Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kremacja a godne pożegnanie zmarłego

Treść

Pierwszeństwo zgodnie z chrześcijańską tradycją należy się obrzędom pogrzebu z ciałem zmarłego. Wszystkich, którzy biorą pod uwagę możliwość kremacji, Episkopat Polski wzywa, aby tej decyzji nie podejmowali pochopnie i kierowali się chrześcijańską tradycją. Kościół stanowczo sprzeciwia się jednak praktyce rozsypywania prochów ludzkich. W niedzielę, 13 listopada, w polskich kościołach zostanie odczytany list pasterski "O szacunku dla ciała zmarłego i obrzędach pogrzebu związanych z kremacją zwłok".

Kościół zaleca i popiera przede wszystkim biblijny zwyczaj grzebania ciał zmarłych. - Chodzi o ukazanie godności ciała ludzkiego, o przypomnienie, że Syn Boży przyjął ludzkie ciało i po śmierci krzyżowej został złożony w grobie, z grobu zmartwychwstał. Święty Paweł uczy nas, że ciało ludzkie jest świątynią Ducha Świętego i dlatego z szacunkiem winniśmy je pożegnać - tłumaczy w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. bp Adam Bałabuch, przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski, biskup pomocniczy diecezji świdnickiej.
Stąd też polscy biskupi apelują, aby w sytuacji, kiedy rodzina jednak podejmie decyzję o kremacji zmarłego, obrzędy pogrzebu odbyły się przed spopieleniem ciała. Episkopat proponuje dwa etapy takiego pogrzebu - najpierw obrzęd zasadniczy z Mszą św. i ostatnim pożegnaniem ciała złożonego w trumnie, a następnie przewiezienie go do krematorium i dopiero późniejsze złożenie urny w grobie. Od woli rodziny zależałoby, czy chciałaby, aby kapłan również uczestniczył w obrzędach złożenia urny w grobie. - Chcemy przypominać, że istotą pogrzebu nie jest złożenie do grobu, ale Msza św. pogrzebowa i ostatnie pożegnanie, i dlatego winny być sprawowane przed spaleniem ciała - wyjaśnia ks. bp Adam Bałabuch.
Coraz powszechniejsza w Polsce praktyka pogrzebu z urną zrodziła potrzebę przygotowania odpowiednich tekstów do takiego obrzędu pogrzebowego. Do tej pory wszystkie teksty modlitw koncentrowały się na pożegnaniu ciała. Te nowe, dotyczące obrzędów z udziałem urny zaakceptowała już watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Na prośbę tej Kongregacji polski Episkopat przygotował również wytyczne, w jakich sytuacjach można odprawiać Msze św. przy urnie. W liście biskupi przywołują dwie przykładowe sytuacje, kiedy śmierć następuje daleko od miejsca zamieszkania i sprowadzenie urny jest prostsze. Drugi wyjątek to sytuacja, gdy rodzina miałaby trudności w zebraniu się na dwóch uroczystościach: Mszy św. pogrzebowej przy ciele i pogrzebaniu urny.
Wychowywanie do szacunku dla ciała jest bardzo ważne, zważywszy na fakt coraz częstszych niepokojących praktyk. W wielu krajach Europy, różnych stronach świata, już nie tylko faktem wypływającym z wierzeń, ale także modą staje się np. rozsypywanie prochów zmarłego na morzu, w górach, lasach, na polach. - Kościół praktyce rozsypywania prochów ludzkich stanowczo się sprzeciwia. Miejsce pochówku jest wyrazem wiary chrześcijanina w zmartwychwstanie ciała - przypomina ks. bp Adam Bałabuch.
Kościół jednak nie jest przeciwko kremacji, choć stawia warunek. Mówi o tym Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku. - Kościół nie sprzeciwia się kremacji, chyba że ktoś wybiera kremację z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej - podkreśla ks. bp Adam Bałabuch. W rozmaitego typu tradycjach gnostyckich, a także w religiach Wschodu i wyrosłych na ich gruncie sektach, które uznają wyższość ducha nad ciałem, to właśnie kremacja jest podstawową formą pogrzebu, przypomina o. prof. dr hab. Aleksander Posacki SJ. I jak zaznacza, przesadny spirytualizm jest obcy chrześcijańskiej koncepcji człowieka, która traktuje osobę ludzką jako integralną całość duchowo-cielesną. Jako chrześcijanie mamy wielki szacunek dla duszy, ale również ciała, które nie jest tylko materią, ale częścią osoby ludzkiej. Dlatego też kremacja dokonywana z pobudek przeciwnych wierze, jeżeli się rozprzestrzenia w sferze społecznej i staje się nowym nawykiem kulturowo-obyczajowym, osłabia naszą wiarę.

Małgorzata Bochenek

Nasz Dziennik Środa, 2 listopada 2011, Nr 255 (4186)

Autor: au