Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kreml odciął gaz Ukrainie

Treść

Rosja całkowicie wstrzymała wczoraj o godz. 10.00 (8.00 czasu polskiego) dostawy gazu na Ukrainę pomimo wcześniejszych deklaracji ukraińskiej premier Julii Tymoszenko, iż wszystkie długi zostały spłacone. Przedstawiciele rosyjskiego monopolisty Gazpromu poinformowali, że zablokowanie dostaw nie będzie miało wpływu na tranzyt tego surowca do państw Unii Europejskiej.

Biuro prasowe Gazpromu podało, że dostawy obniżono o 90 milionów metrów sześciennych na dobę, co stanowi 100 proc. zapotrzebowania Ukrainy. Władze firmy zapewniają, że gaz dla krajów Unii Europejskiej mimo to dostarczany jest w pełnej objętości 300 mln metrów sześciennych na dobę. Jednocześnie apelują do rządu w Moskwie, aby kontynuował negocjacje z Kijowem. Cały czas bowiem nieuregulowana pozostaje kwestia ceny, jaką miałaby płacić Ukraina za gaz po ewentualnym wznowieniu dostaw. Rosjanie mają bowiem żądać prawie dwukrotnego podniesienia opłat. Obecnie cena, którą płaci Kijów, to niespełna 200 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu.
Unia Europejska wyraziła zaniepokojenie zaistniałą sytuacją. Rozpoczynające prezydencję we Wspólnocie Czechy zaapelowały do Gazpromu i ukraińskiego Naftohazu o dotrzymanie zobowiązań w zakresie dostaw rosyjskiego surowca przez Ukrainę na Zachód. Unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs stwierdził, iż ma pełne zaufanie do przedstawicieli Gazpromu, którzy zapewniają, że transport gazu do państw UE nie zostanie zakłócony. Podobnego zdania są premier Ukrainy Julia Tymoszenko i szef rosyjskiego rządu Władimir Putin, którzy w rozmowach telefonicznych przekonywali szefa Komisji Europejskiej José Manuela Barroso, że nie powinien się niczego obawiać, mimo że aż 80 proc. dostarczanego Unii przez Rosję gazu musi zostać przetransportowane przez terytorium Ukrainy. Gaz ten stanowi aż jedną czwartą całkowitego zużycia tego surowca przez kraje Wspólnoty.
Prezes państwowej spółki paliwowej Naftohaz Ukrainy Ołeh Dubyna oświadczył, że Ukraina ograniczyła dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej o 21 mln metrów sześciennych na dobę. Powiedział, że chodzi o tzw. gaz techniczny wymagany do podtrzymywania ciśnienia w gazociągu, którym gaz jest transportowany na Zachód.
Premier Polski Donald Tusk stwierdził, że nie ma podstaw do obaw. Dodał, że Polska, nawet jeśli pojawią się pewne problemy natury technicznej w tranzycie gazu z Ukrainy do naszego kraju, posiada na tyle duże zapasy, iż poradzi sobie z ewentualnymi niedogodnościami.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-01-02

Autor: wa