzy się od dawna, jednakże Gienadij Zuganow [szef komunistów - red.] i jego jednomyślni współpracownicy są dzisiaj niedostatecznie skorumpowani i amoralni, by wystąpić w sojuszu z tymi, którzy postrzegają Rosję jako czasowo okupowane terytorium, a jej ludność - jako obiekt eksploatacji - tłumaczył analityk, przewidując, że dlatego "partia oligarchicznego rewanżu będzie musiała postawić na radykałów". W opinii Chomiakowa, wielki biznes mógłby zagrozić Kremlowi, stosując "wykup regionów i przekupywanie władz, wykup złóż energetycznych oraz próbując przejąć kontrolę nad mediami".
Tymczasem Kreml nie pozostawia wątpliwości, że bez walki władzy nie przekaże. - Oczywiście możemy wygrać bądź przegrać wybory, ale bezprawnie władzy nikomu nie oddamy - tłumaczył dziennikarzom w poniedziałek Władisław Surkow, zastępca szefa administracji Putina.
Waldemar Moszkowski
Między KGB a globalistami
Ekipa prezydencka stara się na wszelkie sposoby przekonać społeczeństwo, że to nie szef Kremla jest wrogiem wolności społeczeństwa, a spragnieni rosyjskich bogactw obcy oligarchowie. Dla nikogo w Rosji nie jest tajemnicą, że większość tamtejszych wpływowych oligarchów stanowią osoby żydowskiego pochodzenia. Dlatego Putin w walce o przedłużenie swojej schedy politycznej najprawdopodobniej nie omieszka rozegrać "karty żydowskiej". Jednak to nie rzekomy "antysemityzm" Rosjan miałby pokonać największych rywali Kremla, lecz naturalny sprzeciw wyborców wobec rozkradania majątku narodowego.
Oligarchom natomiast nietrudno będzie udowodnić Rosjanom, że autorytaryzm Kremla nie liczy się nawet z życiem swoich obywateli, o czym niedawno przypomniały "Matki Biesłanu", i że z jego winy krwawi Północny Kaukaz, że Rosja jest jedynym liczącym się krajem w Europie, w którym nie wykształciło się społeczeństwo obywatelskie. Z pewnością wytkną Putinowi nieefektywną politykę gospodarczą, zdolną jedynie do "przejadania" zarobionych petrodolarów. Jednak w opinii wielu niezależnych obserwatorów, żadna opcja na osi Kreml - oligarchowie nie wróży Rosji nic dobrego.
Waldemar Moszkowski
"Nasz Dziennik" 2005-09-08
Autor: ab